"Bardzo obawiam się zwycięstwa Jarosława Kaczyńskiego lub jego zastępcy. Gdyby Duda miał wygrać wybory, to Kaczyński będzie faktycznym prezydentem Polski" - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM szef doradców politycznych premier Ewy Kopacz, Jacek Rostowski. "W PiS-ie jest w zasadzie jednowładztwo i nie mam żadnej wątpliwości, że Jarosław Kaczyński jest tym, który by pociągał za sznurki i na telefon wydawał instrukcje swojemu substytutowi w Pałacu Prezydenckim" - dodaje minister.
Konrad Piasecki: Panie premierze, wybory brytyjskie potrafią jeszcze przyprawić pana o szybsze drżenie serca i emocje polityczne?
Jacek Rostowski: Wybory brytyjskie oczywiście są ważne, bo Wielka Brytania jest jednym z najważniejszych, czterech najważniejszych państw Unii Europejskiej, bardzo ważnym państwem NATO i w obecnych napiętych warunkach w Europie, kryzysie na Wschodzie, bardzo ważne jest, aby wielka Brytania pozostała stabilna.
Uważa pan, że zwycięstwo konserwatystów to kłopoty dla Polaków mieszkających na Wyspach?
Nie, bo żaden polski rząd i myślę, że żaden inny rząd nie zgodzi się na jakieś naprawdę znaczące zmiany w traktatach europejskich. Już jasno Cameronowi powiedziano - i to tak w Warszawie, jak i w Berlinie - że nie ma mowy o ograniczeniu wolnego przepływu ludzi ani pracowników.
Czyli rozumiem, że każdy następny tego typu pomysł będzie spotykał się z ostrą reakcją polskiego rządu.
I każdy następny tego typu pomysł będzie się spotykał z bardzo ostrą reakcją polskiego rządu.
Prorokuje pan wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, czy to też wydaje się panu coś niewyobrażalnego?
Tutaj wszystko będzie zależało od tego, jaki będzie ostateczny, dokładny wynik tych wyborów i tego - skoro to są jednomandatowe okręgi wyborcze - nie będziemy wiedzieli prawdopodobnie do końca dnia dzisiejszego, albo może nawet jutrzejszego.
Ale gdyby konserwatyści mieli absolutną większość?
Gdyby mieli absolutną większość, to takie ryzyko na pewno istnieje, ale paradoksalnie może się tak zdarzyć, że nie mając tej większości nie będą mogli przeprowadzić ustawy o referendum, co - ja uważam - byłoby najlepszym rozwiązaniem, bo w żywotnym interesie narodowym Polski jest, aby Wielka Brytania pozostała w UE, jako także przeciwwaga innym wielkim państwom i po to, żeby Polakom na Wyspach żyło się dobrze.
To teraz przechodząc na polski grunt - dlaczego Platforma co wybory sięga po ten stary, zgrany schemat straszenia PiS-em i jego prezesem?
Bo PiS jest bardzo straszący - na pewno dla mnie.
Ale za PiS-em mieli już stać kibole, zadymiarze, krzykacze, teraz za Dudą Kaczyński. Powtarzalne to i nużące.
Może nużące, ale niemniej jednak dalej prawdziwe. Banały mają to do siebie, że z jednej strony są nudne, ale z drugiej strony prawdziwe. Bardzo obawiam się zwycięstwa Jarosława Kaczyńskiego lub jego zastępcy w tych wyborach prezydenckich. Człowiek, który w tak nieodpowiedzialny sposób może bez żadnych dowodów twierdzić, że był zamach w Smoleńsku, upierać się przy tym w sytuacji, kiedy tak napięte są stosunki międzynarodowe, stosunki z groźnym sąsiadem, jakim jest Rosja, oskarżać de facto to państwo o wypowiedzenie Polsce wojny - bo gdyby był taki zamach zorganizowany przez Rosjan, to byłoby de facto...
... ale to pan mówi o Kaczyńskim, a mówmy o Andrzeju Dudzie, bo to on startuje w tych wyborach. Przeciętny wyborca myśli sobie - a dlaczego oni się nie chwalą własnym kandydatem, niech sławią zalety i przymioty Bronisława Komorowskiego, niech nie straszą Dudą i Kaczyńskim.
Ale za moment bardzo chętnie będę sławił zalety pana prezydenta, ale chciałem wrócić do tego pytania - dlaczego ja np. często mówię o Jarosławie Kaczyńskim a nie o Andrzeju Dudzie. De facto gdyby Andrzej Duda miał wygrać te wybory i znaleźć się w Pałacu Prezydenckim, to będzie namiestnikiem Jarosława Kaczyńskiego, Jarosław Kaczyński będzie faktycznym prezydentem Polski.
To samo mówiło się o Bronisławie Komorowskim - że jak będzie w Pałacu, to będzie namiestnikiem Donalda Tuska. Rozumiem, że ocenia pan, iż jakoś sobie radzi.
Ale Bronisław Komorowski był wielką, znaczącą figurą Platformy, był marszałkiem Sejmu, niezależnym politykiem, który sam się wybił. Poza tym mamy doświadczenia z tym, jak Jarosław Kaczyński traktuje swoich podporządkowanych w PiS-ie.
Ale jakie mamy doświadczenie? Że twardą ręką trzyma PiS?
Tak, oczywiście.
Ale Donald Tusk też twardą ręką rządził Platformę Obywatelską przez lata. Też wyburzał, sekował, upokarzał...
Nie, przepraszam, Grzegorz Schetyna pozostał w Platformie. Był - tak to Donald Tusk nazywał wprost - wewnętrzną opozycją i teraz jest ministrem spraw zagranicznych. Jest jednak fundamentalna różnica. W PiS jest w zasadzie jednowładztwo i nie ma żadnej wątpliwości, że Jarosław Kaczyński jest tym, który efektywnie pociągałby za sznurki, na telefon wydawałby instrukcje swojemu substytutowi w Pałacu Prezydenckim.
Spójrzmy na propozycje, które pojawiły się w tej kampanii, o wiele jest tych, które zatrącają o ekonomię. Podwyższenie kwoty wolnej od podatku - wyobraża pan to sobie?
To jest olbrzymi koszt. To jest jedna z rzeczy, która jest najbardziej niepokojąca w tym co przedstawił kandydat PiS.
Nie mówię tylko o kandydacie PiS, bo wszyscy mówią o podwyższeniu kwoty wolnej od podatku. Od Dudy, przez Ogórek po Palikota, wszyscy.
Ale on jest najpoważniejszym z tych kandydatów.
I on mówi: zostawmy więcej w kieszeni podatnika. Zerwijmy z fiskalizmem. To panu powinno się podobać.
Ja jak najbardziej, ale w sposób odpowiedzialny. Te propozycje pana Dudy kosztowałyby finanse publiczne 20 miliardów złotych i prawie 2 i między innymi pół miliarda, 2,4 miliarda złotych, samego NFZ.
To już panu mówię, skąd można by wziąć te pieniądze: podatek od supermarketów, podatek bankowy.
Chwileczkę, chwileczkę. Po pierwsze nie ma w tych propozycjach propozycji kompensowania NFZ-tu. To jest tak jakby pan Duda w ogóle nie obliczył, że NFZ będzie miał coś co by było ekwiwalentem prawie 10 procent mniej pieniędzy na szpitale.
Ale to pieniądze dla NFZ-tu można by wziąć na przykład z podatku bankowego. Takie posunięcie zrobić.
Ale trzeba by wszystko zmienić. I o tym nie mówi, że trzeba by podwyższyć inne podatki. Jeżeli ma być jakaś debata o sprawach gospodarczych w Polsce, to musi być ona rzetelna. Jeśli chodzi o podatek od hipermarketów, to zyski hipermarketów wynoszą jakieś 4 miliardy złotych.
Z takich gigantycznych obrotów mają 4 miliardy zysku tylko?
Oni ze 100 miliardów obrotów mają 4 miliardy złotych zysków. To i tak jest więcej niż na przykład w Wielkiej Brytanii, gdzie mają 2 proc., a nie 4 proc. marży.
Czyli co, podatek od hipermarketów to mit?
Gdyby się wprowadziło - i teoretycznie można by - to nawet zabierając wszystkie zyski hipermarketów, to by się zapłaciło za 1/5 tej propozycji pana Dudy, dotyczącej podwyższenia kwoty wolnej. Więc to jest kompletna piramida finansowa, tak jak w 2012 roku PiS wystąpił ze skrajnie, skandalicznie nieodpowiedzialnymi propozycjami, które wtedy stanowiły de facto odwróconą na głowie piramidę finansową, to dziś wychodzą z podobnymi sugestiami. Same koszty propozycji wsparcia dzieci, co myśmy zrobili w olbrzymiej mierze, w olbrzymim stopniu w ciągu lat stopniowo, to jeszcze dodatkowe 15 miliardów złotych kosztów.
To proszę w trzech zdaniach powiedzieć, dlaczego cała Europa może mieć kwotę wolną od podatku na poziomie 20-30 tysięcy złotych, a Polska na poziomie trzech tysięcy.
Po pierwsze, bogatsze kraje oczywiście mają wyższą kwotę, ale na przykład Szwecja, do której też chcemy się przybliżyć, w relacji do tamtych dochodów mają taką samą kwotę wolną od podatków, jak Polska.
Ale Szwecja jest strasznie fiskalnym krajem, to wiemy. Legendarnie fiskalna.
Szwecja jest strasznie fiskalnym krajem, Polska nie chce być i my też tego nie chcemy.
To podwyższmy kwotę.
Jest różnica między propozycjami jakiegoś stopniowego, umiarkowanego podwyższania i propozycjami, które by dramatycznie, w sposób niesamowicie nieodpowiedzialny i niesamowicie niebezpieczny dla polskich rodzin, zwiększyły zadłużenie państwa polskiego, które na tle Europy jest niskie.