Proces w największej na Dolnym Śląsku tego typu sprawie nie może się rozpocząć od półtora roku; ławnicy czekają na dostęp do niezbędnych im tajnych informacji.
Dotyczy to kilkudziesięciu osób, a Skarb Państwa miał na tej aferze stracić ponad 30 milionów złotych.
Wszystko trwa tak długo, ponieważ po raz kolejny sprawdzana jest wiarygodność ławników wyznaczonych do tej sprawy: Funkcjonariusze służb tajnych prowadzą wywiad o takiej osobie, różnymi swoimi drogami. Nie potrafię powiedzieć jak długo wydaje się tego rodzaju certyfikaty, ale myślę, że jest to co najmniej kilka miesięcy - tłumaczył sędzia Bogusław Tocicki.
Jeśli ławnicy nadal nie dostaną certyfikatów, wtedy do prowadzenia tego procesu zostaną wyznaczeni sędziowie zawodowi. Nie ma więc szans na to, żeby sprawa uległa przedawnieniu.