80 prokuratorów i policjantów weszło nad ranem do siedzib Audi w Niemczech. Ma to związek z aferą spalinową, która zaczęła się od Volkswagena.

80 prokuratorów i policjantów weszło nad ranem do siedzib Audi w Niemczech. Ma to związek z aferą spalinową, która zaczęła się od Volkswagena.
Zdj. ilustracyjne /Petar Glebov/PIXSELL /PAP/EPA

Śledczy poszukują dokumentów, które wykażą, że podobnie jak Volkswagen, także Audi manipulowało przy silnikach diesla. Nikt na razie nie jest podejrzany. Służby weszły nie tylko do centrali w Ingolstadt, ale także do innych zakładów, a nawet do prywatnych mieszkań, w celu szybkiego zabezpieczenia materiałów. Takie działanie ma na celu maksymalne zmniejszenie szans na ukrycie lub interwencję w dokumenty.

Policja i prokuratura weszły do siedzib Audi o siódmej rano, na trzy godziny przed zaplanowaną konferencją koncernu o rocznych wynikach. To podobno przypadek, bo śledczy nie mogli odwołać zaplanowanych przeszukań.

Według podejrzeń zaniżanie danych nt. produkcji spalin mogło dotyczyć jedynie silników produkowanych do samochodów sprzedawanych w Stanach Zjednoczonych. Europejski rynek Audi miało traktować uczciwie.

(az)