Szokujące ustalenia dotyczące kierowcy autobusu, który wczoraj miał wypadek na moście Grota-Roweckiego w Warszawie. Mężczyzna był pod wpływem amfetaminy - potwierdziła to prokuratura, podając informację o postawieniu mu zarzutów.
Obecność amfetaminy potwierdziły zarówno badania moczu, jak i badania krwi kierowcy.
Mężczyźnie od razu po wypadku pobrano mocz do badań i już tam były śladowe ilości amfetaminy.
Kierowca podczas pierwszego przesłuchania policyjnego tłumaczył, że miał gorączkę i zażywał silne leki. Pobrano więc krew do badań i te wyniki też potwierdziły obecność narkotyków.
Co więcej - jak ustalił reporter RMF FM - podczas oględzin wraku autobusu znaleziono woreczek z proszkiem. Znajdował się obok miejsca kierowcy - dokładnie w pulpicie przed kierowcą. Po badaniach też okazało się, że to amfetamina.
Informację o tym, że kierowca był pod wpływem narkotyków w trakcie jazdy autobusem, potwierdziła prokuratura. Mężczyzna usłyszał m.in. zarzut sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której doszło do zgonu jednej z pasażerek, a także ciężkich obrażeń u czterech innych osób - poinformowała w piątek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mirosława Chyr.
W zarzucie uwzględniono, że w momencie wypadku był on pod wpływem amfetaminy. Tak wynika z uzyskanej w dniu dzisiejszym opinii toksykologicznej - powiedziała Chyr. Dodała, że ustalenia, że kierowca znajdował się pod wpływem amfetaminy skutkowało zaostrzeniem kwalifikacji prawnej i zaostrzeniem możliwości wymierzenia kary. Poinformowała również, że prokurator ogłosił Tomaszowi U. zarzut posiadania substancji psychotropowej w postaci amfetaminy.
Z informacji naszych dziennikarzy wynika też, że kierowcy cztery lata temu zostało odebrane prawo jazdy. Przekroczył wtedy limit punktów karnych.
Śledztwo przejęła warszawska prokuratura okręgowa. Dochodzenie dotyczy "sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, której następstwem jest śmierć człowieka".
Jest to czyn zagrożony karą pozbawienia wolności do lat 12 - przekazała rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mirosława Chyr.
Matematyka kodeksu karnego stanowi jednak, że możemy orzec maksymalnie nawet karę 15 lat pozbawienia wolności i ta kara w tym momencie realnie grozi podejrzanemu - podkreśliła rzeczniczka warszawskiej prokuratury.
To dla nas pierwszy taki przypadek w historii spółki - przyznaje w rozmowie z RMF FM rzeczniczka operatora komunikacji miejskiej w Warszawie, firmy Arriva Joanna Parzniewska komentując doniesienia, że kierowca autobusu najprawdopodobniej był pod wpływem amfetaminy. Spółka Arriva rekrutuje i zatrudnia kierowców autobusów w stolicy.
Jak wygląda weryfikacja kandydatów do pracy? Najpierw kierowca musi dostarczyć zaświadczenie o niekaralności i wyniki badań lekarskich, także psychologicznych. Potem za kierownicę autobusu może wsiąść tylko w towarzystwie bardziej doświadczonego kolegi. Pierwsze jazdy odbywają się z tzw. patronem, który obserwuje kierowcę w sytuacjach stresowych. Do tej pory testów na obecność narkotyków - nie przeprowadzaliśmy - dodaje rzeczniczka i przyznaje: Musimy rozważyć większą kontrolę przyszłych kierowców - przyznaje rzeczniczka operatora warszawskiej komunikacji.
Teraz specjalny mechanizm w autobusie rejestruje tylko ewentualną obecność alkoholu w organizmie kierowcy. Substancje psychoaktywne - w tym narkotyki - nie są wychwytywane.
Do tragicznego wypadku doszło w czwartek w Warszawie. Z wiaduktu na moście Grota-Roweckiego spadł autobus komunikacji miejskiej linii 186.
Pojazd przebił barierki na wiadukcie i przełamał się na pół, a jego przednia część - wraz z pasażerami - spadła z wysokości około pięciu metrów.
W wypadku 1 osoba zginęła, 22 zostały ranne - w tym kilka poważnie. W szpitalach cały czas przebywają trzy osoby w stanie ciężkim i jedna w bardzo ciężkim. Pozostali ranni - w większości zostali już zwolnieni do domów po serii badań.
W miejscu wypadku, w obrębie łącznicy zjazdowej w kierunku Gdańska, ustawiono bariery betonowe. To pozwoliło udrożnić jeden pas ruchu na jezdni zbiorczo-rozprowadzającej w kierunku Poznania - powiedziała rzeczniczka warszawskiego oddziału GDDKiA Małgorzata Tarnowska.
Drugi pas ruchu i łącznica zjazdowa pozostaną zamknięte do czasu uzupełnienia barier energochłonnych, poduszki przeciwzderzeniowej oraz oznakowania pionowego - podała.
Wskazała, że utrudnienia w tym miejscu mogą potrwać kilka dni. Przez ten czas kierowcy chcący z Trasy Toruńskiej i S8 od strony Marek pojechać w kierunku Gdańska będą korzystać z objazdu przez ul. Modlińską i most Północny - dodała.