Na konto Stoczni Gdynia nie wpłynęły obiecane przez Ministerstwo Skarbu pieniądze. Kilka miesięcy temu rząd zgodził się wykupić za 80 mln złotych akcje zakładu, co miało uratować firmę przed bankructwem. Teraz stoczniowcy grożą strajkiem.
Wprawdzie minister skarbu zapewnił wczoraj podczas telefonicznej rozmowy prezesa stoczni, że pieniądze zostaną przekazane, to jednak nie nastąpi to – jak poprzednio deklarowano - do końca tygodnia, ale dopiero w poniedziałek.
Takie opóźnienie może mieć bardzo poważne konsekwencje. Stocznia nie może bowiem realizować planu naprawczego, nie spłaca wierzycieli i zakładowi grozi odcięcie prądu i wody. Wówczas stanie produkcja.
W coraz trudniejszej sytuacji są także stoczniowcy. Pracownicy zakładu wciąż
czekają na pensje. Przestali już wierzyć w zapewnienia i obietnice. Jeśli ministerstwo znów nie dotrzyma słowa, w stoczni zostanie zorganizowane referendum i być może strajk.