Koalicjanci muszą kalkulować – mówił politolog z Uniwersytetu Warszawskiego Rafał Chwedoruk o zapowiadanej, zarazem opóźniającej się rekonstrukcji rządu. Gość Porannej rozmowy w RMF FM przypomniał, że PiS-owi brakuje do większości sejmowej ok. 25 mandatów. Co zrobi partia Jarosława Kaczyńskiego, żeby utrzymać przy sobie ugrupowania Zbigniewa Ziobry i Jarosława Gowina? „Instrument w postaci wiceministrów został do granic możliwości wyeksploatowany w poprzedniej kadencji” – przypomniał.
Zmiana nazwy partii Platforma Obywatelska jest tylko kwestią czasu - uważa politolog UW Rafał Chwedoruk. Gość Porannej rozmowy w RMF FM przypomniał, że już funkcjonuje ona jako Koalicja Obywatelska, a powstanie Nowej Solidarności (ruchu Rafała Trzaskowskiego - red.) jest "ostatecznym czynnikiem przesądzającym o tym, że zobaczymy starą nową Platformę pod nową nazwą".
"Mam wrażenie, że za Donaldem Tuskiem tęsknią raczej nie doły, a góra. I nie Platformy, a PiS" - mówił prof. Rafał Chwedoruk w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM. "Nie ma nic dla rządzącej koalicji ciekawszego, aniżeli powrót polityka, który natychmiast przypomni o rządach Platformy i uczyni w istotnym stopniu wybory plebiscytem, a jednocześnie bardzo skomplikuje sytuację wśród opozycji" - stwierdził politolog z Uniwersytetu Warszawskiego odnosząc się do możliwego powrotu byłego premiera na scenę polityczną. "Ten wariant absolutnie nie w wchodzi w grę" - ocenił.
"Pan od polityki" Roberta Mazurka mówił też o zmianie władzy w największej partii opozycyjnej. "Dopóki Platforma będzie miała sondaże w granicach 25-30 proc. nie sądzę, żeby cokolwiek się zmieniło" - mówił. "A jeśli Borys Budka będzie miał powody, to wcześniej czy później Rafał Trzaskowski albo ktoś legitymizowany przez obecnego prezydenta Warszawy, to miejsce formalnie zajmie" - przewidywał Chwedoruk.
(...)
Robert Mazurek: Panie profesorze, "3 lata spokoju" - mówią politycy, bo 3 lata bez wyborów nas czeka. Czy to na pewno będą 3 lata politycznego spokoju?
Rafał Chwedoruk: Myślę, że nie ma już w ogóle w polityce interludium, nie ma w ogóle wakacji. Jeśli popatrzymy sobie na przerwę między kampaniami, czy popatrzymy sobie nawet na coroczne letnie miesiące, to mam wrażenie, że politycy w istocie pracują permanentnie. A jeśli uznać to za przerwy, to coroczne potwory z Loch Ness są coraz okropniejsze skromniejsze - z jednego sezonu politycznego na inny.
Potwory z Loch Ness w polskiej polityce. O tym mówi prof. Rafał Chwedoruk. Panie profesorze, a czemu politycy z kolei zamiast o potworach, ciągle mówią o rekonstrukcji rządu? Ciągle mówią i mówią i mówią... Zamiast teraz zrobić i po zabawie.
No cóż, był kiedyś taki przebój o łapaniu króliczka, którego sens był taki, że nie chodzi o to, by go złapać, lecz by trwało łapanie. W oczywisty sposób jest to nie tylko metoda podtrzymywania zainteresowania opinii publicznej, ale w obecnej sytuacji koalicji rządzącej, chyba także element porządkowania sytuacji wewnątrz Zjednoczonej Prawicy.
Rozumiem, że jak PiS mówi o rekonstrukcji rządu, to dyscyplinuje wszystkich swoich koalicjantów, tych drobniejszych, i mówi: "macie być grzeczni, bo was zaraz zrekonstruujemy", tak?
Można tak to powiedzieć, wbrew pozorom Prawo i Sprawiedliwość wobec takiej a nie innej sytuacji jeśli chodzi o liczbę mandatów na sali sejmowej nie dysponuje tak licznymi instrumentami, którymi jakimś sensie dysponował w poprzedniej kadencji.
Mówiąc po polsku: mają po prostu mało posłów i muszą dbać i o Zbigniewa Ziobrę, i o Jarosława Gowina. Bo jak tamci za mocno się zbuntują, to PiS przegra głosowanie, tak?
Wygląda na to, że Prawu i Sprawiedliwości jako partii brakuje do większości sejmowej, choć brzmi to może trochę przewrotnie, około 25 mandatów na sali sejmowej. I nie sposób także wykorzystać innej politycznej broni w postaci perspektywy skrócenia przedterminowego kadencji Sejmu, albo doprowadzenie do tego. Przy obecnej konstytucji jest to bardzo skomplikowane i bardzo politycznie kosztowne. I w ten prosty sposób koalicjanci muszą kalkulować. To zresztą pokazuje jedno z dziwactw polskiego systemu partyjnego, który notabene jest bardzo racjonalny, odzwierciedla podziały funkcjonujące w społeczeństwie, ale jego specyfiką jest sytuacja, w której niemal w każdej obecnej w Sejmie koalicji mamy do czynienia z nierównymi partnerami - to znaczy na grzbiecie dużej partii wchodzą do Sejmu także małe ugrupowania, które później nieadekwatnie do swojej społecznej popularności wykorzystują owe sejmowe mandaty.
Jak ja dzisiaj czytam wypowiedzi polityków Solidarnej Polski, oni mówią tak: według naszych wewnętrznych sondaży - swoją drogą uwielbiam to sformułowanie, wewnętrzny sondaż, bo oznacza, że można powiedzieć absolutnie wszystko, bo mam wewnętrzny sondaż - otóż według tych wewnętrznych sondaży oni sami, czyli sam Zbigniew Ziobro ma 5 proc. poparcia w wyborach.
No nic prostszego, jak tylko w którejś z nadchodzących elekcji można zawsze to poparcie wypróbować.
I to jest proszę państwa kpina profesora Chwedoruka. A panie profesorze, kończąc wątek rekonstrukcji. Spodziewa się pan, że naprawdę stan posiadania i Jarosława Gowina, i Zbigniewa Ziobry zostanie uszczuplony?
Myślę, że tu nie chodzi wyłącznie o uszczuplenie, myślę że raczej chodzi o to, by wszyscy posłowie z danego ugrupowania, zwłaszcza w przypadku Solidarnej Polski, w jakimś sensie musieli czuć się związani z rządzącą partią.
Czyli co, zrobimy ich wszystkich wiceministrami i jak będą fikać, to ich odwołamy i wtedy stracą te parę tysięcy? Bo to jest najprostszy sposób związania ich, umówmy się.
Nie. Myślę, że instrument w postaci wiceministrów został już do granic wytrzymałości...
Zwłaszcza nas, wyborców.
...wyeksploatowany w poprzedniej kadencji.
Panie profesorze, to zostawmy problemy PiS-u. Czy ścieki z Czajki zatopią cały nowy projekt Rafała Trzaskowskiego, który w sobotę miał ogłaszać powstanie "Nowej Solidarności", wielkiego ruchu społecznego, a tymczasem musi borykać z problemami w Warszawie.
No cóż, żeby już jakiś okres zatopić, to by musiał się jeszcze wynurzyć, a nie tylko, być może ze względu na awarię Czajki, nie jest to w polityce takie proste. W istocie wszystko, co Rafał Trzaskowski będzie czynił jako prezydent Warszawy, będzie spotykało się rezonansem wykraczającym poza pragmatykę rządzenia w jednym mieście. Będzie traktowane jako probierz jego sprawności jako polityka w ogóle. Myślę, że na całej liście problemów, które towarzyszą próbie tworzenia - trudno powiedzieć, czy nowej formacji politycznej albo w ogóle jakiegokolwiek podmiotu w polityce - akurat awaria nie będzie zajmowała pierwszego miejsca.
To proszę powiedzieć, czy Platforma Obywatelska będzie musiała się borykać z konkurencją? Z konkurencją ruchu Rafała Trzaskowskiego, czy tego ruchu po prostu nie będzie?
Były takie przypadki w monarchiach średniowiecznych i nowożytnych...
Błagam, nie tak daleko.
Muszę to dokończyć: że dane państwo przystępowało do wojny nie jako ono. Np. jako Saksonia a nie jako Rzeczpospolita Polska. Ja myślę, że to dokładnie o to chodzi. W tej inicjatywie do boju w postaci wyborów przystąpiła "Nowa Solidarność", za którą będą się kryć opozycyjne partie, a więc przede wszystkim Platforma Obywatelska. Moim zdaniem raczej chodzi o to, co zrobić z samą nazwą "Platforma Obywatelska".
Pojawiają się pomysły na zmianę nazwy. Mówi o tym otwarcie wiceprzewodniczący tej partii Tomasz Siemoniak.
Myślę, że to jest tylko kwestią czasu. Myślę, że bardzo przypomina to przypadek francuski, gdzie gauliści od 47' roku do dzisiaj zmienili nazwę bodaj pięciokrotnie.
Czyli pana zdaniem jest tylko kwestią czasu, kiedy Platforma Obywatelska zmieni swoją nazwę, tak?
Myślę, że tak. Już w zasadzie funkcjonuje bardzo często jako Koalicja Obywatelska, natomiast powstanie "Nowej Solidarności" jest chyba ostatecznym czynnikiem przesądzającym o tym, że zobaczymy starą-nową Platformę, ale całą pewnością pod nową nazwą.