„Nie mamy ambicji, żeby z PiS-em rządzić mediami publicznymi. Nie interesują nas stołki i nie było żadnej medialnej koalicji” – mówi gość Kontrwywiadu RMF FM, Piotr Liroy-Marzec z Kukiz’15. „Jako jedyni zachowaliśmy się przytomnie i zgłosiliśmy poprawkę do ustawy o mediach, bo zobaczyliśmy analogię do czasów, kiedy PO przejmowało władzę. Obiecali zmianę ustawy, po czym obsiedli się na tych miejscach. Mieli też ustawę obywatelską, którą wyrzucili do kosza. Byli pięknymi śmieciarzami” – uważa poseł. Liroy-Marzec dodaje, że „PiS musi się liczyć z obywatelem, bo on w pewnym momencie może wyjść na ulicę i wybić komuś zęby cegłówką”. „Obywatel byłby bardzo niezadowolony, kiedy PiS jeszcze by narobiło na obywatela” – mówi gość RMF FM. „Nie sądzę, żeby Prawo i Sprawiedliwość miało tylu ekspertów, żeby stworzyć dobrą, ekspercką telewizję” – uważa Liroy-Marzec. Legalizacja medycznej marihuany? „Parę osób się zdziwi, ale udało mi się przekonać praktycznie wszystkie ugrupowania. Do końca miesiąca będziemy o tym projekcie słyszeli” – odpowiada poseł. „Jestem przekonany, że projekt ustawy przejdzie. To priorytet dla ludzi, którzy chorują. To już nie jest kwestia światopoglądu” – mówi parlamentarzysta. Dodaje: „Nie jestem populistą, a dziś walka o całkowitą legalizację marihuany jest populizmem”.
Konrad Piasecki: Przed dwoma miesiącami, wchodząc do Sejmu, mówił o sobie: Jestem partyzantem ze świętokrzyskiego. Poseł Kukiz'15 Piotr Liroy-Marzec. Dzień dobry, witam.
Piotr Liroy-Marzec: Witam wszystkich.
Czy PiS i Kukiz zawarły medialną koalicję?
Nie, nie ma takiej koalicji (śmiech - przyp. red.).
Patrzę na głosowanie: Paweł Kukiz, Kornel Morawiecki głosują za ustawą odwołującą szefów mediów publicznych. To nie jest sygnał takiej koalicji?
Tak, Paweł nawet - nie powiem, że się tłumaczył - ale rozmawiał z nami w tej kwestii. Mówił: przepraszam, ale wcisnąłem za nimi...
... zły guzik.
Nie, nie. Po prostu mówi, że jak pomyślał sobie o tych wszystkich ludziach, którzy się przewinęli, przypomniał sobie wszystkie historie - nie dał rady, musiał to nacisnąć.
Nie mielibyście ochoty porządzić razem z PiS-em mediami publicznymi?
W ogóle nie mamy takiej ambicji, żeby czymkolwiek rządzić.
Pojawiają się takie informacje, że wasi ludzie mają trafić do władz mediów publicznych, że mają zasilać nowe media publiczne.
Tak, wczoraj zresztą cały dzień był z tym związany. Ludzie przychodzili do mnie, pytali się, z kim rozmawiam, bo ponoć z kimś rozmawiam (śmiech - przyp. red.). To jest trochę jak w show biznesie, dlatego porównuję tę politykę do show biznesu, bo analogii jest zbyt wiele.
Rozmawia pan?
Właśnie nie. Natomiast wszyscy uważają, że tak.
Czyli nie ma żadnych rozmów między PiS-em a Kukizem o skoku na media publiczne?
Z mojej strony na pewno nie. Nie mogę mówić za każdego, bo może ktoś tam gdzieś w jakichś kwestiach rozmawia. Natomiast ogólnie nie - nie interesują nas stołki. Mówiliśmy o tym bardzo dawno temu, nawet podczas kampanii mówiliśmy: nie idziemy tu po stołki, idziemy załatwić pewne sprawy ludzi, jesteśmy posłańcami od ludzi, od obywateli w pewnych kwestiach. My mamy być tym - brzydko mówiąc - "opornikiem", który ma pilnować ważnych spraw dla obywateli.
To "opornik" patrząc na tę ustawę o mediach publicznych, która w gruncie rzeczy nie służy niczemu innemu, jak odwołanie tych władz mediów publicznych, które są...
... jak przy każdej zmianie władzy...
... jak przy każdej zmianie władzy. Nie myśli pan sobie, że jednak uchwalanie takiej specustawy, która ma położyć ciężką partyjną rękę na mediach publicznych, nie jest tym, czego Polsce potrzeba?
Stąd nasza poprawka. Jako jedyni zachowaliśmy się przytomnie i zgłosiliśmy poprawkę. Zobaczyliśmy analogię do czasów, kiedy PO przejmowała władzę. Zrobili dokładnie to samo. Obiecali zmianę ustawy, po czym obsiedli na tych miejscach, wyrzucili poprzedników. Zresztą przykładów tam jest aż zanadto takich, gdzie drastycznie wyrzucali swoich poprzedników, nie patrząc na...
Tyle, że PO przynajmniej poczekała na koniec kadencji i na zmianę KRRiT. Oczywiście wzięła, co miała wziąć, tak.
Ale PO nic nie zrobiła, wzięli stołki i poza tym nic nie zrobili. Przypominam, że mieli też ustawę obywatelską, ludzie proponowali projekt obywatelski, który wyrzucili do kosza, zresztą słynęli z tego wyrzucania do kosza wszystkiego, śmieciarzami pięknymi byli, nic poza tym nie poszło. My tutaj widząc już analogię i mając deja vu swego rodzaju, postanowiliśmy dać poprawkę, w której daliśmy im czas do 30 czerwca. Jeżeli tego nie zrobią, dużej prawdziwej ustawy, którą obiecali, ze środowiskami twórczymi, z organizacjami pozarządowymi, to 30 czerwca ich cały pomysł jest właśnie do kosza.
To wtedy przedłużą działanie tej ustawy, przecież bez was też mogą to zrobić, przecież nie jesteście listkiem figowym, który uzasadnia, czy pokazuje: zobaczcie, nie jesteście sami.
I tak, i nie. Listkiem figowym jest tutaj obywatel. My go reprezentujemy i na pewno obywatel byłby bardzo niezadowolony, kiedy PiS jeszcze by za przeproszeniem narobiło na obywatela, więc to nie jest do końca tak. Myślę, że PiS musi się liczyć z obywatelem, ponieważ ten obywatel może w pewnym może wyjść na ulicę i wybić komuś zęby cegłówką.
Kiedy za 55 minut zobaczy pan Jacka Kurskiego obejmującego fotel prezesa telewizji publicznej, bo o 9:00 ma się to wydarzyć, pomyśli pan sobie - to jest odpartyjnienie mediów publicznych, o którym marzyłem?
Nie no, przy każdej zmianie rządów mamy tak samo, więc tutaj akurat nie ma wyjątku żadnego.
A to przyłożyliście do tego rękę?
To nie jest tak. To jest zbyt takie ogólnikowe powiedzenie. Gorzej jest przykładać rękę do nie robienia niczego. W Polsce słyniemy przez 4 lata z tego, że lepiej nie robić nic. Lepiej nie wziąć odpowiedzialności. Ten przykład jest przy każdych wyborach. Piękną rzeczą demokracji, tej o którą walczyły całe tłumy i głośno tak mówiły, jest to, że ludzie mogą wybierać. I to mi się podoba, że przy przyszłych wyborach, wydaje mi się, że więcej osób pójdzie do urn, żeby zdecydować. I tak samo jest tutaj - trzeba podejmować decyzje, choćby nie wiem jak były kontrowersyjne.
No tak, tylko, że decyzje parlamentarne to jedno, a potem przychodzi Jacek Kurski. Myśli pan sobie tak: dobra zmiana wreszcie odpartyjnienie mediów!
To nie o to chodzi. Jak będą odpartyjnione, to zobaczymy, bo nie wiemy do końca jak będą one wyglądały. Nie sądzę, żeby PiS miał na tylu ekspertów, żeby stworzyć dobrą, ekspercką telewizję, więc myślę, że jak za ekspertów się wezmą, bo nie mają innego wyjścia.. PO np. w ogóle nie dbał o ekspertów. Eksperci byli wysyłani na tzw. umowy śmieciowe..
Wierzy pan, że to będzie nowa, ekspercka telewizja wypełniona ekspertami, a nie politykami?
Nic innego mi nie pozostaje, jak każdemu obywatelowi - tylko wierzyć w to, że będzie lepiej. Jeżeli nie będzie lepiej, będziemy protestowali, będziemy robili, żeby się to zmieniło.
Czy partyzant ze świętokrzyskiego już się odnalazł i rozsmakował w sejmowym i politycznym życiu?
Myślę, że rozsmakowują się ci, którzy takiego życia wcześniej nie widzieli. Ja już to wszystko przeszedłem, byłem tysiąc razy tam i z powrotem. Więc dla mnie to żadne nowości. Dlatego nie rozumiem całej tej atmosfery, tego "no jak się pan czuje jako poseł?". Ja nie widzę żadnych zmian. To jest mój konkretny następny etap...
Tak, jak się czułem jak nie-poseł, czuję się jak poseł.
Dokładnie.
Ale mówił pan: "Nienawidzę polityki, to syf, chcę to wszystko rozpieprzyć od środka"...
Zgadza się, tak.
No i co? Jak idzie to rozpieprzanie?
No i właśnie to robimy. W tej chwili siedzę nad projektami ustaw, udało mi się parę rzeczy zrobić, jeżeli chodzi o interwencje poselskie, z których jestem dumny. Przygotowuję kilka ustaw dla artystów, dla obywateli...
Chce pan legalizować medyczną marihuanę?
Jak najbardziej. To jest priorytet w tej chwili.
Ale widzi pan w PiS-ie chęć legalizacji tej medycznej marihuany?
Tak, tak. Tutaj parę osób się pewnie zdziwi, ale udało mi się przekonać już praktycznie wszystkie ugrupowania. Myślę, że do końca miesiąca będziemy słyszeli w mediach dokładnie o tym projekcie ustawy.
Czyli uważa pan, że ona przejdzie. Bo w PiS-ie entuzjazmu wobec medycznej marihuany nie widziałem szczególnie do tej pory.
Jestem przekonany. To jest priorytet w tej chwili dla naszych rodziców, dziadków, dla wszystkich dookoła, dla ludzi, którzy chorują. To już nie jest kwestia światopoglądu - w tej chwili każdy Polak zrozumiał, że medyczna marihuana jest priorytetem, jeżeli chcemy się leczyć. Jest to dość ważna rzecz, choćby olej RSO jest bardzo istotnym elementem w tej chwili leczenia się na świecie.
A słuchacze pytają Liroya, dlaczego tylko medyczna?
To nie jest pytanie do mnie. Tak naprawdę słuchacze powinni sobie zadać to pytanie - jeżeli słuchacze chcą rekreacyjnej marihuany, to muszą poniekąd o to walczyć, czyli składać petycje - choćby tutaj, brać udział w różnych rozmowach, które są...
Ale pan jest "za", pan by ich wsparł.
Nie, ja jestem za medyczną marihuaną - nie jestem populistą, a uważam, że dzisiaj walka o legalizację jest populizmem. Ktoś, kto obiecuje dzisiaj pełną legalizację, jest populistą i okłamuje ludzi. Dzisiaj ludzie nie są gotowi na tak duże ustępstwa. Aczkolwiek uważam, że nic w tym złego nie ma. Natomiast medyczna marihuana jest podstawą dla nas, jeżeli chodzi o leczenie - cała reszta to jest kwestia dyskusji przez najbliższe lata.
A wracając do tych pańskich ocen syfu i nienawiści do polityki: z bliska ona też tak strasznie wygląda, jak pan myślał? Układy, przekręty i dramat?
Wygląda jeszcze gorzej, niestety.
Bo?
Wszystkie moje obawy się potwierdzają, nawet związane z tym, że ręka rękę myje i tak dalej. Jest to naprawdę grubo szyte...
A jak pan mówi, że ręka rękę myje, to co to znaczy? Że wszyscy politycy to jedna klika, która nie kontroluje się wzajemnie?
Tak. Bardzo często się zdarza tak, że na sali na siebie skaczą, a w kuluarach ze sobą piją. To wiedziałem teoretycznie...
No właśnie, ale nie jest chyba pan naiwnym człowiekiem. Nie myślał pan, że oni się też kłócą poza salą.
Co innego jest wiedzieć o czymś, a co innego brać w tym udział, w sensie obserwować to na żywo. Efekt jest taki, że nic mnie nie zdziwi, umówmy się tak. Nic mnie w tej polityce nie zdziwi, przyszedłem tu w konkretnych celach. Jak wspomnieliśmy, jestem partyzantem, który ma swoje zadania, które ma wykonać. To obiecałem swoim wyborcom, ludziom ze świętokrzyskiego, ludziom z całego kraju, z którymi się spotykałem. O to dbam, to jest mój priorytet, tak naprawdę doprowadzenie do demokracji, dlatego tak mocno walczę o e-demokrację, tak zwany e-voting.
Czy partyzantom od Kukiza nie lepiej byłoby wejść w klasyczną koalicję z partią rządzącą i mieć większy wpływ na rzeczywistość?
Nie, bo on mówi, że nie po to tu jesteśmy. My tak naprawdę przyszliśmy z nadania obywateli.
Nie mówię o stołkach, mówię o wpływie.
Tak samo o tym mówię. Myślę, że wpływ możemy mieć prowadząc sprytną politykę, mając strategię. Dzisiaj tak naprawdę na tym wszystko polega. Mając w szachach mniej pionków można wygrać z tym, który ma wszystkie pionki, pod warunkiem, że nie będzie się ktoś bawił w stratę swoich pionków, a przy okazji będzie miał na to strategię.
Czyli spryt podpowiada "nie wchodzimy w koalicję przez 4 lata, będziemy niezależni".
Nie, mówiliśmy o tym cały czas, że będziemy wchodzili w koalicje, ale takie chwilowe. Jeśli będzie coś dobrego dla obywateli, to jak najbardziej. Pójdziemy wtedy, czy to będzie PiS, czy to będzie PO, czy to będzie Nowoczesna, będziemy pracowali dla obywatela nad tym, żeby wypracować. Jedną z takich rzeczy jest medyczna marihuana, nad którą będziemy pracować. Kolejną rzeczą na pewno jest e-voting, głosowanie przez internet. Tu nie ma znaczenia, czy ja to będę robił z PiS-em, Nowoczesną, czy z kimś, bo tu chodzi o demokrację bezpośrednią dla obywatela.
Ale pamięta pan co prezes mówił o e-votingu? Że nie można oglądać pornosa, pić piwka i głosować.
To było bardzo dawno temu. Czasy się zmieniają i nastawienie do pewnych rzeczy też się zmienia. Gwarantuje panu, że dzisiaj nastawienie do e-votingu jest trochę inne, a ja udowodnię, że jest to realne.
Piotr Liroy-Marzec, dziękuję bardzo.
Pozdrawiam.
ZOBACZ, JAK PIOTR LIROY-MARZEC ODPOWIADAŁ NA PYTANIA SŁUCHACZY