30 sierpnia kończą się - i tak wydłużone przez rząd - konsultacje społeczne ws. Polskiego Ładu. Pod koniec lipca Ministerstwo Finansów ogłosiło, że potrwają one nie dwa, a pięć tygodni. Po tym, jak w programie PiS-u znalazł się pomysł składki zdrowotnej wynoszącej 9 proc., o więcej czasu apelowali sami przedsiębiorcy. Teraz pojawiają się inne scenariusze.
Jednym z najgłośniej komentowanych pomysłów zawartych w Polskim Ładzie jest składka zdrowotna. Według pierwotnych założeń - miała ona wynieść 9 procent. Spotkało się to ze sprzeciwem polskich biznesmenów. Składki nie będzie można odliczyć od podatku.
Od pewnego czasu w przestrzeni medialnej pojawiają się informacje, że rząd robi krok w tył i składkę obniży, ale tylko na początku. W resorcie rozważana jest opcja wprowadzenia w przyszłym roku stawki wynoszącej 3 proc., która byłaby stopniowo podnoszona - właśnie do 9 procent. O ostatecznym scenariuszu dowiemy się w najbliższych dniach.
To bardzo ważne również dla samozatrudnionych, których dzisiaj składka wynosi 381,81 zł miesięcznie, z czego prawie 330 zł odliczają od podatku. Jeśli konsultacje i korekty tego nie uwzględnią - osoby prowadzące jednoosobowe działalności gospodarcze zapłacą większy ZUS.
Składka wzrośnie astronomicznie - przekonuje doradca podatkowy Piotr Juszczyk z firmy InFakt. Dla dochodów około 10 tysięcy złotych miesięcznie przedsiębiorca w ciągu roku zapłaci blisko 10 tysięcy więcej - wylicza.
Prace nad Polskim Ładem nabierają rozpędu. Projekt ma pojawić się na obradach rządu już w drugim tygodniu września.
Polski Ład to projekt partii rządzącej, który przewiduje szereg zmian, głównie dot. podatków.
Główne zmiany podatkowe w Polskim Ładzie to: podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł, zwiększenie II progu z 85,5 tys. do 120 tys. zł oraz likwidacja odliczenia składki zdrowotnej z podatku dochodowego.
Zgodnie z wyliczeniami na zmianach skorzystałyby głównie osoby zarabiające do płacy średniej, a powyżej tego progu obciążenia zaczęłyby rosnąć. Rząd chce jednak wprowadzić "ulgę dla klasy średniej", dzięki której osoby zarabiające do 13 tys. zł brutto mają nie stracić na zmianach.