W całym kraju sukcesywnie likwidowane są stołówki szkolne, a ich miejsce zajmują firmy cateringowe lub ajencje. Sprzyjają temu samorządy, upatrując w tym dużych oszczędności - informuje "Gazeta Polska Codziennie".
Utrzymując stołówkę szkolną, gminy pokrywają koszty jej funkcjonowania, a rodzice płacą jedynie za tzw. wsad do kotła, czyli pożywienie. Natomiast firmy cateringowe czy ajencje, dbając o swoje zyski, albo oferują dania niskiej jakości, albo drastycznie podnoszą ceny, nawet o 80 proc. Bywa, że obiad dziecka w szkole kosztuje nie 4, a 12 zł - czytamy w gazecie.
Przeciw firmom cateringowym w szkołach protestują m.in. nauczycielska "Solidarność" i rzecznik praw obywatelskich prof. Irena Lipowicz.
To tylko jeden z wielu wydatków, na jakie skazani są rodzice uczących się dzieci. Jak informowaliśmy na RMF24 i antenie RMF FM pierwszego dnia roku szkolnego, do państwowych szkół trzeba coraz więcej dopłacać. Powodem są zbyt niskie subwencje oświatowe. Z naszej sondy wynika, że do "darmowej" nauki aż jedna piąta rodziców dokłada ponad 600 złotych.