Ukrainiec Witalij Kliczko zmierzy się dzisiaj w Moskwie z Manuelem Charrem. Jak zwykle będzie mu towarzyszyć żona Natalia, która tym razem przed walką zamieni się w wokalistkę i zaśpiewa w ringu piosenkę Jennifer Rush "The power of love".
To będzie jej pierwszy tak poważny występ, mimo że ćwiczy od drugiego roku życia. Na trybunach ma zasiąść 30 tys. kibiców, a starcie mają pokazać największe stacje telewizyjne m.in. w Niemczech i Rosji. Towarzyszyć jej będzie kwartet skrzypaczek. Śpiew to dla mnie spełnienie, to tak jak oddychanie. Nie mogę bez niego żyć - przyznała.
Dlaczego wybrała piosenkę Jennifer Rush? Bo opowiada o nas, o mnie i o Witaliju - zaznaczyła. Powstaje pytanie, czy mistrz świata organizacji WBC w kategorii ciężkiej nie będzie zbyt wzruszony występem swojej żony i będzie mógł odpowiednio się skoncentrować. Jego rywal, Niemiec syryjskiego pochodzenia, nie powinien być dla niego zbytnim wyzwaniem.
Jeśli Manuel dotrwa do trzeciej rundy, będzie to dla niego wielki sukces - ocenił były mistrz świata Graciano Rocchigiani, który był kiedyś trenerem Charra. W oficjalnym rankingu bokserów Niemiec zajmuje siódme miejsce. Wygrał wszystkie z 21 walk, ale jeszcze nie spotykał się z utytułowanym zawodnikiem.
Trener Kliczki Fritz Sdunek ostrzega jednak, że nie można go zlekceważyć. Na pewno nie jest bardzo wymagającym rywalem, ale trzeba uważać - zaznaczył. Na pewno 27-letniemu Charrowi nie brakuje tupetu w wypowiedziach. Na konferencji prasowej był butny, pewny siebie i zapowiedział, że znokautuje Ukraińca. Bez względu na rezultat, Charr nie będzie narzekał. Na tej walce zarobi tyle, co w trakcie całej kariery - ok. 350 tys. euro. Jak przyznał, najpierw spłaci wszystkie swoje długi, a później kupi matce kuchnię.