Ministerstwo Skarbu nie chce odwoływać prezesa Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Dymisji Jarosława Zagórowskiego domagają się protestujący związkowcy. Zdaniem wiceministrów tego resortu odwołanie szefa JSW to "temat zastępczy". Również rada nadzorcza spółki nie ma zamiaru samodzielnie podejmować decyzji o odwołaniu. Członkowie rady mówią, że czekają na wytyczne rządu.

Przedstawiciele Ministerstwa Skarbu apelują do protestujących górników z JSW o powrót do negocjacji, bez żadnych warunków wstępnych. Na razie o odwołaniu  prezesa Jarosława Zagórowskiego nie ma mowy. To nie jest oś sporu. Ja mogę zadać pytanie jak powinien nazywać się prezes, żeby to co jest niezbędne do zrobienia w spółce było realizowane - tłumaczy wiceminister skarbu Rafał Baniak.

Przy okazji ostrzega górników, że wydłużenie protestu zwiększy ryzyko zwolnień w Jastrzębskiej Spółki Węglowej. 

Ministerstwo Skarbu oficjalnie dystansuje się od interweniowania w spółce i jedynie prosi związkowców o uspokojenie. Resort zaznacza, że rada sama powinna podejmować decyzje w spółce, a nie minister. Jak usłyszał nieoficjalnie w resorcie skarbu reporter RMF FM Krzysztof Berenda, minister nie chce odwoływać prezesa JSW, bo nie chce ulegać związkowcom i zachęcać ich do eskalacji żądań. Czeka na wznowienie rozmów z załogą.

"Na wątpliwych umowach JSW straciła ok. 100 mln zł"

Związkowcy twierdzą, że z powodu różnego rodzaju umów - dotyczących m.in. sponsorowania klubów sportowych oraz doradztwa biznesowego i prawnego - z Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) wyprowadzono w ostatnich kilku latach około 100 mln zł. Jak podkreślają, nie kwestionują legalności umów, ale ich zasadność i wysokość kwot, na które opiewają. O sprawie chcą poinformować organy ścigania. Informację we wtorek przekazali liderzy Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego, powołując się na dokumenty, które otrzymali.

Trudno nam je ocenić pod względem formalnoprawnym (), ale niewątpliwie są to dokumenty, które budzą znamiona możliwości wyprowadzania - w sposób prawdopodobnie legalny - pieniędzy z JSW. Dokumenty te świadczą o tym, że pod względem moralnym funkcjonowanie zarządu JSW budzi olbrzymie wątpliwości - zaznaczył szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz.

Zarząd JSW uznał, że dane przytoczone przez związkowców zdobyto nielegalnie. Zawiadomił o tym prokuraturę.

Według informacji związkowców, na prawie 7,75 mln zł opiewała umowa na kontrakty menedżerskie z zarządem JSW zawarta na 2014 r. Obecny prezes Kompanii Węglowej (KW) Krzysztof Sędzikowski miał od 2011 r. zarobić na doradztwie biznesowym dla JSW kilkaset tys. zł. Były prezes JSW, a obecny wiceprezes KW Andrzej Tor, mimo że nie świadczył pracy na rzecz JSW, mimo że wziął olbrzymią odprawę z tytułu rezygnacji z członkostwa w JSW, świadczył również usługi doradcze dla JSW i z tego tytułu prawdopodobnie pobrał wynagrodzenie w granicach 240 tys. zł - powiedział Kolorz.

Według dokumentów od 2011 r. wielomilionowe kwoty JSW przekazała klubowi hokejowemu GKS Jastrzębie i klubowi siatkarskiemu Jastrzębski Węgiel (odpowiednio 9,4 mln zł i 37 mln zł), na 880 tys. zł opiewała umowa z Instytutem Studiów Podatkowych na szkolenie i konferencje. Ponad 3 mln zł JSW miała zapłacić jednej z kancelarii za doradztwo w zakresie pozyskania finansowania. Według związkowców przekazywanie takich pieniędzy na sport w aktualnej sytuacji spółki nie powinno mieć miejsca. Należy domniemywać, że mamy tu do czynienia z wypływem pieniędzy poprzez układ górniczy () Rodzi się pytanie: czy w świetle prawa okradano górników JSW, czy zawierano umowy dla kolegów i kolesi, czy na bazie JSW zbudowano dobry biznesowy układ - mówił Kolorz. Związkowcy kilka dni temu przekazali dokumenty ministrowi skarbu państwa. W środę chcą złożyć doniesienie do prokuratury albo do MSW.

Związki ze Śląska: W środę akcja solidarnościowa z górnikami z JSW

W środę na Śląsku rozpoczną się akcje solidarnościowe z górnikami z Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) - zapowiadają przedstawiciele Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego. Nie chcą zdradzić, na czym mają polegać ich akcje. Przyznali, że mogą być dotkliwe dla mieszkańców.

Będą to akcje - i za to z góry przepraszamy - które mogą, niestety, trochę boleć społeczeństwo Śląska i wokół Śląska, ale nie mamy innego wyjścia. Nie możemy górników z Jastrzębia zostawić samych - powiedział szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Dominik Kolorz. Obyśmy nie musieli na Śląsku robić czegoś więcej - dodał. Ponowił też apel do premier Ewy Kopacz o odwołanie prezesa JSW Jarosława Zagórowskiego. Kosztem jednego człowieka nie powinno dochodzić do tak dramatycznych sytuacji jak poniedziałkowe starcia przed siedzibą JSW - powiedział.