Stany Zjednoczone mogą błyskawicznie odłączyć Danię od kluczowej infrastruktury, uzależnionej od amerykańskich operatorów usług w chmurze - uważają eksperci. To oznaczałoby totalny paraliż kraju. Duńczycy mają się czego obawiać, bo od momentu, gdy Donald Trump został prezydentem USA, relacje między oboma krajami mocno się pogorszyły. Podobne obawy występują też w całej Unii Europejskiej, która gorączkowo szuka sposobu na uniezależnienie się od technologii zza oceanu.

Żadne groźby ze strony administracji Białego Domu nie padły. Jeszcze. Donald Trump i jego doradcy pokazali jednak na przestrzeni ostatnich tygodni, że "przewidywalny" to prawdopodobnie ostatni epitet, jakim można ich określić.

W Danii, która nieoczekiwanie dla samej siebie znalazła się w oku cyklonu, w związku z groźbami Trumpa o ekonomicznym lub militarnym przejęciu Grenlandii, rozgorzała dyskusja publiczna na temat tego, jaką realną krzywdę Stany Zjednoczone mogą wyrządzić krajowi na Półwyspie Jutlandzkim. Duńczycy starają się zachowywać umiar w swoich prognozach, ale sam fakt, że w ogóle rozważa się czarne scenariusze, już może budzić poważne obawy.

Co się stanie, jeśli Trump nakaże amerykańskim firmom z big techu odłączenie Kopenhagi od kluczowych usług? Duński kanał TV2 rozmawiał na ten temat ze specjalistami.

Eksperci przyznają, że pytanie "a co jeżeli Trump..." pojawia się coraz częściej na forach. Kiedy spojrzymy na to, jak bardzo jesteśmy zależni od amerykańskiej technologii, musimy wziąć pod uwagę, że możemy znaleźć się w najgorszym scenariuszu. Nawet jeśli ryzyko jest niewielkie, musimy mieć jakiś plan B - mówi Jacob Herbst, przedstawiciel Rady ds. Cyberbezpieczeństwa.

Jak wyjaśnia, duńskie firmy i sektor publiczny są "głęboko uzależnione" od amerykańskich usług w chmurze, oferowanych na przykład przez Microsoft i Apple. Tymczasem w dniu inauguracji prezydentury Trumpowi hołd złożyli wszyscy najważniejsi szefowie głównych firm technologii cyfrowej z USA. O Elonie Musku, pełniącym rolę między rzecznikiem Trumpa a jego nadwornym błaznem oraz głównym inkwizytorem, nawet nie ma co wspominać.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Jeśli Amerykanie zdecydują się wyłączyć usługi w chmurze o godzinie 8 rano w poniedziałek, to Dania będzie sparaliżowana już o godzinie 9 rano - mówi Herbst.

Tak dramatyczny scenariusz nadal wydaje się mało prawdopodobny - uważa prof. Ivan Bjerre Damgaard z Wydziału Informatyki Uniwersytetu w Aarhus. Dodaje jednak, że otrzymaliśmy już sygnały ostrzegawcze i reagujemy na nie zbyt wolno.

To problem, który istniał zawsze, ale nikt nic z tym nie zrobił - mówi Damgaard, a Herbst, zgadzając się z tą analizą, sugeruje, by szukać rozwiązań technologicznych typu open source lub w samej Europie.

Europa też wysyła sygnały

Całkowite zerwanie więzi z amerykańskimi gigantami prawdopodobnie nie będzie możliwe. W Europie jednak po cichu rośnie sprzeciw dla największych marek technologicznych USA. Europejskie firmy zaczynają zdawać sobie sprawę, że wartością staje się "zmniejszenie ryzyka" związanego z nieprzewidywalnością polityczną w Białym Domu.

Jak przypomina Matt Burges w artykule na platformie "Wired", 18 marca holenderski parlament przegłosował wnioski, wzywające rząd do poszukania europejskich alternatyw dla amerykańskich rozwiązań technologicznych, a kilka dni wcześniej ponad 100 organizacji podpisało otwarty list do urzędników UE, by uczynili to samo.

Zdaniem "Wired" ruch już się zaczął, a europejskie firmy obsługujące chmury danych odnotowują znaczny wzrost zainteresowania. Szczególnie duży popyt na takie usługi odnotowano wśród użytkowników duńskich...

Świadomość, że Amerykanie nie grają w tej samej drużynie co my, jest dużym zmartwieniem dla Europejczyków - mówi dla "Wired" Joakim Öhman, dyrektor generalny szwedzkiego dostawcy usług w chmurze Elastx.

Nie chodzi tu tylko o fakt, że USA mogą nagle przerwać dostarczanie określonych usług, ale również o wykorzystanie danych. Donald Trump zwolnił trzech członków Rady Nadzoru nad Prywatnością i Wolnościami Obywatelskimi, którzy dbali o przestrzeganie umowy między USA i UE o przepływie informacji, co jeszcze bardziej podniosło napięcie po obu stronach Atlantyku.

Cytowana przez "Wired" była holenderska europosłanka Marietje Schaake uważa, że w UE przyspieszenie dotyczące technologii cyfrowej i kwestii gromadzenia i przesyłu danych, powinno nabrać rozmiarów przyspieszenia w zakresie obronnym. Jej zdaniem Trump wysłał jasny sygnał: "Wszystko może się zdarzyć i Europa powinna radzić sobie sama, to jasne".