Unijni urzędnicy muszą się spieszyć z ustaleniem budżetu, bo opóźnienie może wpłynąć na czas realizacji projektów. Negocjacje w tej sprawie, pomiędzy europarlamentem a krajami członkowskimi UE, rozpoczną się w najbliższy poniedziałek 13 maja. Tak ustalono w nocy na najwyższym szczeblu w Brukseli.
Budżet Unii na lata 2014-2020, z którego Polska ma otrzymać ponad 105 mld euro, został uzgodniony na szczycie UE w lutym. Musi go jednak zaakceptować Parlament Europejski, który raz już go odrzucił.
Do tej pory dla Europarlamentu warunkiem rozpoczęcia negocjacji było załatanie przez kraje Unii dziury w tegorocznym budżecie. Chodzi o 11 mld. euro. Eurodeputowani zgodzili się jednak prowadzić rokowania równolegle - nad obecnym budżetem i tym wieloletnim. Do tej pory uzależniali jedną kwestie od drugiej. Ten kompromis daje więc większą szansę, że unijny budżet zostanie przyjęty w czerwcu.
Wczoraj późnym wieczorem poinformowała o tym przewodnicząca w tym półroczu UE - Irlandia, która chciałaby, żeby ostateczna decyzja zapadła do końca czerwca, czyli jeszcze "za jej prezydencji".
Nad ustaleniami pracowali: przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso, szef Europarlamentu Martin Schulz i premier Irlandii Enda Kenny.
To ostatni dzwonek. Każde dalsze opóźnienie może oznaczać opóźnienie wypłat i realizacji wielkich projektów infrastrukturalnych w Polsce.