Czy koniec Jerzego Jaskierni jest bliski? Szefa klubu parlamentarnego SLD krytykują już nie tylko jego koledzy z partii. Nie najlepsze cenzurki wystawili mu także prezydent i premier. Obaj mówią, że w klubie parlamentarnym SLD trzeba coś zmienić.
Sprawa wydaje się przesądzona, choć wszyscy jak ognia unikają prostej i jasnej odpowiedzi: czy Jaskiernia musi odejść. Nigdy nie jest tak, żeby nie mogło być lepiej. Co do tego nie ma dwóch zdań. I nigdy nie jest tak, żeby ludzie stojący na czele nie mogli się poprawić - mówi Wacław Martyniuk, sekretarz klubu.
Sam Jaskiernia wydaje się już być pogodzony z losem, choć robi dobrą minę do złej gry: Otóż ja pani powiedziałem: ja jestem przewodniczącym klubu, nie zamierzam składać rezygnacji. Czuję się dobrze.
Sęk w tym, że trzeba znaleźć odpowiedniego zastępcę – człowieka z silną pozycją w klubie, a z tym jest problem. Ławka liderów SLD okazuje się coraz krótsza. Kandydatem numer jeden wydaje się Krzysztof Janik. Jego predyspozycje do sprawowania tej funkcji publicznie chwali nawet prezydent. Ktoś musiałby go jednak zastąpić w resorcie siłowym. Sejmowe kuluary szepczą, że na czele MSWiA stanie Janusz Zemke, wiceszef MON.
Tak czy inaczej przetasowań w klubie – a być może i w rządzie – można się spodziewać dopiero w styczniu po spotkaniu Millera z parlamentarnym zapleczem. Ostatnie słowo będzie należeć do Millera.
08:25