Późnym wieczorem rozpocznie się w Lublinie proces o czary. Zegar historii cofnie się o cztery stulecia - na Wydziale Prawa UMCS pojawi się duch Torqemady. Do tego występu studenci prawa przygotowywali się kilka miesięcy. Wyjątkowo dokładnie zapoznali się z tak zwaną Biblią Inkwizytora - publikacją "Młot na Czarownice", dorównującą kiedyś nakładem świętej Księdze.

Sądzona będzie oczywiście kobieta, bo dziś - podobnie jak przed wiekami: "Złe czyli diabeł łatwiej w duszę niewieścią wnika niż w duszę mężczyzny". Najważniejszym momentem wieczoru będzie przyznanie się do winy. By osiągnąć zamierzony efekt sędziowie sięgną po tortury: "Tortury oczywiście w formie zminimalizowanej, dostosowanej do dzisiejszych czasów. Nie będzie to więc krwawy kawałek, ale będą to tortury, które były stosowane wówczas, a więc naciąganie linami". Kiedyś w ten sposób w piekielnych mękach oskarżona wyznawała swoje grzechy. Jeśli przeżyła czekał ją stos, a dziś: "Przewidujemy takie palenie, oczywiście w formie elektronicznej a więc trochę współczesności". Tym niemniej efekty będą odpowiadały epoce. Dodajmy, że najsłynniejsze procesy inkwizycyjne to proces czarownic z Saalem i ten, podczas którego skazano dziewicę z Orleanu - Joannę D'Arc.

13:45