Firmy ubezpieczeniowe dostaną dane o naszych mandatach drogowych tylko za wyraźną zgodą klienta. Ministerstwo Cyfryzacji mocno hamuje zapędy ubezpieczycieli, którzy chcą dostępu do policyjnych informacji o swoich klientach.
Towarzystwa twierdzą, że dzięki temu mogą obniżyć ceny polis najbezpieczniej jeżdżącym kierowcom.
Ministerstwo nie chce się zgodzić na pełny dostęp z dwóch powodów. Po pierwsze chodzi o ochronę danych osobowych. Po drugie urzędnicy nie do końca wierzą w dobre intencje ubezpieczycieli. Nie dają wiary temu, że z automatu będą obniżać stawki OC niektórym klientom. Dlatego na stole pojawiła się inna propozycja - Ministerstwo Cyfryzacji proponuje, by każdy klient, sam decydował, czy pozwoli ubezpieczycielowi sprawdzać nazbierane mandaty i punkty karne.
W takiej sytuacji to do nas będzie należał wybór: czy uznajemy, że jeździmy bezpiecznie i w zamian za dobry rabat na polisę chcemy udostępnić firmie swoje dane, czy też wolimy, żeby wszystko zostało po staremu.
W tej chwili Ministerstwo Cyfryzacji toczy negocjacje z branżą ubezpieczeniową. Niewykluczone, że stanowisko resortu się zmieni, jeżeli na przykład firmy zaproponują konkretny mechanizm obniżania stawek za konkretne zachowanie na drodze. Tak żeby od razu było wiadomo, że kierowca, który nie ma żadnych punktów karnych, dostanie konkretny rabat.
Negocjacje potrwają jeszcze co najmniej rok, bo dopiero wtedy ma ruszyć system komputerowy, który umożliwi takie korzystanie z danych.
Ubezpieczyciele zaproponowali przyznanie im dostępu do danych policyjnych, po tym gdy ruszyła głośna, publiczna dyskusja w sprawie drastycznych podwyżek obowiązkowego dla kierowców ubezpieczenia OC.
(az)