Komendant główny policji po dwóch dobach opuszcza szpital. Jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada, rano szef policji dostał wypis. Do szpitala trafił po tajemniczej eksplozji, do której doszło w jego gabinecie. Jak twierdzi MSWiA, w pomieszczeniu eksplodował jeden z prezentów, które generał dostał podczas wizyty w Ukrainie. Nieoficjalnie wiadomo, że to był granatnik. Jak donosi reporter RMF FM, zniszczenia są na trzech kondygnacjach - od parteru do drugiego piętra. Przez dziurę z gabinetu komendanta widać pomieszczenie ochrony budynku na parterze.
Gen. Jarosław Szymczyk po dwóch dobach opuszcza szpital, do którego trafił po tajemniczej eksplozji w jego gabinecie.
Nieoficjalnie wiadomo, że to był granatnik.
Dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada ustalił, że w najbliższym czasie generał Szymczyk ma się zjawić przed prokuratorami. Zostanie przesłuchany w charakterze świadka - śledczy utrzymują, że jest pokrzywdzonym w trwającym postępowaniu.
Nie można jednak wykluczyć, że w czasie składania zeznań zostanie uprzedzony o ewentualnej odpowiedzialności.
Śledztwo dotyczy nieumyślnego spowodowania eksplozji zagrażającej życiu wielu osób. Grozi za to do 5 lat więzienia.
Prokuratorzy w tym postępowaniu muszą też wyjaśnić, czy policja po incydencie działała zgodnie z procedurami. Zbadane musi zostać to, czy doszło do przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy.
Prokuratura konsekwentnie odmawia podawania jakichkolwiek informacji w sprawie prowadzonego śledztwa. "To zbyt poważna sprawa" - usłyszał dziennikarz RMF FM.
Stanowisko strony rządowej jedynie piętrzy szereg wątpliwości, i to na każdym etapie - zauważa dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada.
Stąd pytania, które pozostają bez odpowiedzi. Przede wszystkim wyjaśnienia wymaga:
- czy szef policji wiedział, co otrzymał w prezencie,
- jak to uzbrojenie wwiózł do Polski,
- dlaczego wniósł do budynku komendy.
W tłumaczeniach resortu mowa o "eksplozji jednego z prezentów". Jak do niej doszło, bo samozapłon jest mało prawdopodobny.
Kolejna sprawa, to zachowanie po wybuchu, który zniszczył pomieszczenia na trzech kondygnacjach, zawalając stropy.
- czy wezwano strażaków,
- dlaczego nie powiadomiono nadzoru budowlanego,
- czy komendant do szpitala pojechał służbowym samochodem, czy może karetką.
Kolejną rzeczą jest całkowita blokada informacyjna przez ponad 30 godzin.
Pomieszczenia Komendy Głównej Policji uszkodzone w eksplozji, do której doszło w gabinecie szefa policji zostały już przywrócone do użytkowania.
Jak donosi reporter RMF FM, zniszczenia są na trzech kondygnacjach - od parteru do drugiego piętra.
Głównie chodzi o wyrwy w podłodze pomieszczenia socjalnego generała Szymczyka, a także w podłodze na poziomie pierwszego piętra.
"Mają okrągły kształt. Wielkość mniej więcej obiadowego talerza" - donosi dziennikarz RMF FM.
Przez dziurę z gabinetu komendanta widać pomieszczenie ochrony budynku na parterze.
Z naszych informacji wynika, że poza tymi uszkodzeniami nie ma większych strat. Nie wypadły szyby z okien, nie było też pożaru.