Co najmniej 1 osoba nie żyje, 6 zostało rannych, a 10 uznano za zaginione. To najnowszy tragiczny bilans zejścia lawin błotnych ze szczytu Cuzco-Machu Pikczu w rejonie ruin historycznego miasta Inków. Kilkaset osób zostało uwięzionych w błotnej pułapce.
Lawiny i osuwiska odcięły drogę powrotu z przełęczy na wysokości ponad 2000 metrów n.p.m. Setki turystów zostało uwięzionych. Peruwiańskie władze zapewniają, że wśród zaginionych ani poszkodowanych nie ma żadnych cudzoziemców.
W Machu Pikczu najprawdopodobniej nie ucierpieli Polacy żadna ze zorganizowanych grup nie wchodzi w grę - powiedziała RMF Maria Kralewska, właścicielka jednej z dwóch polskich agencji turystycznych działających w Peru. W tragedii mogły ucierpieć indywidualni turyści – dodaje.
Zwały błota, ziemi i kamieni zniszczyły odcinek 120-kilometrowej linii kolejowej Cuzco-Machu Picchu i wiele zabudowań w miejscowości Machu Picchu Pueblo. Linia kolejowa, to jedyne stałe połączenie z położonym wysoko w górach ruinami Machu Picchu. Loty śmigłowcami są w zasadzie zakazane ze względu na ochronę środowiska. Nie ma informacji o zniszczeniach bezcennych pozostałości miasta Inków.
Ruiny inkaskiego miasta rozciągają się na przełęczy między andyjskimi szczytami Huayana Picchu a Machu Picchu na wysokości od 2090 do 2400 m n.p.m. Miasto zwane Machu Picchu, nigdy nie zdobyte przez kolonizatorów, zachowało się do naszych czasów w znakomitym stanie. Prekolumbijskie ruiny, a także zapierające dech w piersiach wysokogórskie widoki, przyciągają wielu turystów z
całego świata.