"Wynik wyborów w Elblągu to nie jest klęska PO. W Elblągu jesteśmy po przejściach. Po odwołaniu prezydenta miasta, panuje tam zły klimat dla naszej partii" - mówi Grzegorz Schetyna w Kontrwywiadzie RMF FM. "Wynik pierwszej tury wskazuje, że już udało się nam złapać równowagę. Nic jeszcze nie zostało stracone. Sondaże wskazują, że kandydatka PO ma szansę, żeby wygrać drugą turę. Walczymy o pełną pulę. Po wszystkich przejściach, to byłby wielki sukces" - dodaje.
Konrad Piasecki: Przyzna pan, że Elbląg to klęska PO?
Grzegorz Schetyna: Nie. Nie przyznam.
Jeśli w mieście, w którym zawsze zdobywaliście 40 procent dostajecie niespełna 20, to jest to obraz sondażowego upadku.
Nie zawsze. Nie zawsze dostawaliśmy 40 procent.
...ale nie udało się złapać...
...nasza kandydatka jest w drugiej turze i sprawa jeszcze się nie skończyła. Wybory będą za dwa tygodnie - te decydujące.
Ale ja patrzę na wyniki do Rady Miasta. Trzy lata temu w wyborach samorządowych było 36 procent, w wyborach parlamentarnych dwa lata temu było 45 procent, a dzisiaj jest niespełna 20 procent - i to jest właśnie skala upadku.
Tak, tylko, że to są wybory uzupełniające. Proszę pamiętać, że ta frekwencja nie jest w granicach 50, 60 procent tylko 35.
W wyborach samorządowych z reguły jest taka frekwencja.
Powyżej 40 procent była wcześniej. I nie mówię, że nie ma zmiany, bo oczywiście to jest sygnał poważny. Mówię, że nic jeszcze nie zostało stracone. Walczymy o pełną pulę, czyli o prezydenta miasta, a PiS nie ma większości w Radzie Miasta. Uważam, że jest szansa, ale to jest lekcja ostatnich miesięcy, czy ostatnich lat dla nas i konieczność wyciągania wniosków.
Dlaczego jest tak źle? Nie tylko w Elblągu, ale w skali całego kraju. W sondażach w całym kraju.
Jeżeli patrzymy na to przez pryzmat wyborów uzupełniających, to jest różnie: i źle, i dobrze. To zależy od tego, jak struktury lokalne i regionalne są przygotowane do tych wyborów: jak wyprzedzają zagrożenia, które się pojawiają, jak walczą, żeby po 6 latach rządów ciągle mieć dobry pomysł na miasto, powiat, województwo, jak to wszystko wygląda i bardzo brutalnie rzeczywistość to weryfikuje. Jesteśmy w połowie kadencji.
Panie przewodniczący, ostatnie wybory takie lokalne przegrywaliście i mówiliście, że przegrywacie, bo się za mało zaangażowaliście. Tu zaangażowanie było pełne. Do Elbląga jeździły pielgrzymki liderów, polityków PO z samym Donaldem Tuskiem na czele. I co? I nic.
Proszę tak nie mówić, bo jest druga tura i jest ciągle wielka szansa, żeby wygrać wybory w Elblągu - a to po odwołaniu prezydenta byłoby naprawdę wielkim sukcesem. Więc proszę nas jeszcze nie skazywać. Walka przez dwa tygodnie będzie na pewno ostra i ciągle mamy szanse. Sondaże wręcz mówią, że kandydatka Platformy Elżbieta Gelert może te wybory wygrać, więc wszystko przed nami.
Wygląda na to, że Warszawa będzie ostatnim szańcem. Platforma wezwie tu do bojkotu referendum?
Nie mam wrażenia tworzenia totalnie wojennej atmosfery w Warszawie. Wydaje mi się, że ona się będzie powoli, z tygodnia na tydzień, uspokajać. Myślę, że po zebraniu podpisów - bo te podpisy przecież zostaną zebrane i referendum w Warszawie będzie - warszawiacy zaczną się po wakacjach bardzo spokojnie zastanawiać, co dalej, co po ewentualnej zmianie w Warszawie, jaki wariant może być lepszy na rok przed wyborami. I mogę dzisiaj spokojnie, wprost powiedzieć - nie ma lepszego wariantu.
Ale czy jest tak, że z racji braku lepszego wariantu, jak pan mówi, Platforma powie: "Nie idźcie na referendum" czy powie: "Idźcie na referendum i brońcie Hanny Gronkiewicz-Waltz, głosujcie przeciw"?
Nie wiem, jakie będą ostateczne decyzje. To zależy jeszcze od wielu, wielu rzeczy.
Ale co by pan podpowiadał?
Referendum to jest instytucja obywatelska i trzeba ją bardzo szanować, bo taka możliwość bezpośredniej wypowiedzi ze strony mieszkańców jest dorobkiem naszej demokracji. Pamiętajmy tylko, że ten termin jest bardzo nieszczęśliwy, bo za rok są normalne wybory i cała procedura wyborcza, kampania wyborcza, debata o przyszłości Warszawy będzie się przecież odbywać w przyszłym roku. To jest taka trudność i niezręczność, ale poczekajmy, zobaczymy. Ja uważam, że warszawiacy nie pójdą do tego referendum, że będą uważali, że zebranie podpisów i cała atmosfera, i mobilizacja wystarczy do tego, żeby sytuacja w Warszawie jednak się poprawiła i żeby pomysł Hanny Gronkiewicz-Waltz na przyszłą kadencję w Warszawie był jeszcze lepszy.
A ta Hanna Gronkiewicz-Waltz tak nagle przyspieszająca i przepraszająca trafia panu do serca i do przekonania?
Uważam, że przede wszystkim obecność, informacja i pokazywanie tego, co udało się zrobić przez te blisko osiem lat. Tego nie ma w Warszawie dużo i muszę to powiedzieć - też w kontekście tego, co robią prezydenci innych miast. Tam jest bardzo dużo pracy (zrobione - przyp. red.), sporo sukcesów i mało opakowania takiego, które byłoby widoczne i które satysfakcjonowałoby warszawiaków. Uważam więc, że tutaj jest dużo do zrobienia i jestem przekonany, że Hanna Gronkiewicz-Waltz oprócz tego, co robi codziennie i oprócz tej codziennej, rzetelnej pracy, da też obraz tego, jak to wygląda w całości z perspektywy tych ponad siedmiu lat, bo zostało zrobione naprawdę dużo.
Czy pan wiedział o partyjnych zakupach garniturów i sukienek dla państwa premierostwa?
Nie, no tym zajmuje się skarbnik.
Czyli nie wiedział pan? To nie były decyzje partyjne, ale tylko decyzja skarbnika?
Tak, to jest zawsze rozliczane. Platforma Obywatelska, jak każda demokratyczna partia, ma komisję rewizyjną, która raz na cztery lata przygotowuje sprawozdanie finansowe i występuje o absolutorium dla władz krajowych, czyli dla zarządu krajowego i dla skarbnika, i premiera Tuska.
A pan wie komu jeszcze je kupowano oprócz Donalda Tuska i Małgorzaty Tusk?
Nie wiem, mi nie kupowano i jestem tutaj absolutnie przekonany, że też ta sprawa powinna zostać, w taki spokojny, ale jednak w pełny sposób, wyjaśniona i opisana.
A podoba się panu sposób, w jaki wyjaśnia ją premier?
A cóż on ma powiedzieć. To jest kwestia bardziej tego, jak ma odpowiadać w tej sprawie skarbnik partii, jaką informację ma przekazać komisji rewizyjnej. Mamy zjazd w listopadzie i tam będziemy o tym rozmawiać, te dokumenty będą przecież przedstawione. PO to jest partia, naprawdę demokratyczna i odpowiedzialna.
Ta partia i jej lider jedną ręką likwiduje fundusz reprezentacyjny kancelarii premiera, chwali się tanim państwem, a drugą rękę wyciąga po budżetowe pieniądze, pieniądze z partyjnej subwencji, żeby kupować sobie garnitury. Przyzna Pan, że to jest co najmniej obłuda?
Ale proszę pamiętać też, jaka była debata, już nie pamiętamy tego, jaka była rozmowa sześć lat temu o funduszach reprezentacyjnych w urzędach państwowych w kancelarii premiera, a wcześniej prezydenta. Uważam więc, że absolutnie powinniśmy do tego bardzo spokojnie wrócić i może ta debata (powinna być - przyp. red.) odnośnie w ogóle wydatków partii politycznych. Już dzisiaj mamy cały festiwal wydatków PiS-u na prawników i na ekspertyzy prawne związane ze sprawami smoleńskimi. Przecież to też są pieniądze podatników i nie sądzę, żeby podatnik decydował, czy akceptował tak ogromne, horrendalne wydatki na takie rzeczy, więc to jest w ogóle kwestia pytania o finansowanie partii politycznych i o jawność finansowania partii politycznych.
Ale ja pytam o obłudę i szczerość, i prawdomówność w polityce, i o to, na ile chce się wyjaśnić całą prawdę, a na ile prawdę się ukrywa dopóki dziennikarze czegoś nie znajdą.
Więc potraktujmy ten czas, jako początek tej debaty. Nie ma finansowania partii politycznych. Jeżeli mówimy o finansowaniu, to o sprawach programowych i eksperckich i one, nawet one, czy może przede wszystkim one, powinny być bardzo szczegółowo opisane i ujawniane w Internecie. To jest jakby wymóg dla klasy politycznej. Polska polityka naprawdę musi budować i odzyskiwać swój pozytywny wizerunek w polskim społeczeństwie, bo tego po prostu nie ma.
My będziemy kontrolować z tego co widzę.