Około 200 pracowników Fabryki Kabli w Ożarowie w mazowieckiem zorganizowało marsz na Warszawę. Głównym powodem protestu jest likwidacja zakładu. Ożarowska fabryka przynosiła spore zyski, ale zła passa firmy zaczęła się, gdy kupiła ją krakowska "Telefonika".
Załoga już od dwóch miesięcy okupuje fabrykę w Ożarowie. Zdaniem strajkujących "Telefonika" przejęła ich zakład tylko po to, by chwilę później ogłosić jego upadłość. Nowi właściciele tłumaczą to nierentownością fabryki. Z kolei pracownicy twierdzą, że zakład przyniósł w zeszłym roku 20 mln zł zysku. Ich zdaniem chodzi o likwidowanie konkurencji.
Dziś robotnicy zdecydowali się ruszyć na Warszawę, bliżej władzy, gdyż rząd zwleka z pomocą dla zakładu. Od 3 tygodni, mimo wcześniejszych obietnic, nie ma żadnych decyzji. Ponadto, jak twierdzi przewodniczący związkowców z Fabryki Kabli, rząd wszelkimi siłami broni właściciela "Telefoniki": Obserwujemy to po krokach, jakie podejmuje prokuratura, sąd czy Ministerstwo Pracy.
Protestujący są zdeterminowani, niektórzy nawet rozwścieczeni - jeden z nich zaatakował samochód, który próbował wjechać w szpaler związkowców.
Pracownicy zakładu z Ożarowa będą czekać aż do skutku. Skoro mogliśmy przez 60 dni blokować Fabrykę Kabli, to możemy także wstrzymać ruch przed Radą Ministrów - deklaruje jeden z manifestantów.
Po przystanku przed Pałacem Prezydenckim tłum protestujących stanął przed Kancelarię Premiera.
foto: Archiwum RMF
16:55