Dobrym forum do wyjaśnienia sprawy nielegalnego wynoszenia i kopiowania materiałów operacyjnych Służby Kontrwywiadu Wojskowego jest kolegium do spraw służb specjalnych - uważa Władysław Stasiak, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, gość Kontrwywiadu RMF FM. Stasiak ujawnił, że razem z premierem do Moskwy poleci jutro przedstawiciel Kancelarii Prezydenta.

Konrad Piasecki: To nie awaria była przyczyną katastrofy Casy – tak mówi „Dziennikowi” minister obrony. Jeśli awaria, panie ministrze, to co? Błąd pilota?

Władysław Stasiak: Nie jestem tą osobą, która powinna orzekać o tym, co było przyczyną katastrofy samolotu.

Konrad Piasecki: Dziś najczęściej mówi się o hipotezie ryzykownego manewru na małej wysokości.

Władysław Stasiak: Będzie pewnie oficjalne oświadczenie komisji, która to bada. Po to ona jest, żeby w tej sprawie rozstrzygać. Na pewno rolą szefa BBN-u nie jest rozstrzyganie; nadużyciem wręcz by było, gdybym sobie przypisywał taką rolę.

Konrad Piasecki: A szef BBN-u dostaje jakieś raporty z MON-u na ten temat?

Władysław Stasiak: Kiedy będzie raport końcowy, na pewno go dostanę. Rozmawialiśmy z resztą o współpracy z panem ministrem Klichem. Z tej przyczyny jestem pewien, że raport końcowy tej komisji zobaczę.

Konrad Piasecki: Bo z tą współpracą przy okazji katastrofy Casy nie było dobrze. Pan wtedy był na urlopie. Wyciągnął pan już konsekwencje wobec tych osób, które nie zadzwoniły do prezydenta z tą informacją?

Władysław Stasiak: Nie było żadnej potrzeby wyciągania żadnych konsekwencji wobec żadnych pracowników BBN-u. Wszystko zafunkcjonowało jak należy. Natomiast czeka nas jeszcze symboliczny pogrzeb. Ja nie jestem osobą, która by się bawiła w jakieś opowieści kto, kiedy, w obliczu takiej tragedii… Kiedy będzie potrzeba wyjaśnienia czegoś, zrobimy tak.

Konrad Piasecki: Czyli nie było błędu, nie będzie konsekwencji, bo było tak, jak miało być?

Władysław Stasiak: Powiem tak. Jesteśmy przed symbolicznym pogrzebem. Na pewno nie jest wolą, intencją, ani nie będę nigdy tego robił, ażeby za sprawą bilingów przysłaniać sprawę tragedii.

Konrad Piasecki: A czy było tak, jak miało być w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego. Tam kopiowano, wynoszono materiały operacyjne – pisze dzisiaj „Gazeta Wyborcza”. Gdyby tak rzeczywiście było, to…? Skandal?

Władysław Stasiak: Ha. Przed chwilą się o tym dowiedziałem, bo pan mi pokazał ten artykuł, więc to jest cała moja wiedza na ten temat. Myślę, że tak. Sprawa funkcjonowania służb specjalnych to jest niezwykle poważna, trudna rzecz i oczywiście trzeba o tym rozmawiać i wyjaśniać różne rzeczy. Trudno też rozstrzygać te sprawy ad hoc i wypowiadać się ad hoc. Na pewno trzeba wyjaśniać i myślę, że dobrym forum do wyjaśnienia tej sprawy, poza oczywiście instytucjami prawnymi, jest kolegium do spraw służb specjalnych. Tam należałoby taką rzecz przedyskutować, podobnie jak np. raport pani minister Pitery.

Konrad Piasecki: Ale gdyby było tak, że w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego tuż przed zmianą władzy rzeczywiście kopiowano materiały operacyjne i wynoszono je poza Służbę, to?

Władysław Stasiak: W każdej służbie takie praktyki nie mogą mieć miejsca i to jest oczywiste. Tylko trudno teraz mówić: „A gdyby coś tam”, „Kiedyś o tym rozmawialiśmy”, „A gdyby pan Konrad Piasecki, albo gdyby pan Władysław Stasiak bił nieletnich, albo letnich, albo staruszków”. Co teraz? Byłoby to bardzo złe. Tylko trudno w tej chwili wypowiadać się tak albo inaczej. Jest kolegium do spraw służb specjalnych, gdzie jesteśmy wszyscy pod odpowiednią klauzulą obradujący. Porozmawiajmy o tym, porozmawiajmy o raportach. To jest dobre forum do tego.

Konrad Piasecki: To nie mówmy o tym, co byłoby gdyby, tylko mówmy o tym, co było. Widział pan zdjęcia oficera Biura Ochrony Rządu taszczącego siatki za szefową Kancelarii Prezydenta?

Władysław Stasiak: A w „Super Expressie”. Tak widziałem.

Konrad Piasecki: I jak się panu podobały?

Władysław Stasiak: Zdjęcia jak zdjęcia. Trudno mi oceniać ich jakość.

Konrad Piasecki: A oficer BOR-u w roli tragarza?

Władysław Stasiak: Było oświadczenie w tej sprawie pani minister Fotygi.

Konrad Piasecki: Tak, że nie robił jej zakupów, ale ze siatki taszczył, to widzieliśmy wszyscy.

Władysław Stasiak: Akurat BOR jest tą formacją…

Konrad Piasecki: …która służy do noszenia siatek.

Władysław Stasiak: Wcale nie. To jest bardzo poważna formacja. Ja bym się akurat z BOR-u nie śmiał, chociażby przez to, że wtedy, kiedy ja byłem ministrem spraw wewnętrznych zdarzyła się wielka tragedia i akurat funkcjonariusze BOR-u w Bagdadzie pokazali, jak można się zachowywać. O tym mi mówił generał Pietrzyk, że nie zna takich żołnierzy.

Konrad Piasecki: I chociażby przez szacunek dla tego żołnierza, funkcjonariusza BOR-u, który tam zginął, czy dzisiaj takie widoki – widoki ludzi, którzy noszą siatki za ministrami, wciągają ich pod górkę, którzy pilnują wnuczki prezydenta w przedszkolu…

Władysław Stasiak: To jest tak. Formacja ochronna jest m.in. do tego, żeby chroniąc też czasami pomóc. Jeśli ktoś komuś otworzy drzwi, czy pomoże coś podnieść – bez przesady. Jeżeli to jest nadużycie – oczywiście, ze tak.

Konrad Piasecki: A mówiąc szczerze, czy naprawdę jest sens, by co drugi minister rządu i Kancelarii Prezydenta miał ochronę? Żeby chroniono brata prezydenta, mamę prezydenta, córkę prezydenta, a nawet wnuczkę prezydenta?

Władysław Stasiak: Zaraz, zaraz. Brat prezydenta jest byłym premierem.

Konrad Piasecki: Tak, przez pół roku przysługuje mu ochrona. Ale jak się skończy?

Władysław Stasiak: Jak się skończy ochrona, to wtedy można się zastanawiać nad wszystkimi innymi okolicznościami, chociaż by uderzającym podobieństwem i tak dalej. W każdym razie mówimy o byłym premierze, nie o bracie prezydenta.

Konrad Piasecki: Ale brat miał ochronę, zanim jeszcze został premierem.

Władysław Stasiak: Tak, to prawda. Ale właśnie chociaż by z tych przyczyn. Poza tym nie sądze by co drugi minister rządu, czy Kancelarii Prezydenta miał ochronę.

Konrad Piasecki: No sporo z nich. Szef MSZ, MON, MSW, wicepremierzy, premier.

Władysław Stasiak: Premier, szef MSZ i MSW dokładnie licząc, to są akurat osoby wymienione w ustawie.

Konrad Piasecki: Szefowa Kancelarii Prezydenta także?

Władysław Stasiak: Nie, nie. Mówimy teraz o tych osobach, które pan wspomniał. To są osoby wymienione w ustawie, więc nikt tutaj łaski nie robi. Po prostu ta ochrona musi być zapewniona.

Konrad Piasecki: A wnuczka prezydenta, panie ministrze?

Władysław Stasiak: Bardzo łatwo jest szantażować polityków właśnie przez zagrożenie najbliższych członków rodziny. Bardziej bym akurat dyskutował o noszeniu siatek, czy wyprowadzaniu psów. To prawda. Natomiast o ochronie najbliższych członków rodziny – to akurat ma, moim zdaniem pełny sens.

Konrad Piasecki: Gdyby rząd odebrał ochronę niektórym członkom rodziny prezydenta, albo niektórym ministrom Kancelarii Prezydenta, uznał by pan to za gest wrogi?

Władysław Stasiak: ja na przykład nie korzystam z ochrony. No ale nie jestem z Kancelarii Prezydenta.

Konrad Piasecki: Uznał by pan to za gest wrogi tej koabitacji rządowo-prezydenckiej?

Władysław Stasiak: Chciałbym poznać przyczyny. Ochrona BOR-u nie jest akurat istotą koabitacji i funkcjonowanie BOR-u też nie jest istotą koabitacji. Jest wiele innych ważkich tematów, chociażby takich jak bezpieczeństwo międzynarodowe, bezpieczeństwo energetyczne Polski. Raczej na tym bym się skupiał.

Konrad Piasecki: A propos koabitacji, to prawda, że na spotkanie prezydenta Putina z Donaldem Tuskiem pojedzie ktoś z Kancelarii Prezydenta?

Władysław Stasiak: Tak.

Konrad Piasecki: To nowość.

Władysław Stasiak: Może i nowość. Myślę, że sprawa jest o tyle ważna, myślę że to, że panowie prezydent i premier rozmawiali o tym, że sprawy naszych relacji z Rosją trzeba traktować z punktu widzenia naszego interesu państwowego w szerokim kontekście - bezpieczeństwa energetycznego w szczególności, co widzimy teraz, i wielu innych rzeczy, to jest akurat dobry sygnał.

Konrad Piasecki: Jakiej rangi to będzie osoba. Ktoś taki jak Anna Fotyga, czy jakiś urzędnik raczej?

Władysław Stasiak: Nie, nie, ależ oczywiście, że nie chodzi o to, żeby wysyłać osobę, która będzie jakimś dodatkowym dygnitarzem. Żadnych takich intencji nie ma. To jest raczej taki gest, który pokazuje, że trzeba rozmawiać pospołu o sprawach ważkich i podstawowych dla Rzeczpospolitej Polskiej. Trzeba. Nie ma innego wyjścia.

Konrad Piasecki: Czy fakt, że do medialnego pokazu dotyczącego czerwonych i niebieskich kropek, czyli panów Krauzego i Kaczmarka, wykorzystano jakiś niezwykle tajny, brytyjski, antyterrorystyczny system, to dotarło do pana? Czy takie informacje już się pojawiały w czasach kiedy był pan szefem MSW?

Władysław Stasiak: Nie.

Konrad Piasecki: A jeśli tak zrobiono, to dobrze? To jest standard postępowania z systemami komputerowymi, antyterrorystycznymi?

Władysław Stasiak: Trudno się odnosić do strzępów, które się pojawiają w różnych doniesieniach medialnych, dlatego że tworzy się swoisty kociokwik – kto, kiedy, kogo, dlaczego. Natomiast sprawy, które mają znaczenie zupełnie fundamentalne dla ścigania przestępczości, patologii i bronienia interesu Polski, zostają gdzieś na boku. I to jest bardzo przykra sytuacja.

Konrad Piasecki: I o tych sprawach moglibyśmy godzinami, ale czas leci nieubłaganie. Władysław Stasiak, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. To bardzo smutne, że czas tak szybko leci. Dziękuję bardzo.

Władysław Stasiak: Tak jest, też się zgadzam. Dziękuję bardzo.