30 000 złotych zadośćuczynienia za śmierć dziecka przy porodzie zasądził wczoraj od szpitala w Trzciance (Wielkopolska) poznański Sąd Okręgowy na rzecz matki dziecka. Beata K. domagała się 600 000 zł za to, że w 1998 roku na skutek złej organizacji pracy szpitala zmarło podczas porodu jej dziecko.
Sąd przychylił się do wniosku oskarżonej i uznał, że wadliwa organizacja pracy szpitala rzeczywiście doprowadziła do śmierci córki kobiety podczas porodu. "Niedopuszczalnym jest - zdaniem sądu - takie organizowanie pracy szpitala, aby na całodobowym oddziale ginekologiczno-położniczym nie było stałych dyżurów anestezjologicznych” - uzasadniała sędzia Aleksandra Łaskarzewska-Paliwoda.
Sąd przyznał jednak tylko 30 000 zł odszkodowania. Sędzia wzięła pod uwagę żal i poczucie krzywdy pacjentki oraz obecny poziom zamożności społeczeństwa i uznała, że zasądzona kwota jest wystarczająca. Ta argumentacja przekonała matkę zmarłego dziecka: "Najważniejsze jest to, że została mi przyznana racja i dowiedziałam się, że moje dziecko umarło według standardów, jakie obowiązywały w tym szpitalu, a to było przerażające” – mówiła po wyroku Beata K. Z wyroku nie był zadowolony radca szpitala. O tym, czy się od niego odwoła, zadecyduje po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem. Posłuchaj relacji reportera RMF Dariusza Golińskiego:
11 lutego 1998 r. Beata K. oczekiwała w szpitalu na poród. Nad ranem doszło do pogorszenia stanu zdrowia dziecka. Lekarz położnik zadecydował o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia. Zabiegu nie można było wykonać, bo w szpitalu nie było anestezjologa. Według regulaminu szpitala, lekarz anestezjolog mógł dyżurować w domu. Przyjechał do szpitala po kilkunastu minutach, jednak dziecko urodziło się martwe.
foto Archiwum RMF
04:30