Prezydent i premier mówią jednym głosem. Do moralnego oczyszczania zawodu sędziowskiego wezwali sędziów Aleksander Kwaśniewski i Jerzy Buzek, którzy spotkali się wczoraj z sędziami Sądu Najwyższego. Apel to prawdopodobnie skutek ostatnich doniesień mediów, które nie najpochlebniej wypowiadały się o niektórych przedstawicielach wymiaru sprawiedliwości.

Choć wczoraj w Sądzie Najwyższym nie przywoływano i nie przypominano żadnych konkretnych przypadków, czy to wspólnego sędziowsko-gangsterskiego pieczenia prosiaka czy związków małżeńskich z podejrzanymi, to i premier i prezydent mówili, że ostatnie doniesienia prasy są niepokojące i że środowisko sędziowskie powinno na nie zareagować. "Z waszego środowiska może wypłynąć inicjatywa moralnego oczyszczenia. Nie wolno oczywiście krzywdzić, nie wolno niesprawiedliwie uogólniać zarzutów, które godzą w powagę urzędu sędziowskiego. Ale trzeba wszystkie wątpliwe przypadki wyjaśnić i trzeba również pozbyć się tych ludzi, którzy powodują iż autorytet sędziów wymiaru sprawiedliwości jest nadwyrężony" - powiedział prezydent:

Zdaniem prezesa Sądu Najwyższego, Lecha Gardockiego, nie ma potrzeby przeprowadzania specjalnej akcji oczyszczającej: "Oczyszczenie to brzmi groźnie. Moim zdaniem należy po prostu pozbyć się tych, którzy dopuścili się bądź występków dyscyplinarnych bądź co gorsza przestępstw. Natomiast o jakiejś akcji oczyszczającej środowisko sędziowskie czy prokuratorskie nie można mówić i nie ma takiej potrzeby, bo moim zdaniem są to wypadki przykre, głośne i zwracające uwagę, ale jednak będące wypadkami pojedynczymi".

Gardocki dodał, że to co Sąd Najwyższy może w tej sprawie zrobić to przyspieszyć postępowanie dyscyplinarne wobec podejrzanych sędziów i popierać pomysł jawności tych postępowań.

A życie dopisało kolejny rozdział do dyskusji na temat korupcji i polskiego sądownictwa. Wczasy i wycieczki obiecywało sędziom z całej Polski Łomżyńskie Stowarzyszenie Pomocy Pokrzywdzonym i Niepełnosprawnym - Edukator. Był tylko jeden warunek - zasądzenie na rzecz Stowarzyszenia tak zwanej nawiązki - pisze "Rzeczpospolita". Edukator rozesłał do sądów okręgowych pismo z prośbą o zasądzanie nawiązek na rzecz Stowarzyszenia. Równocześnie ogłosił konkurs, w którym obiecywano sędziom nagrody. Złoty medal i 10-dniową wycieczkę do jednego z krajów Europy dla dwóch osób miał otrzymywać sędzia, który w danym roku zasądzi najwyższą kwotę. Przewidziano też medal srebrny i brązowy. Tu nagrodami były wczasy krajowe. Doniesienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożył jedynie prezes Sądu Okręgowego w Płocku.

foto RMF FM

08:00