Z całej Polski przychodzą informacje o brakujących środkach na świadczenia z programu 500+. Zaprzecza temu Elżbieta Rafalska. "Nie brakuje pieniędzy na 500+. Dementuje absolutnie. Środki na 500+ są w pełnej kwocie zagwarantowane. To są zobowiązania prawnie zdeterminowane" - mówi minier rodziny, pracy i polityki społecznej w Porannej rozmowie w RMF FM. Szefowa resortu zaprzecza, jakoby 500+ mogło być rozszerzone na dorosłe, ale uczące się dzieci. "Program 500+ kosztuje więcej niż planowaliśmy. Nie mówimy o jego rozszerzaniu" - dodaje gość Roberta Mazurka. Zawraca także uwagę na to, że rząd nie uważa programu za idealny twór. "Nie patrzymy na nasz program bezkrytycznie" - mówi. Zaprzecza też słowom, że przez program 500+ kobiety zostają w domu i przestają pracować. "Żadne nasze dane nie potwierdzają, że przez 500+ kobiety się dezaktywizują" - komentuje Elżbieta Rafalska.
Robert Mazurek, RMF FM: Pani minister, wczoraj w Ustroniu w województwie śląskim, a dzisiaj z Gorącej Linii RMF FM dowiadujemy się, że w Lesznie w Wielkopolsce brakuje pieniędzy na program 500+.
Elżbieta Rafalska: Nie brakuje pieniędzy, dementuję absolutnie. W takim razie proszę złożyć zapotrzebowanie do wojewody wielkopolskiego. Wojewoda przekaże te środki. Środki na wypłatę 500+ są absolutnie w pełnej kwocie zagwarantowane. Za każdym razem panie redaktorze podkreślam - to są zobowiązania prawnie zdeterminowane. Wypłacimy te zobowiązania.
Ludzie tych pieniędzy nie dostają, to im zasadniczo wszystko jedno, czy zawinił rząd, czy zawinił samorząd.
Absolutnie nie może być takiej sytuacji, że ktoś nie dostanie w określonym, wymaganym czasie wypłaty 500+. Samorządy już grzmią, że w grudniu może brakować pieniędzy. A ja podkreślam - resort finansów potwierdził, jest zagwarantowane pełne zapotrzebowanie na środki na realizację programu. Proszę się nie martwić i od rana nie psuć nastroju tym, którzy czekają na świadczenie wychowawcze.
To są nasi słuchacze, którzy zgłaszają takie problemy. Pani minister, agencja ratingowa Fitch obniżyła prognozy wzrostu w Polsce. Poziom inwestycji jest najniższy od lat. Czy pani się nie boi, że po prostu za rok zabraknie nam pieniędzy na 500 plus?
Oczywiście wolelibyśmy, żeby była korekta prognozy gospodarczej w górę, a nie obniżająca. To, co z punktu widzenia budżetu finansów jest też korzystne, nawet w tym roku, to jednak to, że to wykonanie deficytu jest dobre. Lepsze niż ten deficyt, który był prognozowany. To jest zadaniem też ministra finansów: na tyle zabezpieczenie finansów, żeby te wydatki, które planujemy i ten deficyt, który ciągle jest w ryzach trzymany - bo ta propozycja jest na progu wymaganych 3 proc. - była zachowana.
Pani minister, ale kiedy mówimy o budżecie w skali generalnej, to ludzie zaraz zaczynają się niepokoić. Dobrze, ale to będą te pieniądze za rok, czy dwa lata, czy nie będą, bo się okaże: no cóż, mamy kryzys.
Oczywiście te pieniądze będą. Na wypłatę świadczenia 500+ ponad 23 miliardy już jest zaplanowane w budżecie, który już jest w tej chwili procedowany. Ja myślę, że w pierwszym, drugim kwartale 2017 roku te inwestycje, te pieniądze - dzisiaj mówimy tu o środkach europejskich - zaczną w większym stopniu pracować na wzrost gospodarczy.
Ale to na razie nadzieje i fakty są trochę inne, prawda?
No, ale w którymś momencie musi nastąpić zwrot wydatków na realizację projektów finansowanych ze środków unijnych. Samorządy przygotowują się też do uruchomienia tych nowych środków w ramach tej nowej perspektywy unijnej, także nie ma tu po prostu innego wyjścia.
Pani minister, jeszcze w maju mówiła pani o tym, że 500+ może być rozszerzone na dorosłe, ale uczące się dzieci. Teraz już o tym nie ma mowy.
Nie mówiłam.
Mówiła pani, mam cytat z maja tego roku.
My mówimy cały czas od samego początku i to bardzo konsekwentnie. Mamy rok czasu na ocenę naszego programu. Tę ocenę tego programu - i w odniesieniu innych tez świadczeń - przedstawimy. Natomiast musimy pozwolić, żeby w pierwszym roku ten program bez żadnych zmian ten program funkcjonował, bo chcieliśmy go dokładnie policzyć. Przypominam, że nasze prognozy były oparte o szacunki. Dzisiaj ten program policzył się w życiu. Wiemy ile on kosztuje. Kosztuje więcej niż planowaliśmy.
Pani minister, powiedzmy konkretnie. Kosztuje więcej, w związku z tym o tym, żeby go rozszerzyć możemy zapomnieć.
Nie mówimy o rozszerzaniu tego programu.
Jak pani słyszy krytykę 500+, to co pani o tym myśli? Rozumiem, że jak Agata Młynarska pisze o hordach pijanych Polaków na plażach, to można powiedzieć: wreszcie Polacy ruszyli na wakacje. A co pani powie Wojciechowi Cejrowskiemu, który mówi, że rozdawanie po 500 złotych powoduje, że coraz mniej osób pracuje, a ludzie uczą się siedzieć w domu, a nie pracować?
Jak słyszę krytykę, to oczywiście analizuję i staram się odpowiedzieć na tą krytykę, czy jest tam racja w tej krytyce. I to nie jest tak, że patrzymy na nasz program bezkrytycznie. Jak słyszę tego typu uwagi, jak Agaty Młynarskiej, która w sposób obraźliwy dla rodzin komentuje to świadczenie, to powiem, że krew mi się w żyłach gotuje. Nie znajduję kompletnie tych zarzutów, które pojawiały się wcześniej, o tym, że Polacy przepiją pieniądze.
Argument jeden, zasadniczy.
Jaki zasadniczy, panie redaktorze? Proszę powiedzieć, co? Że Polki się zdezaktywizują?
O tym powiedziała pani Agnieszka Holland, mówiąc że zabiegi socjalne - takie jak 500+ - mają pod spodem plan, żeby przytrzymać kobietę w domu, uzależnić ją od zasiłku.
To ja każdej osobie, niezależnie jaką funkcję, jakie stanowisko wykonuje, odpowiem że żadne nasze dane na razie nie potwierdzają tego, że kobiety się dezaktywizacją. Że taki pogląd z góry - stwierdzony tak bardzo arbitralnie - jest obraźliwy dla kobiet, bo to nie jest tak, że kobiety marzą tylko o tym, żeby rzucić pracę. Czasami zmuszone są do podjęcia takich decyzji z powodów życiowych, najczęściej choroby dziecka albo różnych innych. Żadne nasze dane - podkreślam - również badania CBOS-u, nie pokazują, ze Polki chcą się dezaktywizować. I ja czekam na jakieś rzetelne dane, które potwierdzą tą z góry błędnie założoną tezę.
Pani ma szkiełko i oko i mówi, że dane nie potwierdzają, a ludzie żyją i wiedzą, że bardzo trudno jest znaleźć kogoś do pracy. Wspomniany przeze mnie Cejrowski mówi, i tym razem nie o kobietach, więc nie będzie argumentu, że obraża kobiety, mówi tak: "Miałem facetów do wycinania trzciny, w tym roku mi uczciwie powiedzieli: Panie, ja mam trójkę dzieci i 1000 zł miesięcznie, nie będę przychodził do pana".
To po pierwsze trzeba powiedzieć ile pan Cejrowski chciał płacić za to wycinanie trzciny. Nie wiem - 3 złote, 5 złotych czy 15 złotych? Być może w tym tkwi sedno sprawy. Po drugie nie można tej sytuacji analizować w oderwaniu od oceny aktualnej sytuacji na polskim rynku pracy, która to sytuacja jest najlepsza od 25 lat. I mamy rynek pracownika. W związku z tym, proszę naprawdę opadów deszczowych i śniegowych nie kojarzyć z programem 500+. I sytuacja na rynku pracy nie jest tak nierozerwalnie związana z programem 500+.
Wszystko, co się dzieje dobrego, wy kojarzycie z 500+ akurat.
Cieszmy się, że mamy tak dobrą sytuację na rynku pracy. Dzisiaj jak chcemy kogoś znaleźć nawet do prac dorywczych, musimy płacić więcej niż robiliśmy to rok, czy dwa lata temu i niestety mogą powiedzieć to ci, którzy liczyli na to, że mało zapłacą, a ja powiem, że rynek się normuje, bo w Polsce za mało zarabiamy.
Pani powiedziała o pracach dorywczych. Pamięta pani, jak w 2007 roku podróżowała pani pociągiem i policjanci przynosili pani...
Jasne, że pamiętam.
..."WieśMaca", sałatkę i napój na dworzec?
Pan ma takie dobre dane, co tam w tym menu było? Napoju na pewno nie było. Rozumiem, że w tym pytaniu jest takie pytanie: Pani minister, dlaczego to jadło było takie plebejskie, takie pospolite? Dlaczego to nie były ośmiorniczki?
Nie zajmuję się pani jadłospisem, tylko tym, że człowiek, który to pani załatwił - pan Marek Surmacz - został teraz szefem Ochotniczych Hufców Pracy i kto go mianował? Pani właśnie.
Marek Surmacz został szefem OHP, ponieważ jest absolwentem prawa administracyjnego, był wiceministrem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji...
Oraz milicjantem w PRL.
Był doradcą prezydenta, jest wiceprzewodniczącym samorządu województwa, był wieloletnim radnym i jego doświadczenie...
Czyli nie ma znaczenia to, że on pani załatwił "WieśMac'i", w związku z tym pani go mianuje na szefa OHP.
Jeżeli szuka pan przyczyn, to te przyczyny tkwią w kompetencji Marka Surmacza. A gdybyśmy do tej sprawy mieli wracać, to po prostu powiedziałabym, że nie prosiłam o te hamburgery...
Tylko była pani po prostu głodna.
...tylko po prostu zostały mi niezależnie od mojej opinii przesłane.
Ale minister Surmacz został szefem OHP i to jest fakt.
Z powodu kompetencji, panie redaktorze.