Zamiast obniżenia wieku emerytalnego, szykuje się jego zamrożenie. Z dokumentu opublikowanego przez Ministerstwo Finansów wynika, że najbardziej prawdopodobne jest przechodzenie na emeryturę kobiet w wieku 61 lat, a mężczyzn - 66.
Ta zmiana wynika z potężnych kosztów ewentualnego odwrócenia poprzedniej reformy emerytalnej. Ministerstwo Finansów twierdzi, że powrót do 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn w przyszłym roku kosztowałby państwo ponad 8 mld złotych, w kolejnym roku to byłoby dalszych 10 mld złotych, a w następnym już 12 mld.
Resort finansów jasno twierdzi więc, że zamrożenie wieku emerytalnego byłoby znacznie bardziej realne finansowo, niż jego obniżenie. Dlatego ta propozycja jest teraz najbardziej rozważana.
Takie rozwiązanie to kompromis między obiecywanym przed wyborami przez PiS powrotem do wieku emerytalnego 60/65, a uchwalonym przez PO wiekiem emerytalnym na poziomie 67 lat.
Związki zawodowe bardzo sceptycznie podchodzą jednak do tej kompromisowej propozycji. Domagają się m.in. wprowadzenia dodatkowych możliwości przechodzenia na szybszą emeryturę, np. po przepracowaniu określonej liczby lat.
35 lat pracy kobiet, 40 lat mężczyzn - mówi Jan Guz, szef OPZZ. Związkowcy szykują się teraz na negocjacje z rządem.
(abs)