Walne zgromadzenie akcjonariuszy gdyńskiej stoczni zadecydowało o podniesieniu kapitału akcyjnego, co w praktyce oznacza emisję nowych akcji. To dobra informacja, ale niestety tylko pozornie. Ministerstwo skarbu zażądało tak zwanego uprzywilejowania akcji.
Zgodnie z planem miało być tak: Akcjonariusze zgadzają się na podniesienie kapitału akcyjnego więc wychodzą nowe akcje. Kupuje je Skarb Państwa. Do stoczni miało wpłynąć 120 milionów złotych. Pieniądze te miały uratować potwornie zadłużony zakład i akcjonariusz podwyższyli kapitał akcyjny.
Kolejny ruch należał więc do Skarbu Państwa i ku ogromnemu zaskoczeniu przedstawiciel skarbu oświadczał, że wykupi akcje ale pod pewnymi warunkami. Oznacza to, że stocznia nie dostanie pieniędzy.
Prezes tej firmy Włodzimierz Ziółkowski mówi, że to czarny dzień dla stoczni: Przy tym wyniku finansowym stoczni ogólnie znanym nie kwalifikuje się ona do normalnych kredytów podmiotowych, bankowych. Stąd jest to bardzo utrudnione, żeby tego typu środki pozyskać.
By spełnić warunki postawione przez Skarb Państwa musi być zwołane kolejne walne zgromadzenie akcjonariuszy a to potrwa. Tymczasem stocznia nie ma już czasu.
21:15