Rada Nadzorcza Jastrzębskiej Spółki Węglowej nie ma zamiaru samodzielnie podejmować decyzji o odwołaniu prezesa spółki Jarosława Zagórowskiego. Członkowie rady mówią, że czekają na wytyczne rządu.
Dymisji prezesa Zagórowskiego domagają się protestujący związkowcy. Członkowie rady czekają jednak, bo widzą, że ten spór stał się już polityczny.
Myślę, że głównym decydującym, jest tutaj już nawet nie Skarb Państwa, a to wszystko doszło do najwyższego możliwego szczebla i ociera się o panią premier - mówi członek rady nadzorczej JSW Stanisław Kluza.
Ludzie z otoczenia premier coś wymyślą, Skarb Państwa przekaże to swoim przedstawicielom w spółce i to się zadzieje. Tak mi podpowiada intuicja - dodaje Kluza.
Ministerstwo Skarbu Państwa oficjalnie dystansuje się od interweniowania w spółce i jedynie prosi związkowców o uspokojenie. Resort zaznacza, że rada sama powinna podejmować decyzje w spółce, a nie minister. Postawa członków rady nadzorczej JSW pokazuje jednak, że to minister skarbu państwa Włodzimierz Karpiński i premier Ewa Kopacz będą tu podejmować decyzje.
Jak usłyszał nieoficjalnie w resorcie skarbu reporter RMF FM Krzysztof Berenda, minister nie chce odwoływać prezesa JSW, bo nie chce ulegać związkowcom i zachęcać ich do eskalacji żądań. Czeka na wznowienie rozmów z załogą.
Z powodu różnego rodzaju umów - dotyczących m.in. sponsorowania klubów sportowych oraz doradztwa biznesowego i prawnego - z Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) wyprowadzono w ostatnich kilku latach około 100 mln zł - twierdzą z kolei związkowcy. Jak podkreślają, nie kwestionują legalności umów, ale ich zasadność i wysokość kwot, na które opiewają. O sprawie chcą poinformować organy ścigania.
Informację w tej sprawie przekazali liderzy Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego podczas wtorkowej konferencji, powołując się na dokumenty, które otrzymali.
Trudno nam je ocenić pod względem formalnoprawnym (), ale niewątpliwie są to dokumenty, które budzą znamiona możliwości wyprowadzania - w sposób prawdopodobnie legalny - pieniędzy z JSW. Dokumenty te świadczą o tym, że pod względem moralnym funkcjonowanie zarządu JSW budzi olbrzymie wątpliwości - zaznaczył szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz.
Według informacji przedstawionej na konferencji, na prawie 7,75 mln zł opiewała umowa na kontrakty menedżerskie z zarządem JSW zawarta na 2014 r. Obecny prezes Kompanii Węglowej (KW) Krzysztof Sędzikowski miał od 2011 r. zarobić na doradztwie biznesowym dla JSW kilkaset tys. zł. Były prezes JSW, a obecny wiceprezes KW Andrzej Tor, mimo że nie świadczył pracy na rzecz JSW, mimo że wziął olbrzymią odprawę z tytułu rezygnacji z członkostwa w JSW, świadczył również usługi doradcze dla JSW i z tego tytułu prawdopodobnie pobrał wynagrodzenie w granicach 240 tys. zł - powiedział Kolorz.
Według dokumentów od 2011 r. wielomilionowe kwoty JSW przekazała klubowi hokejowemu GKS Jastrzębie i klubowi siatkarskiemu Jastrzębski Węgiel (odpowiednio 9,4 mln zł i 37 mln zł), na 880 tys. zł opiewała umowa z Instytutem Studiów Podatkowych na szkolenie i konferencje. Ponad 3 mln zł JSW miała zapłacić jednej z kancelarii za doradztwo w zakresie pozyskania finansowania. Według związkowców przekazywanie takich pieniędzy na sport w obecnej sytuacji spółki nie powinno mieć miejsca. Należy domniemywać, że mamy tu do czynienia z wypływem pieniędzy poprzez układ górniczy () Rodzi się pytanie: czy w świetle prawa okradano górników JSW, czy zawierano umowy dla kolegów i kolesi, czy na bazie JSW zbudowano dobry biznesowy układ - mówił Kolorz.
Związkowcy kilka dni temu przekazali dokumenty ministrowi skarbu państwa. W środę zamierzają złożyć doniesienie do prokuratury albo do MSW.