Dziś o północy minie termin składania wniosków o umorzenie długów przedsiębiorstw mających problemy finansowe. W zamian za oddłużenie firmy miały zapłacić 15- procentową opłatę restrukturyzacyjną. Według ZUS-u ofertą fiskusa zainteresowane były przede wszystkim małe i średnie przedsiębiorstwa. Jednak już teraz wiadomo, że minister Kołodko raczej nie może mówić o sukcesie.
Rząd planował, że do budżetu wpłynie 1,3 mld złotych z tzw. opłat restrukturyzacyjnych. Tymczasem nie wszystkie firmy, na które liczył resort finansów, zdecydowały się "chwycić koło ratunkowe" w zamian za oddłużenie podatkowe. Ekonomiści szacują, że wpływy będą o 700 mln zł niższe, niż zakładał minister Kołodko.
Zdaniem Ministerstwa Finansów przepisy restrukturyzacyjne są korzystne, ale zupełnie innego zdania są przedsiębiorcy, z których wielu po prostu nie stać na uiszczenie żądanej opłaty. Część z nich nie wierzy również w realność umorzenia im długów podatkowych przez państwo.
Fiskus, rzecz jasna, upomni się o zaległe podatki i będzie je ściągał przy pomocy służb skarbowych. Ponadto niektórzy przedsiębiorcy – wolą pozostać anonimowi – skarżą się, że są zmuszani do składania wniosków. Izby skarbowe straszą ich kontrolami, zapraszają na rozmowy i składają propozycje „nie do dorzucenia”. Wiadomo też, że te firmy, które nie zdecydowały się zapłacić opłaty restrukturyzacyjnej trafią na „czarną listę” ministra Kołodki i mogą spodziewać się bardzo dokładnych kontroli. Niektórzy biznesmeni powiedzieli RMF wprost: to szantaż.
Z jednym z przedsiębiorców, który zdecydował się na złożenie wniosku o umorzenie długów, rozmawiał wrocławski reporter RMF Maciej Sas:
22:10