Komisja do spraw „nacisków” została powołana po to, by zdruzgotać i zdewastować dobre imię i wiarygodność PiS-u w sferze rozprawy z przestępczością - uważa Jacek Kurski, poseł PiS, gość Kontrwywiadu RMF FM. Żyjemy w czasach, gdy uwalnia się Dochnala, wpuszcza Krauzego, uniewinnia Jakubowską. Wraca klimat lat 90. - dodaje Kurski.
Konrad Piasecki: Bardzo jest pan odmieniony poparciem Platformy Obywatelskiej?
Jacek Kurski: Odmieniony, jak odmieniony, tak mówiąc ironicznie, wiedziałem, że kiedyś ten moment nadejdzie i PO zagłosuje za Jackiem Kurskim. A mówiąc poważnie, jest to konsekwencja sytuacji, jaka wytworzyła się po odrzuceniu kandydatury Antoniego Macierewicza, gdy Platforma powiedziała „każdy, byle nie Macierewicz”, przy czym mój klub postanowił wypróbować cierpliwość Platformy i PO musiała przełknąć tę żabę.
Konrad Piasecki: „Będę się starał ocieplać swój wizerunek i być wyrazisty, ale kulturalny”. To naprawdę pańskie słowa?
Jacek Kurski: Tak. Może trzeba było powiedzieć „obiektywny”. Komisja nie jest do ocieplania wizerunku Jacka Kurskiego, tylko do dojścia do prawdy. Prawdy, która, jak sądzę, w niekwestionowany sposób broni dobrego imienia Prawa i Sprawiedliwości. Nie chcę, by przy każdej okazji media szarpały mnie za jakąś rzekomą agresję, bo pan doskonale mnie zna i wie, że może nie jestem łagodny, jak baranek, ale jestem normalnym człowiekiem.
Konrad Piasecki: To w celu tego ocieplenia pan się przebiera za króliczka?
Jacek Kurski: Nie, to była noworoczna okazja – „Reality Shopka Show” w Krakowie.
Konrad Piasecki: Nadzwyczaj twarzowy strój. Można było się popłakać ze śmiechu.
Jacek Kurski: Prawda, że wyglądałem jak misiaczek, jak aniołek? Teraz będę się panu bardziej z króliczkiem niż z bulterierem kojarzył.
Konrad Piasecki: Czyli dziadkowie w Wehrmachcie, ciemny lud, lewe billboardy – to już nie Jacek Kurski.
Jacek Kurski: Wymienił pan różne rzeczy i trzeba by było każdą z osobna skomentować.
Konrad Piasecki: Ale tak kojarzyć się już pan nie chce?
Jacek Kurski: Nie chcę się tak kojarzyć.
Konrad Piasecki: Kto teraz będzie takim PiS-owskim pistoletem i macherem od czarnej, brudnej roboty? Ma pan jakichś godnych następców?
Jacek Kurski: Nie było żadnej czarnej roboty. Bardzo często czarną robotę zadawali sobie nasi przeciwnicy polityczni.
Konrad Piasecki: Ale czy są jacyś godni następcy? Tacy fighterzy, mówiąc językiem polityki?
Jacek Kurski: Oczywiście, że są w klubie PiS. Jest sporo młodych, odważnych, merytorycznych i błyskotliwych osób. Mam nadzieję, że rolę tych twardych frontmenów stopniowo będą przejmować na siebie inni. I tak się dzieje powoli.
Konrad Piasecki: Po co Prawo i Sprawiedliwość deleguje kogoś do komisji, którą uważa za bezprawną?
Jacek Kurski: Dlatego, że nieobecni nie mają racji i trzeba będzie bronić dobrego imienia partii w komisji, która w oczywisty sposób została powołana po to, żeby zdruzgotać i zdewastować dobre imię i wiarygodność PiS-u w tej sferze, w której PiS odniósł najwięcej sukcesów w oczach społeczeństwa. Np. w walce z przestępczością.
Konrad Piasecki: Pan czuje się na siłach, by na swe barki wziąć ciężar i obronę wszystkiego, co się działo w IV RP?
Jacek Kurski: Wszystkiego, jak wszystkiego. Myślę, że będziemy próbowali przenikliwą prawdą wykazywać te momenty, kiedy z igły robi się widły i tak naprawdę robi się sąd kapturowy nad projektem politycznym IV RP.
Konrad Piasecki: A umie pan dziś wytłumaczyć, jak doszło do założenia prawie stu nielegalnych podsłuchów? Jak to się stało, że ministrowie oddawali zniszczone laptopy i telefony? Jak to się działo, że niszczyli dokumenty służbowe i jak to możliwe, że szefowie kontrwywiadu kopiowali i wynosili materiały operacyjne? Jak przenikliwa prawda potrafi to wszystko wyjaśnić?
Jacek Kurski: Tak to się dzieje, że wszystkie te rzeczy są jak na razie medialnymi wrzutkami.
Konrad Piasecki: Zaraz, które rzeczy? Zniszczenie laptopa medialną wrzutką? Zniszczenie telefonu? Przecież Zbigniew Ziobro się przyznał.
Jacek Kurski: Medialna wrzutka dlatego, że media rozpętują wokół tego histerię i nie mówią tego, że Zbigniew Ziobro miał służbowy obowiązek, jak twierdzi, skasowania danych.
Konrad Piasecki: Poprzez zniszczenie laptopa?
Jacek Kurski: Myli pan dwie rzeczy. Myli pan zniszczenie obudowy poprzez fizyczne uszkodzenie w czasie przeprowadzki ze skasowaniem zawartości, do którego był zobowiązany w myśl przepisów służbowych. Laptop był własnością resortu sprawiedliwości, zapisy na tych dyskach dotyczyły tajnych spraw prowadzonych przez prokuratury czy inny urząd i zdając ten laptop, Zbigniew Ziobro miał taki obowiązek. A może pan wytłumaczyć, dlaczego raport pani Pitery jest tajny? Przecież to dopiero jest własność publiczna.
Konrad Piasecki: Panie pośle, jak się ma pańska pamięć? Pamięta pan takie rzeczy, które się działy 5, 6 lat temu? Pamięć dopisuje?
Jacek Kurski: Zależy, o co chce pan zapytać.
Konrad Piasecki: Pamięta pan takie słowa: „Tylko pozwolę sobie zwrócić uwagę, że pani używała publicznego komputera, który był pani udostępniony jako ministrowi. To nie był pani prywatny komputer. To jest ta subtelna różnica. Nie można było kasować zawartych na nim danych”. Kto to mówi?
Jacek Kurski: Minister Jakubowska, o której tutaj mowa, była wiceministrem kultury, niepodlegającym żadnym tajnym procedurom.
Konrad Piasecki: Czyli Zbigniew Ziobro mógł kasować, a Jakubowska nie mogła, chociaż to on, jak pan zapewne pamięta, wypowiedział te słowa.
Jacek Kurski: Co innego Prokurator Generalny, minister sprawiedliwości, który ma dostęp do tajnej wiedzy, której nie mógł zostawić byle komu, nie wiedząc, że pójdzie w niepowołane ręce. Żyjemy w czasach, kiedy się ujawnia Dochnala, wypuszcza Krauzego, uniewinnia panią Jakubowską.
Konrad Piasecki: Ale Jakubowska może powiedzieć dokładnie to samo, że też nie chciała przekazać w niepowołane ręce danych zawartych na swoim komputerze.
Jacek Kurski: Wraca klimat lat 90. Zbigniew Ziobro, który się naraził bardzo wpływowym lobby – i przestępcom i gangsterom – za rozbicie mafii w układzie warszawskim, mafii paliwowej, mafii piłkarskiej, naprawdę może się obawiać w tej atmosferze o swoje życie i zdrowie. Ja się nie dziwię, że postanowił to wykasować, zwłaszcza że do tego – jak twierdzi – ma prawo, a ja mu wierzę.
Konrad Piasecki: Nie przekonał mnie pan, bo wszyscy następcy Zbigniewa Ziobry też do tych danych będą mieli dostęp.
Jacek Kurski: Pozostały wielkie skandale i sensacje, które pan był uprzejmy wymienić, jak rzekome podsłuchy, które są czysto medialną wrzutką, mającą przygotować atmosferę społeczną pod sąd kapturowy nad IV RP.
Konrad Piasecki: Wszystko jest medialną wrzutką, dopóki nie zostanie udowodnione… Panie pośle, a co pan uzna za sukces w swej pracy w tej komisji?
Jacek Kurski: Tu nie można odnieść sukcesu. Tu można tylko minimalizować straty. W związku z czym to nie jest rola przyjemna. PiS nigdy nie wyznaczał mi zbyt łatwych ról.
Konrad Piasecki: Najpierw bulterier, teraz króliczek – minimalizator strat.
Jacek Kurski: Miał pan już do tego bulteriera nie wracać. Jest pan dzisiaj bardzo nieuprzejmy.
Konrad Piasecki: Pan doskonale wie dlaczego. Umawialiśmy się na zupełnie inną godzinę, pan przyszedł w ostatniej chwili.
Jacek Kurski: Byłem tu osiem minut przed programem. Panowie realizatorzy są świadkami.
Konrad Piasecki: Tak dla dokładności to cztery. A może pan uzna za swój sukces jak najszybsze zablokowanie działań tej komisji. Może trzeba ją sparaliżować?
Jacek Kurski: Ta komisja w sensie moralnym już jest sparaliżowana, dlatego że w jej skład większość uznała włączyć pana Jana Widackiego, wobec którego (wręczam tu panu akt oskarżenia) prokuratura sformułowała trzy zarzuty o charakterze karnym. Jeżeli policjant ma zarzut, jest zawieszony, jeżeli celnik ma zarzut, jest zawieszony. Natomiast w tej komisji może zasiadać człowiek, który ma zarzuty karne. To pokazuje, jak bardzo zależy większości sejmowej na zniszczeniu moralnym komisji.
Konrad Piasecki: Pan miał wiele zarzutów cywilnych, a do komisji się pan dostał.
Jacek Kurski: Ale co znaczy cywilne? Pan rzuca tak i zupełnie nie pozwala skończyć. Co to znaczy zarzuty cywilne? Cywilne to cywilne.
Konrad Piasecki: W wielu procesach był pan oskarżony i w wielu procesach pan przegrał.
Jacek Kurski: No dobrze, ale w tej samej komisji jest pan poseł Karpiniuk, który też jest skazany za obrazę jakiegoś człowieka w Kołobrzegu i prawomocnym wyrokiem musiał go przeprosić. Dlaczego pan stosuje dwie miary?
Konrad Piasecki: Nauczył się pan nazwy komisji?
Jacek Kurski: Nie. Pan też się nie nauczył, bo to jest niemożliwe do nauczenia.
Konrad Piasecki: Ale ja mam przed sobą kartkę.
Jacek Kurski: Pan ma kartkę.
Konrad Piasecki: Komisja śledcza do zbadania sprawy zarzutu nielegalnego…
Jacek Kurski: …wywierania nacisku. I ta komisja jest powołana do odwrócenia społecznej uwagi.
Konrad Piasecki: Nie nacisku, tylko wpływu.
Jacek Kurski: Nielegalnego wywierania wpływu przez członków Rady Ministrów, prokuratorów, CBA itd. na funkcjonariuszy…
Konrad Piasecki: Komendanta Głównego Policji, szefa Centralnego Biura Śledczego…
Jacek Kurski: Ale wie pan, dlaczego taka skomplikowana ta nazwa?
Konrad Piasecki: Żeby utrudnić życie Jackowi Kurskiemu?
Jacek Kurski: Komisja do spraw wywierania nacisków tak naprawdę ma odwrócić społeczną uwagę od wywierania innego rodzaju nacisków – od wywierania nacisku przez społeczeństwo na rząd Donalda Tuska, żeby był uprzejmy wywiązać się z obietnic podwyżek w sferze budżetowej.