Kto powinien czuć się bardziej bezpieczny - napastnik czy ofiara? Sąd Okręgowy w Łodzi wyda kolejny już wyrok w głośnej sprawie Józefa Banasiaka, skazanego za śmiertelne zranienie złodzieja. Przestępca wdarł się na teren posesji łodzianina ponad 5 lat temu.
W grudniu 1997 roku Józef banasiak zauważył przed swoim domem intruzów. Gdy wyszedł na zewnątrz jeden z nieproszonych gości rzucił się na niego z nożem. Gospodarz posesji wyrwał napastnikowi ostre narzędzie i ugodził go w pośladek. Ranny mężczyzna zmarł po kilku godzinach.
Sprawa już kilka razy była rozpatrywana w sądzie okręgowym i apelacyjnym. Wreszcie trafiła do Sądu Najwyższego, a ten uznał, że w pierwszej instancji nie wzięto pod uwagę okoliczności, które mogą być korzystne dla Banasiaka i sprawę trzeba zbadać raz jeszcze. Wczoraj Sąd Apelacyjny w Łodzi przychylił się do tego orzeczenia. To był już szósty wyrok w tej sprawie.
Przepisy wytyczają jasne i sztywne reguły prawa do obrony koniecznej. Jednak nie od dziś wiadomo, że przepisy swoje, a życie swoje: Jeżeli prawo rozmija się ze społecznym odczuciem sprawiedliwości, to źle dla prawa, to znaczy, że prawo nie nadąża za pewnymi sytuacjami - mówi mec. Stanisław Owczarek, obrońca Józefa Banasiaka, zwolennik elastycznego stosowania prawa.
Najwyraźniej sędziowie, wydający wcześniejsze wyroki w tej sprawie, tak elastyczni nie byli i uznali, że oskarżony nie bronił się, ale atakował. Sąd Apelacyjny w Łodzi opowiedział się jednak za szeroką wykładnią przepisów dotyczących obrony koniecznej.
Sprawa trafiła więc z powrotem do sądu I instancji i od niego będzie zależało czy społeczne odczucie sprawiedliwości będzie liczyło się tak samo, jak przepisy prawa.
Foto: Archiwum RMF
08:15