Bardzo silne tąpnięcie było przyczyną wypadku, do którego doszło poprzedniej nocy w czeskiej kopalni "Lazy" niedaleko Karwiny, przy granicy z Polską. Prawie 700 m pod ziemią zginęło 7 górników, w tym 5 Polaków. 4 innym osobom pracującym w zagrożonym terenie udało się uciec.
Chociaż wypadek wydarzył się już w czwartek ok. godz. 17, ratownicy zjechali na dół dopiero przed północą. Wcześniej – jak podało czeskie radio – odmówili zjazdu, gdyż obawiali się wybuchu metanu.
Na miejscu pracuje już specjalna komisja górnicza, która ustali przyczyny tragedii. Wszystko jednak wskazuje na to, że był to wypadek - mówi Piotr Czarkowski, polski konsul w Ostrawie.
Wypadek w "Lazach" to jedna z największych w ostatnich latach tragedii w kopalniach w Czechach. W 1990 roku w innej kopalni w Karwinie zginęło po wybuchu metanu 30 górników.
Dodajmy, że w czeskich kopalniach pracuje wielu Polaków. Tylko w kopalni "Lazy" zatrudnionych jest 40 naszych rodaków. Firmy organizujące takie wyjazdy nie narzekają na brak chętnych, mimo że Czesi stawiają bardzo wysokie wymagania.
Posłuchaj także relacji reportera RMF Tomasza Maszczyka:
09:30