Jaskiernia musi odejść? Jeszcze nie teraz – zgodnym chórem odpowiadają politycy SLD. Szef klubu parlamentarnego partii władzy ma ostatnio złe dni: najpierw afera z „jednorękimi bandytami”, a wczoraj sprawa jego poparcia dla Andrzeja Leppera na śledczego w sejmowej komisji.
Andrzej Lepper wniesie intelektualny wkład do komisji śledczej – mówił Jaskiernia, uparcie i do krwi ostatniej forsując kandydaturę lidera Samoobrony do pracy w komisji śledczej badającej sprawę Rywina.
Skończyło się awanturą w SLD, zasadnym więc wydaje się pytanie, czy Jaskiernia nie pożegna się z dowodzeniem klubem parlamentarnym. Jeszcze wczoraj na jego głowę spadały liczne gromy ze strony partyjnych kolegów, ale dziś wszyscy już twierdzą, że nie będą tej sprawy rozstrzygać pod wpływem mediów i o wszystkim zdecyduje kolektyw.
Inną sprawą jest ocena pewnych zdarzeń, a inną sprawą jest dyskutowanie, kto powinien być szefem klubu. Tego typu dyskusje powinny się odbyć najpierw w klubie, a nie należy dziś z tego typu poglądami biec do mediów. To jest niekoleżeńskie i nieetyczne, tak być nie powinno - uważa Wiesław Kaczmarek.
Równie koleżeński jest wiceprzewodniczący partii Andrzej Celiński, jeszcze wczoraj surowy cenzor Jaskierni: To nie jest sposób kierowania partią, to nie jest sposób uprawiania polityki, by w takich istotnych sprawach, jak obsada szefa frakcji parlamentarnej, partii rządzącej Polską, można było się wypowiadać pokątnie - twierdzi polityk SLD.
Bez mikrofonów posłowie Sojuszu są bardziej rozmowni. Jaskiernia kompletnie się skompromitował, to prawda, co nie oznacza jednak, że tylko on w klubie popierał kandydaturę Leppera do komisji śledczej – usłyszała reporterka RMF. Póki co, Jaskierni nie grozi więc odwołanie. Sprawa – jeśli już – rozstrzygnie się po Nowym Roku. Wcześniej trzeba znaleźć tzw. godnego następcę.
23:20