Szef Samoobrony - bez immunitetu i z dziesiątkami spraw karnych na sumieniu - nie zostanie śledczym w komisji badającej aferę Rywina. SLD mimo że wcześniej popierał tę kandydaturę, zmienił zdanie. O losie Andrzeja Leppera zadecydowało Prezydium Sejmu.

Pod uchwałą o skreśleniu Leppera z listy kandydatów do komisji śledczej podpisali się wszyscy czterej członkowie Prezydium Sejmu. Oznacza to, że nie będzie głosowania w Sejmie nad kandydaturą szefa Samoobrony.

Wątpliwości w sprawie zgłosił jedynie wicemarszałek Janusz Wojciechowski. Ponadto Prezydium nie było pewne, czy nie pozostawić rozstrzygnięcia tej kwestii samemu Sejmowi. Ostatecznie zdecydowano się jednak na korzystanie z artykułu 5 ustawy o komisji śledczej.

Bezstronność panna Andrzeja Leppera w związku z oskarżeniem prokuratorskim, jego bezstronność w parach komisji śledczej mogłaby być wątpliwa - mówił po zakończeniu debaty Donald Tusk z PO. Z kolei Tomasz

Nałęcz, szef komisji śledczej, nie krył zadowolenia Cieszę się, że Prezydium, kierując się ustawą, przyjęło wysokie standardy, jeżeli chodzi o kwalifikacje i osobowość członka komisji.

Pomysłodawca rozwiązania problemu Leppera - Jan Rokita – był nieco zdziwiony, że w tak oczywistej sprawie debata trwała ponad godzinę. To jest jedyne zaskoczenie w tej sprawie.

Awantura wokół Leppera wybuchła we wtorek, po informacjach, że parlamentarzyści SLD poprą jego kandydaturę. Najbardziej ochoczo szefa Samoobrony chwalił Jerzy Jaskiernia. Twierdził, iż Lepper wniósłby dużą wartość intelektualną w prace komisji i bez niego końcowy raport nie powstałby: Pytanie kto weźmie odpowiedzialność za fakt, że komisja śledcza nie zakończy swojej pracy.

09:20