"NATO wykonało niezwykłą pracę, reagując w obliczu tego, co wydarzyło się 24 lutego. Musimy dokładnie analizować, co dzieje się na Ukrainie, by móc podjąć odpowiednie działania (…), gdyby kiedykolwiek miało dojść do scenariusza, w którym nasze terytorium zostałoby zaatakowane" – mówił w Rozmowie w południe w RMF FM gen. Matthew Van Wagenen, dowódca operacyjny w wojskowej kwaterze głównej NATO w belgijskim Mons. "Podkreślę słowa ze szczytu w Madrycie, że nie oddamy nawet centymetra. To polityczne wskazanie dla naszego militarnego dowództwa. Nie oddamy ani centymetra żadnego kraju, w tym oczywiście Polski" – zapewnił wojskowy.
Nie doceniliśmy sił zbrojnych Ukrainy – przyznał w RMF FM Matthew Van Wagenen poproszony o podsumowanie, jakie wnioski wyciągnęło NATO z 10 miesięcy wojny w Ukrainie. Nie braliśmy pod uwagę tego, że oni byli w stanie wojny już od 2014 roku, po nielegalnym wkroczeniu Rosji do Donbasu i aneksji Krymu. Ukraińcy wyciągnęli wnioski, zbudowali (…) przywództwo, zbudowali też armię. Teraz byli znacznie lepiej przygotowani, mieli dużo większe zdolności obronne – analizował. A jeśli chodzi o lekcje dotyczące samych Rosjan? Przekonaliśmy się, że zaatakowali Ukrainę zupełnie inaczej, niż się spodziewaliśmy – zauważył gość Grzegorza Jasińskiego.
Przez ostatnich 20 lat NATO było zaangażowane w operacje poza swoim terytorium. Polscy obywatele wspierali te misje w Afganistanie, w Kosowie, w pewnym ograniczonym zakresie z punktu widzenia Sojuszu, także w Iraku. NATO działało w sposób, który Sojusz uznawał za najlepszy. Prawdopodobnie nie dość zwracaliśmy uwagę na to, że Pakt był też obserwowany przez Rosję – mówił w RMF FM gen. Matthew Van Wagenen. Rosja widziała, że działamy poza swoim terytorium i równocześnie, w ciągu 20 lat, rozbudowywała swój potencjał – analizował. Chwalił też Polskę za wydatki na obronność.
Inwestycje wojskowe, które w minionym roku Polska podjęła, są nadzwyczajne. Choćby zamówiła 250 czołgów M1 Abrams. Wiem, że pierwsze haubice i czołgi zaczęły już przybywać z Korei Południowej. Polska jest jednym z wielu krajów NATO, które zwiększają możliwości obronne swych armii – mówił gość RMF FM. Opinie o zmierzchu wojsk zmechanizowanych i pancernych były znacznie przesadzone. One są niezbędnym elementem każdej armii, która ma brać udział w wojnie z udziałem połączonych rodzajów wojsk. Trzeba mieć wojska zmechanizowane, trzeba mieć czołgi, widzimy to teraz wyraźnie na Ukrainie – tłumaczył.
Jak NATO zamierza uzupełnić braki w uzbrojeniu i amunicji, które w istotnej liczbie zostały przekazane Ukrainie?
Musimy ponownie zainwestować w nasz przemysł obronny, który musi produkować w odpowiedniej skali, gdy tego potrzebujemy. Myślę, że wiele już w tej chwili się dzieje, ale - mówiąc wprost - ilość amunicji, które została wykorzystana w konflikcie na Ukrainie, przekracza skalę, której można się było kiedykolwiek spodziewać. Myślę też, że w tej chwili wiele krajów przygląda się własnym możliwościom produkcyjnym i temu, jak można je zwiększyć, by produkować sprzęt, który wytwarza się w zbyt małej liczbie, albo nie wytwarza się wcale - stwierdził gen. Matthew Van Wagenen. NATO wkroczyło w nowy okres zbiorowej obrony. Nie byliśmy jako Sojusz zaangażowani w zbiorową obronę praktycznie od 1989 roku - przyznał gość Grzegorza Jasińskiego. To zupełnie nowa era, do której dopasowujemy nasze zdolności obronne. Jeśli chodzi o zagadnienia bezpieczeństwa, mamy do czynienia z całkowicie nową sytuacją - mówił. Naczelne Dowództwo Sił Sojuszniczych analizuje zdolności obronne NATO, to jak powinniśmy działać, gdyby zaszła taka potrzeba. To staje się elementem naszych planów i naszej strategii działania. Nie sądzę, by cokolwiek w tej dziedzinie nam umknęło, a wojna na Ukrainie tylko podkreśla, jak szybko się adaptujemy - zauważył Van Wagenen.
W dalszej części rozmowy Grzegorz Jasiński poruszył kwestię gwarancji bezpieczeństwa dla Polski. Czy nasz kraj może pewien, że w razie ewentualnego zagrożenia nie zostanie, jak w przeszłości, pozostawiony sam?
Gen. Van Wagenen przypomniał, że NATO wiążą zobowiązania nie tylko wobec Polski, ale też wszystkich pozostałych 29 państw członkowskich, w tym USA. Podkreślę słowa ze szczytu w Madrycie, że nie oddamy nawet centymetra. To polityczne wskazanie dla naszego militarnego dowództwa. Nie oddamy ani centymetra żadnego kraju, w tym oczywiście Polski - zapewnił wojskowy. W jego ocenie, obecnie głośniej od słów przemawiają w tej sprawie czyny. Jak wcześniej wspominałem, spójrzmy na obecne zdolności Sojuszu, na 43 tysiące żołnierzy NATO na wschodniej flance, trwające programy ochrony przestrzeni powietrznej Air Shielding, Air Policing, w Polsce i w krajach bałtyckich, aktywność marynarki wojennej od Bałtyku po wschodnią część Morza Śródziemnego. W ten sposób potwierdzamy swoje zaangażowanie - zaznaczył generał. Zapewnił ponadto o sile relacji dwustronnych łączących Polskę i jego kraj.
Wojskowe relacje Stanów Zjednoczonych i Polski, które nie dotyczą tylko naszych sił lądowych, obejmują też marynarkę wojenną i lotnictwo, są niewzruszone. To potwierdza się każdego dnia. Czy pojedziesz do Poznania, czy w rejon Przesmyku Suwalskiego, czy do Drawska Pomorskiego, zobaczysz tysiące działających tam amerykańskich żołnierzy - zauważył Van Wagenen. Przekonywał ponadto, że ochronę państw Sojuszu "w każdej chwili" zapewnia zintegrowany system obrony powietrznej NATO. Oczywiście niektóre kraje dysponują większymi zdolnościami, inne mniejszymi. To fakt, zależny od wielkości kraju i jego inwestycji. Znacząca obrona powietrzna i przeciwrakietowa jest na wschodniej flance obecna. Na południowej także. W Turcji - wskazał dowódca operacyjny w wojskowej kwaterze głównej NATO.
W Rozmowie w południe w RMF FM pojawił się też temat gróźb nuklearnych wysuwanych przez Rosję. Gen. Van Wagenen przestrzegł, że mocarstwa nuklearnego nie można lekceważyć.
Retoryka Putina, choćby sprzed paru dni, z pewnością bezpieczeństwu światowemu nie pomaga. Jeśli zaczyna się mówić o broni nuklearnej to zagraża przecież nie tylko sojuszowi NATO. To nie pomaga, ale oczywiście wsłuchujemy się w tę retorykę. Trzeba ją traktować poważnie. I tak ją traktujemy - zapewnił.
Pytany o proces rozszerzenia NATO o Finlandię i Szwecję, Matthew Van Wagenen przypomniał, że oba te kraje od lat są partnerami Paktu Północnoatlantyckiego. Ich relacje z Sojuszem są silniejsze niż kiedykolwiek. Jesteśmy podekscytowani tym procesem. Oba kraje wnoszą do Sojuszu wysokiej klasy zdolności wojskowe. Dają nam nowe granice, które zapewnią Sojuszowi lepszą ochronę, szczególnie na dalekiej północy - ocenił generał. Jego zdaniem, po wstąpieniu do NATO Szwecja i Finlandia "będą wielkimi sojusznikami".
To ekscytujący czas. Ta ochrona na dalekiej północy, wraz z Norwegią, to rozszerzenie w tym rejonie, ma znaczenie dla całego Sojuszu, to coś, czego Sojusz potrzebował - stwierdził amerykański wojskowy. Według niego, akcesja dwóch nowych państw poprawi także zdolności zbiorowej obrony Sojuszu. To kolejna lekcja z tej wojny. A choćby 15 miesięcy temu o przystąpieniu Finlandii i Szwecji do NATO nikt by przecież nawet nie dyskutował - zauważył Van Wagenen.
Grzegorz Jasiński pytał też swego gościa, jak czują się w Polsce amerykańscy żołnierze. Gen. Van Wagenen przypomniał, ze sam spędził w naszym kraju 2 lata - pomagał m.in. w ustanowieniu wysuniętego dowództwa V Korpusu w Poznaniu.
Jak mówił gość RMF FM, Amerykańscy żołnierze są w Polsce bardzo dobrze traktowani. Oczywiście są tam na służbie, ale mają wiele czasu i po służbie. Dużo podróżują po kraju. Nawiązują trwałe relacje w lokalnych społecznościach, uprawiają z przyjaciółmi sport, chodzą do restauracji. Wiem z czasów, kiedy służyłem tam w V Korpusie, że wielu żołnierzy, którzy są w Polsce w ramach drugiej czy trzeciej rotacji, ma tam już przyjaciół, odwiedza polskie rodziny, bywa u nich na obiedzie, spędza razem czas. Mogę stanowczo stwierdzić, że amerykańscy żołnierze spotykają się prawdziwie gorącym przyjęciem ze strony polskich obywateli - podkreślił Van Wagenen. Zapewnił, że nigdy nie spotkał się z opinią przeciwną. Mówię o tym tak szczerze, jak tylko możliwe. Polska to ciepłe miejsce. Może zimą chłodne, ale ciepłe do tego, by tu być - dodał.
Gen. Van Wagenen ocenił, że pytanie o to, jak długo potrwa konflikt za naszą wschodnią granicą, to "pytanie za milion".
Nikt nie wie. Odstraszanie, zapewnienie bezpieczeństwa, partnerstwo, na tym w tej chwili koncentruje się amerykańska obecność w Polsce. To będzie trwać, niezależnie od kryzysu na Ukrainie. To strategiczne zobowiązania, to strategiczne relacje między naszymi krajami, które zostaną z nami na dłużej - powtórzył amerykański wojskowy.
Na koniec rozmowy Grzegorz Jasiński zapytał swego gościa o zakupy amerykańskiego sprzętu, których polski rząd dokonał sporo w ostatnim czasie. Chodzi m.in. o czołgi Abrams.
Zdaniem gen. Van Wagenena, Abrams to czołg "o największych na świecie zdolnościach bojowych, najbardziej śmiercionośny". Jak mówił, polscy żołnierze już uczą się obsługi tego sprzętu.
Nie chcę mówić dokładnie o tym, ile trwa szkolenie, ale trzeba pamiętać, że to złożony system. Tak jak choćby samoloty F-16. Trzeba przejść podstawowe szkolenie, a potem przechodzić szkolenie utrwalające. Abrams to nadzwyczajny element wyposażenia. Zaangażowanie sił amerykańskich w szkolenie polskich żołnierzy jest tu 100-procentowe. V Korpus ma w tym dużą rolę i to nie zmieniło się od czasu, gdy tam służyłem - zaznaczył Van Wagenen.