Rząd powinien w pierwszej kolejności podnieść – o 20 proc. - wynagrodzenia 3 milionom ludzi, którzy pracują w sferze budżetowej – powiedziała wiceprzewodnicząca klubu Koalicji Obywatelskiej Katarzyna Lubnauer, komentując w rozmowie „7 pytań o 7:07” rządowe plany podniesienia płacy minimalnej.
Rząd ma zająć się dziś projektem rozporządzenia w sprawie wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę oraz wysokości minimalnej stawki godzinowej w 2023 r. Wynika z niego, że od 1 stycznia 2023 r. minimalne wynagrodzenie ma wynosić 3383 zł, a minimalna stawka godzinowa 22,10 zł.
Zgodnie z projektem, minimalne wynagrodzenie ma wynieść od 1 stycznia 2023 r. - 3383 zł, a od lipca - 3450 zł. Biorąc pod uwagę proponowane kwoty, przeciętna wysokość minimalnego wynagrodzenia za pracę w 2023 r. wyniesie 3416,50 zł.
Katarzyna Lubnauer, zapytana o rządowe plany, podkreśliła, że rząd odpowiada przede wszystkim za 3 miliony pracowników sfery budżetowej, i to oni powinni w pierwszej kolejności otrzymać wyższe płace. To, co my proponujemy, to jest to, żeby podniósł w pierwszej kolejności pensje tym osobom, którym można powiedzieć: on płaci, czyli sferze budżetowej, o 20 proc. - powiedziała dzisiejsza rozmówczyni Bogdana Zalewskiego.
Zwróciła przy tym uwagę, że według sierpniowych danych GUS, inflacja wyniosła w sierpniu 16,1 proc. Przypomniała ponadto, że zgodnie z założeniami budżetu na 2023 r., w przyszłym roku ma wzrosnąć składka na ZUS, która dotknie głównie drobnych przedsiębiorców - taksówkarzy czy właścicieli małych zakładów fryzjerskich. Do tego - jak mówiła- rządzący przyznali podwyżki jedynie początkującym nauczycielom, a 80 proc. pedagogów nie otrzyma żadnych dodatkowych pieniędzy.
Właśnie zamyka się najstarsza w Łodzi piekarnia, ponieważ wzrost kosztów energii, wzrost takich opłat, jak ZUS, powoduje, że nie są w stanie przy tej inflacji dalej funkcjonować, bo nie są w stanie podnosić cen chleba, bo nikt tego chleba nie kupi - podkreślała Lubnauer.
Bogdan Zalewski zapytał też wiceprzewodniczącą klubu KO, czy byłaby skłonna poprzeć podniesienie do 700 zł świadczenia 500 plus.
Bardzo jasno mówimy - utrzymamy wszystkie przywileje, które wprowadziła ta władza, natomiast chcielibyśmy, żeby te pieniądze były warte po prostu tyle, ile Polacy otrzymywali (wcześniej - przyp. red.), czyli żeby zawalczyć z inflacją. Dla mnie jest dość oczywiste, że jeżeli człowiek ma poczucie, że np. produkty żywnościowe wzrosły rok do roku nie o 16,1 proc., tylko o 23,7 proc., czyli praktycznie o jedną czwartą, to każdy zastanawia się gdzie mu te pieniądze znikają - mówiła Lubnauer.
Według niej, rząd powinien pozyskać wreszcie pieniądze z unijnego Funduszu Odbudowy, które pomogłyby wzmocnić złotego i pobudzić inwestycje, a Narodowy Bank Polski - wyemitować tzw. obligacje antydrożyźniane, tak by "ściągnąć" trochę pieniędzy z rynku.
Przypomniała też swe krytyczne stanowisko dotyczące budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Nie ma żadnego uzasadnienia i dowodów na to, żeby stwierdzić, że CPK ma służyć rozwojowi gospodarczemu Polski. To jest bardzo dobra inwestycja np. dla Chińczyków i niewykluczone zresztą, że będzie robiona za chińskie pieniądze - ironizowała posłanka Koalicji Obywatelskiej.