Czy na dzień przed egzaminem odpuścić już sobie wkuwanie?
Poniedziałek, 31 marca 2014 (14:00)
Aktualizacja: Poniedziałek, 31 marca 2014 (17:52)
Uczyć się jeszcze, czy już się nie uczyć? Oto jest pytanie, na dzień przed sprawdzianem. Jutro pierwszy poważny test dla szóstoklasistów. W popołudniowych Faktach RMF FM spieramy się o to jak spędzić tę ostatnią dobę. Maja Dutkiewicz stawia na luz-blues, Bogdan Zalewski - na zakuwanie do ostatniej chwili. A Wy jak uważacie? Co będzie najlepszym rozwiązaniem? Głosujcie w sondzie, komentujecie i spierajcie się z nami. Wasze opinie zacytujemy w faktach.
MAJA: Kto do tej pory nie wypełnił głowy wiadomościami, z pewnością przez te kilkanaście godzin nie nadrobi zaległości. Kto się nauczył, to dalsze zakuwanie jest bez sensu. Lepiej pójść na spacer, pojeździć na rowerze, dotlenić się i pójść wcześnie spać, by wstać wypoczętym. Sprawdzianem wolę stresować się dużo wcześniej, a nie pięć minut przed dwunastą.
BOGDAN: Przed egzaminem nigdy nie słuchałem pokus: "Gościu, siądź pod mym liściem, a odpocznij sobie". Odpoczywałem zawsze PO sprawdzianie. Wiem z własnego doświadczenia, że zakuwanie do ostatniej chwili przynosi dobre efekty. Zawsze jeszcze coś tam wpadnie do głowy, co może być potem decydujące o dobrej ocenie. Poziom stresu jest tak duży, że nigdy nie czułem zmęczenia. Dopiero po egzaminie padałem jak ścięty z nóg.
MAJA: Nie dziwię się Twojemu padaniu. Jak długo można żyć na tzw. wysokim C? Egzamin to tylko jedna z wielu stresujących spraw, które czekają nas w życiu, więc zamiast wkuwać do upadłego lepiej nauczyć systematycznego pochłaniania wiadomości. Sukces gwarantowany, bez szargania nerwów sobie i rodzinie.
BOGDAN: Nigdy nie byłem w stanie nauczyć się systematyczności. Doszedłem do wniosku, że ten mój typ tak ma. Sama świadomość, że jakaś wiedza jest obowiązkowa, narzucona z góry powoduje u mnie nie całkiem świadomy opór. Odsuwam od siebie taką porcję informacji. Czytam zwykle inne książki - nieobowiązkowe, które mogę wybrać sam. Do egzaminów zawsze przygotowywałem się skokami, z tym największym tuż przed testem. I zazwyczaj zdawałem. Nawet na niezłe oceny.
MAJA: A nie wyglądasz na takiego wisusa... :) Ja przed egzaminem już o niebieskich migdałach myślałam. Też z dobrym skutkiem. Sprawdziany zdawałam, może nie zawsze na piątkę, ale często. :)
BOGDAN: Wniosek: nie ma uniwersalnych metod. Każdy ma swój system, a nawet jeśli to nie system, to intuicyjną metodę. Nie wykluczam, że moja była błędna. Jednak mimo to przeszedłem przez różne testy, sprawdziany, egzaminy... Dawno już nie zdawałem żadnego i nie wiem jak Ty, Maju, ale jakoś nie tęsknię za tym, by się poddawać jakimś kolejnym próbom na ocenę. :)