"Potencjalne zderzenie bezzałogowego statku powietrznego z komercyjnym samolotem może doprowadzić do katastrofalnych konsekwencji" - stwierdza ekspert Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Robert Ochwat w prezentacji poświęconej incydentom z udziałem dronów i zagrożeniu, jakie stwarzają, przedstawionej na czerwcowej konferencji na warszawskiej Uczelni Łazarskiego. Jak zauważa ekspert, brytyjska prasa ochrzciła już drony mianem gadżetu 2014 roku z kategorii "must-have".
W ostatnim czasie w okolicach polskich lotnisk miały miejsce poważne incydenty z dronami w rolach głównych. W poniedziałek bezzałogowiec pojawił się w pobliżu warszawskiego lotniska Chopina i przeleciał w odległości zaledwie 100 metrów od lądującego samolotu Lufthansy. Tego samego dnia piloci poinformowali o obecności drona również nad innym portem - im. Władysława Reymonta w Łodzi. Tym razem chodziło nie o pasażerski, ale mały samolot z dwiema osobami na pokładzie. Odległość obu maszyn była większa niż w przypadku incydentu w Warszawie, ale bezzałogowiec widziany był w obrębie samego lotniska.
W dokumencie, do którego dotarli dziennikarze RMF FM, Robert Ochwat podkreśla, że ewentualne zderzenie drona (bsp) z samolotem mogłoby mieć katastrofalne skutki. Według jego oceny, w skrajnych przypadkach zderzenie takie może "spowodować uszkodzenie silnika lub powierzchni sterowych" samolotu.
Ekspert wymienia również przykłady niebezpiecznych incydentów z udziałem dronów.
W lipcu 2014 roku pilot Airbusa A320, który podchodził do lądowania na londyńskim Heathrow, na wysokości około 200 metrów zauważył w pobliżu samolotu "mały, czarny obiekt przypominający helikopter". Brytyjski Urząd Lotnictwa Cywilnego stwierdził w tym wypadku "poważne ryzyko kolizji".
Z kolei w kwietniu tego roku służby operacyjne lotniska w Manchesterze zawiesiły na 20 minut wszystkie starty i lądowania po informacji o obecności drona w "bezpośrednim sąsiedztwie dróg startowych". Cztery przylatujące samoloty zostały wówczas przekierowane do innych portów.
Obydwa te incydenty miały miejsce w Wielkiej Brytanii, gdzie - jak czytamy w prezentacji - w ubiegłym roku sprzedano aż 30 tysięcy dronów!
Według Roberta Ochwata, w Polsce konieczne jest stworzenie ram prawnych dla bezpiecznego użytkowania dronów. Ekspert powołuje się przy tym na przykład brytyjski.
Na stronach tamtejszego Urzędu Lotnictwa Cywilnego (CAA) możemy znaleźć m.in. zbiór zaleceń dla operatorów dronów. CAA zwraca chociażby uwagę, by utrzymywać bezzałogowca stale w zasięgu wzroku i nie sterować nim na wysokości powyżej 400 stóp (to nieco ponad 120 metrów). Zaleca również, by trzymać drona z dala od samolotów, helikopterów, lotnisk i lądowisk.
Użyj zdrowego rozsądku i steruj dronem bezpiecznie. W przeciwnym wypadku możesz zostać oskarżony - apeluje i przestrzega CAA.
Urząd przygotował również krótki poradnik wideo pod hasłem "Jak bezpiecznie sterować dronem". Zawiera on garść uniwersalnych zasad, których powinni przestrzegać operatorzy nie tylko na Wyspach:
Brytyjski urząd przyznaje jednak - na co zwraca uwagę Ochwat - że jak dotąd zdarzyły się tylko dwa przypadki formalnego oskarżenia w związku z niebezpiecznym użyciem dronów. Operatorzy zostali wówczas ukarani grzywnami w wysokości 300 i 800 funtów.