Condoleeza Rice złoży publiczne zeznania przed niezależną komisją Kongresu do spraw zamachów z 11 września. Po kilku dniach sporów Biały Dom zmienił swe dotychczasowe stanowisko w tej sprawie. Wcześniej administracja utrzymywała, iż urzędujący szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego nie może stawać przed komisją.
W USA tę zmianę stanowiska Białego Domu komentuje się zdecydowanie jako decyzję polityczną. Burza, którą wywołały zeznania Richarda Clarka, byłego pełnomocnika Białego Domu do spraw walki z terroryzmem nie cichnie. Clark twierdził, że administracja Busha nie przywiązywała przed 11 września odpowiedniej wagi do zagrożenia ze strony al-Qaedy a potem przystępują do inwazji w Iraku znacząco zaszkodziła wojnie z terroryzmem.
Komisja rozmawiała już z Condoleezą Rice w zaciszu gabinetu, chce jednak, by doradca prezydenta do spraw bezpieczeństwa złożyła zeznania publicznie i pod przysięgą. Biały Dom odmawiał twierdząc, że w myśl rozdziału władzy wykonawczej i ustawodawczej doradcy prezydenta, których Kongres nie zatwierdza, nie muszą przed nim odpowiadać.
Wobec rosnącej presji, głównie ze strony mediów i Kongresu, prezydent – co rzadko mu się zdarza – zmienił jednak zdanie. Co ciekawe mimo całej medialnej zawieruchy, w ostatnich sondażach Bush nieco nadrobił nad swym demokratycznym rywalem John’em Kerrym.
Administracja liczy, że zeznania popularnej i cenionej przez opinie publiczną Condoleezy Rice jeszcze mu pomogą.