Donald Trump w ogniu krytyki po wprowadzeniu - obowiązujących od 1 czerwca - odwetowych taryf celnych na stal i aluminium pochodzące z Unii Europejskiej, Kanady i Meksyku. Co ciekawe, decyzję prezydenta skrytykowali - jako krok godzący w sojusze Stanów Zjednoczonych - czołowi republikanie.
Senator Bob Corker - republikański przewodniczący senackiej komisji spraw zagranicznych, która odgrywa kluczową rolę w definiowaniu celów i zadań amerykańskiej polityki zagranicznej - nazwał wprowadzenie przez administrację Trumpa wspomnianych odwetowych taryf celnych "nadużyciem władzy, które można by usprawiedliwić tylko w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa narodowego".
Podobne zdanie wyraził kongresmen Kevin Brady - republikański przewodniczący komisji ds. budżetu, podatków i taryf Izby Reprezentantów.
Te taryfy mierzą w niewłaściwy cel. Jeśli chodzi o nieuczciwy handel stalą i aluminium, problemem nie są Meksyk, Kanada czy Europa. Problemem są Chiny - stwierdził Brady w wypowiedzi dla portalu Politico.
Kongresmen wezwał administrację Trumpa, by przedłużyła zwolnienie z odwetowych taryf celnych dla Unii Europejskiej, Meksyku i Kanady i kontynuowała negocjacje z ważnymi dla bezpieczeństwa narodowego partnerami.
Do tej pory deputowani obu głównych amerykańskich partii mieli nadzieję, że opóźnienie wejścia w życie rozporządzenia ws. ceł o miesiąc wobec państw Unii Europejskiej, Kanady i Meksyku będzie przedłużone o kolejne miesiące - przynajmniej do końca lata. Pozwoliłoby to na wynegocjowanie nowych porozumień handlowych z Unią Europejską i zakończenie rozmów ws. rewizji Północnoamerykańskiego Układu Wolnego Handlu (NAFTA).
Wprowadzenie przez administrację Trumpa odwetowych ceł na stal i aluminium wbrew opinii republikanów może - zdaniem komentatorów - doprowadzić do otwartej konfrontacji Partii Republikańskiej (GOP) z prezydentem.
W reakcji na wprowadzenie w piątek odwetowych ceł szereg deputowanych GOP wyraziło obawy, że decyzja Trumpa doprowadzi do globalnej wojny handlowej, spowoduje wzrost kosztów produkcji w większości sektorów amerykańskiej gospodarki, uderzy rykoszetem w amerykańskich konsumentów, a w końcu - zaszkodzi Partii Republikańskiej w wyborach do Kongresu, które odbędą się w listopadzie.
Tego ostatniego najbardziej obawiają się republikanie ubiegający się o reelekcję w stanach, które mogą być dotknięte odwetowymi sankcjami ze strony Unii Europejskiej.
Senator Andrew Lamar Alexander, reprezentujący w Senacie USA stan Tennessee, ocenił, że rozporządzenie Trumpa ws. ceł "to wielki błąd".
Te taryfy celne spowodują wzrost cen i zniszczą miejsca pracy w sektorze produkcyjnym, szczególnie w przemyśle motoryzacyjnym, gdzie znajduje zatrudnienie jedna trzecia pracujących w przemyśle w stanie Tennessee - zaznaczył senator.
Krytycznie do decyzji Trumpa odniósł się nawet jeden z jego najwierniejszych stronników w Senacie: republikański przewodniczący komisji finansów Orrin Hatch. Jak stwierdził: Coraz więcej przesłanek wskazuje, iż odwetowe taryfy celne będą krzywdzące dla Amerykanów.
Senator Ben Sasse, konserwatywny republikanin ze stanu Nebraska, w oświadczeniu opublikowanym na Twitterze nazwał decyzję Trumpa... "zwyczajnie głupią".
Europa, Kanada i Meksyk to nie Chiny. Nie traktuje się sojuszników w taki sam sposób jak rywali. Podróżowaliśmy tą drogą już wcześniej. Taki całościowy protekcjonizm w poważnej mierze był przyczyną Wielkiej Depresji - napisał Sasse na Twitterze, odwołując się do globalnego kryzysu gospodarczego, który miał miejsce w latach 1929-1933.
W 1930 roku w Stanach Zjednozonych wprowadzono - na podstawie ustawy Smoota-Hawleya - cały szereg dodatkowych ceł, na poziomie przeciętnie około 20 procent, na mniej więcej 20 tysięcy produktów eksportowanych do USA, co było jedną z głównych przyczyn przekształcenia się rozpoczętej w 1929 roku recesji w światowy kryzys gospodarczy.
Jak stwierdził Ben Sasse, wyborcze hasło Donalda Trumpa - "Uczyńmy Amerykę znowu wielką!" - nie powinno oznaczać: "Uczyńmy Amerykę taką, jaką była w roku 1929!".
(e)