MSWiA w tajemnicy rozbudowuje system dowodów osobistych tak, by znalazły się w nich zakodowane odciski palców. Robi to - jak podkreśla "Rzeczpospolita” - niezgodnie z prawem i z pominięciem procedur przetargowych.
Kupno sprzętu i oprogramowania potrzebnego do wprowadzenia do dowodów danych biometrycznych będzie kosztować kilkanaście milionów złotych. MSWiA bez przetargu wybrało ofertę gliwickiej firmy Wasko. Do niedawna zatrudniała ona Wojciecha Szewkę, wiceministra nauki i informatyzacji w rządzie Leszka Millera.
Z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że MSWiA nie ma nawet podstawy prawnej do wprowadzenia odcisków palców do dowodów. Montuje więc nielegalny system, który będzie zbierał dane o wszystkich dorosłych Polakach.
W wielu krajach Zachodu pojęcie dowodu osobistego nie jest znane. Na przykład w Stanach Zjednoczonych do identyfikacji wystarczy prawo jazdy i numer ubezpieczenia społecznego. Paszportu używa się tylko przy wyjazdach zagranicznych. Jednak po zamachach z 11 września 2001 roku pojawiły się propozycje wprowadzenia dodatkowych kart identyfikacyjnych ze zdjęciem i danymi biometrycznymi - odciskami palców i zeskanowaną tęczówką oka.
Zresztą każdy kolejny atak terrorystyczny na świecie ożywia debatę na ten temat. Podobnie jest w Wielkiej Brytanii. Dowody osobiste mają tam być obowiązkowe od 2013 roku. Zdaniem władz ułatwią wojnę z terroryzmem. Wielu ekspertów podważa tę tezę. Już po zamachach w Londynie obrońcy swobód obywatelskich zebrali tysiące podpisów przeciwko dodatkowym dowodom tożsamości.
Również władze Australii lansują ideę kart identyfikacyjnych, ale przeciwko są zarówno członkowie rządzącej koalicji, jak i opozycja.
Pomysł spodobał się natomiast Norwegom. Dwa tygodnie temu ustawę o dowodach osobistych przyjął tamtejszy parlament.