Wielka pompa, premier Miller, uroczyste przecinanie wstęgi, kapela góralska, wódka i zakąski. Tak rok temu otwierano 2-kilometrowy zmodernizowany odcinek drogi w Chabówce na trasie Kraków-Zakopane. Miało być szybciej i bezpiecznie, jest wolniej i niebezpiecznie.
Droga wygląda imponująco: są cztery pasy jezdni, barierki rozdzielające pasy; szeroko i nowocześnie. Słowem – na pierwszy rzut oka – droga o zachodnich standardach. Niestety, rzeczywistość jest inna: by nie wypaść z drogi trzeba jechać wolniej, a rowy znaczone są resztkami samochodów – kawałkami zderzaków, szyb i nadkoli.
Mieszkańcy mówią, że nie ma tygodnia, by jakiś samochód nie wypadł tam z drogi. Jak poleje, troszkę większa szybkość i lecą. To są już setki samochodów w rowach. Ich zdaniem winne jest złe wyprofilowanie drogi i asfalt. Zupełnie innego zdania jest Zbigniew Rapciak z Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Próbnie jeździliśmy z prędkościami na tych łukach powyżej 90 km/h i też nic się z samochodem nie działo, natomiast jeżeli pokazują się szaleńcy, którzy tam przekraczają grubo setkę, to nieszczęścia są gotowe - uważa Rapciak. To sugerowałoby jednak, że prawie wszyscy kierowcy jeżdżą jak piraci. Bywa bowiem, że w ciągu godziny w rowie ląduje 5 i więcej samochodów.
10:35