Miał 21 lat, gdy dowiedział się, że jest zarażony. Nie chce ujawniać swojego imienia, ale zgodził się porozmawiać z naszą dziennikarką. Chce, żeby jego historia była przestrogą dla innych młodych ludzi. Dziś obchodzimy bowiem Światowy Dzień AIDS.
Monika Gosławska: Jak zaczęła się ta historia?
Chory na HIV: Prawie 23 lata temu zauważyłem u siebie powiększenie węzłów chłonnych. Było to dość uciążliwe, dlatego zgłosiłem się do lekarza. Lekarz skierował mnie na badania, m.in. na biopsję węzłów chłonnych. Biopsja wykazała podejrzenie chłoniaka złośliwego. Oczywiście to się później nie potwierdziło.
Ile pan miał wtedy lat?
21 lat, dziś mam 43. Wykonano mi testy na obecność wirusa HIV. Ja oczywiście nie spodziewałem się, że mogę mieć przeciwciała. Pierwszy wynik wyszedł dodatni, następne wyniki testów na potwierdzenie też były dodatnie. Wszystko było jasne.
Czy wiedział pan w jaki sposób doszło do zakażenia?
Jestem gejem i miałem jednego partnera. Wiem od kogo to mam.
Co powiedział pan tej osobie?
Nie byliśmy w związku. To były tylko takie weekendowe spotkania. Kiedy dowiedziałem się, zerwałem kontakt. Nigdy nie próbowałem odnaleźć tej osoby. Zostawiłem po prostu ten temat...Może powinienem odnaleźć go i porozmawiać. Ale to i tak by nic nie zmieniło. Kiedy zacząłem sobie przypominać różne sytuacje, stało się dla mnie jasne, że ten człowiek wiedział, że był zakażony, ale nie poinformował mnie o tym.
Co powiedział panu lekarz, który przekazywał informację o pozytywnym wyniku testu?
Wziął mnie do małego, ciemnego pokoju - żeby nikt nie słyszał i nie przeszkadzał. Pytał mnie o różne intymne sprawy, a ja kłamałem, bo nie chciałem się przyznać, skąd u mnie HIV. Na moje pytanie, ile będę żył, odpowiedział, że trzy lata.
Co się czuje, gdy słyszy się taki wyrok?
To był szok. Cały świat się zawalił. Wszystko wywróciło się do góry nogami. Kilkanaście miesięcy wcześniej zacząłem pracę, która mnie interesowała. Były perspektywy na zrobienie kariery. Na pewno nie mogłem pogodzić się z tym... Ale szukałem też towarzystwa - takiego, z którym można było bawić się i korzystać z życia na maksa. Myślałem jednak tylko o tym, by z twarzą odejść z pracy. Wiedziałem, że jak mój stan zdrowia nie będzie już pozwalał na wykonywanie obowiązków, złożę wymówienie i odejdę.
Czy ktoś wiedział wtedy o pana problemach?
Nikt nie wiedział o tym co najmniej przez 4, 5 lat.
Jak wyglądała wtedy wiedza lekarzy na ten temat?
To początek lat dziewięćdziesiątych. Lekarze bardzo mało wiedzieli na ten temat. Miałem swój oddział, swoją przychodnię, gdzie robiono mi badania. Nie było też leków takich jak są teraz. Te, które przyjmowałem były skuteczne - miały dobrą przenikalność do centralnego układu nerwowego, ale dawały olbrzymie skutki uboczne. Poza tym rygor w przyjmowaniu tych leków był nie do zniesienia. Były też niesmaczne.
Zapytam teraz o życie intymne, które w pana przypadku nie zaczęło się zbyt szczęśliwie? Jak to później wyglądało? Byli inni partnerzy?
Przez prawie dwadzieścia lat mojej choroby miałem to szczęście, że miałem kilku partnerów... Może nieszczęście?... Wszystkie związki trwały po kilka lat. Zawsze byłem ze zdrowymi osobami. Oczywiście zawsze na początku mówiłem, że jestem "pozytywny". Zawsze miałem to szczęście, że te osoby nie miały z tym problemu, nie tragizowały, nie zrywały ze mną kontaktu. Może nawet czuły się bezpiecznie, bo ja zawsze o to dbam, by było w porządku. Nie były to łatwe związki. Pamiętam jak jeden z moich partnerów wymuszał, abym co trzy miesiące chodził z nim na testy i odbierał jeszcze za niego wyniki, bo on się bał. To było upokarzające, ale robiłem to, bo zależało mi na tym człowieku...
Zachorował pan w tym czasie, kiedy o HIV, o AIDS zaczynało być głośno. Wiedza na temat dopiero raczkowała, więc z akceptacją chorych nie było wtedy najlepiej. Dziś społeczeństwo jest bardziej świadome, ale czy przez to bardziej tolerancyjne?
Polacy są tolerancyjni wtedy, gdy dany problem jest daleko od nich. Kiedy zaczyna się zbliżać, granica tej tolerancji zaczyna być coraz mniejsza. Mimo że coraz więcej wiemy na temat tej choroby, to jednak wciąż budzi ona lęk. Ludzie nie dopuszczają do siebie myśli, że HIV-em nie można zakazić się przez podanie ręki, pocałunki czy chociażby wspólne sztućce albo toaletę. Dokładnie są znane drogi, którymi ten wirus się przenosi - albo wspólne używanie igieł i strzykawek, albo kontakty seksualne. Wirusem zakazić może też matka - w czasie ciąży, porodu lub w czasie karmienia piersią.
Monika Gosławska + (j.)