"Podwyższymy pensje nauczycielom od 1 września przyszłego roku. Taki jest plan, minister Czarnek przedstawił to kilkanaście dni temu. Chcemy, aby nauczyciele mogli więcej zarabiać" - zadeklarował w Porannej rozmowie w RMF FM Dariusz Piontkowski. "Podwyżka tylko o 100 zł nauczycielom dyplomowanym i mianowanym kosztuje grubo ponad miliard zł" - dodał wiceminister edukacji i nauki.

Piontkowski: Dzieci nie powinny mieć więcej niż 7 lekcji w ciągu dnia

Zgodnie z obowiązującymi przepisami w Polsce liczba godzin, które dziecko ma w szkole podstawowej to od dwudziestu do trzydziestu kilku godzin - powiedział w Porannej rozmowie w RMF FM Dariusz Piontkowski. 

Jeżeli jest to pięć dni w tygodniu to nie może być dziewięć godzin w trakcie jednego dnia, albo dyrektor nie potrafi ułożyć planu, albo jest dużo zajęć dodatkowych - dodał wiceminister edukacji i nauki.

Dziś nauczyciele przeciętnie, oprócz 18 godzin tablicowych, które są obowiązkowe, statystycznie pracują około 3 godziny nadliczbowo, czyli 21 godzin lekcyjnych przy tablicy - przekazał polityk.

A wy chcecie, żeby miał 22 godziny przy tablicy, plus 8 na rzecz szkoły. Co to oznacza? - dopytywał wiceministra edukacji i nauki Robert Mazurek.

Wyraźnie w przepisach jest zapisane, że nauczyciel ma 40-godzinny tydzień pracy. W ramach tego tygodnia przygotowuje się do zajęć, sprawdza klasówki, uczestniczy w radach pedagogicznych, organizuje wycieczki i ma inne obowiązki. W dodatkowych 8 godzinach chodzi o to, żeby nauczyciel był dostępny w szkole dla ucznia lub rodzica. Aby mógł także wypełnić niektóre obowiązki na rzecz szkoły - tłumaczył Piontkowski. 

Piontkowski: Nie planujemy likwidacji Karty Nauczyciela

Nie ma na razie takich planów. W ministerstwie nie ma projektu likwidacji Karty Nauczyciela - mówił Dariusz Piontkowski w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM.

W programie pojawił się też wątek podwyżek dla nauczycieli. Nie jesteśmy w stanie wyznaczyć poziomu wynagrodzeń nauczycieli na poziomie ambicji warszawskich. Przeciętne wynagrodzenie nauczyciela dyplomowanego dzisiaj to jest 6,5 tys. zł - powiedział wiceminister edukacji i nauki. 

W przypadku miejscowości daleko od wielkich ośrodków, poziom wynagrodzeń nauczycieli dyplomowanych naprawdę nie jest uważany za niski - dodał Piontkowski.

Robert Mazurek zapytał też o lekcje religii w szkołach. 

Na lekcjach religii m.in. odbywa się wychowanie. Bo skoro mówimy o zasadach Dekalogu, co jest dobrem a co złem, to uważam, że to jest także wychowanie. Szkoła oprócz tego, że ma nauczyć, to ma także wychowywać - powiedział wiceszef resortu edukacji.


Przeczytaj rozmowę Roberta Mazurka z Dariuszem Piontkowskim

Robert Mazurek, RMF FM: Dzień dobry, wiceminister, jakiś czas temu jeszcze minister edukacji, Dariusz Piontkowski, poseł Prawa i Sprawiedliwości jest naszym gościem. Dzień dobry panie ministrze.

Dariusz Piontkowski: Dzień dobry, witam pana.

Panie ministrze, zacznę od prywaty. Jechałem dzisiaj do pracy odwożąc syna. Mój syn chodzi do ósmej klasy normalnej podstawówki, nie sportowej, nie artystycznej i zaczynał lekcje o 7:10 - takie przygotowanie do egzaminu i później jeszcze 9 lekcji. Kończy dzisiaj o 16:25. Niech mi pan powie, bo to nie jest jedyny przypadek. Słuchacze zalali nas takimi informacjami - dzieci zaczynają o 7, a kończą Bóg wie kiedy. Czego może się nauczyć dziecko o godz. 16, kiedy to jest de facto 10 lekcja.

Szkoła widocznie organizuje dodatkowe zajęcia. Nie na wszystkie z tych zajęć pana syn musi chodzić. Zgodnie z obowiązującymi przepisami w Polsce liczba godzin, które dziecko, młody człowiek ma w szkole podstawowej to jest od dwudziestu do trzydziestu kilku godzin. Jeżeli jest to pięć dni tygodnia to nie może być to dziewięć godzin w trakcie jednego dnia. To albo dyrektor szkoły nie potrafi ułożyć zajęć, albo jest dużo zajęć dodatkowych.

Dobrze, ja bym chętnie przyjął to pańskie tłumaczenie, że po prostu mam straszliwego pecha, gdyby nie to, że ludzie z całej Polski nam piszą o tym, że np. syn 7 klasa, poniedziałek do 15, a w piątki 16:25, 9 lekcji, 7 klasa. Klasa 8 - wychodzi o 7, wraca o 17, 9 lekcji plus dojazd. Rodzice klas mniejszych 2,3 piszą, że dziecko zaczyna lekcja o godz. 13:30 de facto po obiedzie. To znaczy, że jeżeli to dziecko np. nie mieszka przy samej szkole, żeby samo tam podejść to znaczy, że dziecko trzeba dostarczyć do szkoły przed 8 i niech ono sobie tam siedzi do godz. 18.

Świetlica najczęściej jest czynna od godz. 7-7:30 do godz. 17. Jak rozumiem dzieci bez względu na to, czy pójdą na 8 do szkoły, czy na godz. 12, bo czasami tak w szkołach niestety się rzeczywiście zdarza, w szkołach wielkomiejskich, a nie w szkołach mniejszych. To i tak dziecko jest pod opieką nauczycieli, wychowawców, czy pracowników świetlicy. Wielu rodziców chce, żeby tak było, bo chce, żeby ich dziecko było po prostu bezpiecznie. Nie mają z kim zostawić tego dziecka w domu.

Ale naprawdę ci rodzice chcą, żeby te dzieci siedziały cały dzień w szkole?

Ja rozumiem, żeby większość pewnie wolała, żeby mama mogła być w domu, aby dziecko po szkole mogło przyjść i można było się nim zaopiekować, ale w naszych warunkach najczęściej oboje rodziców pracuje.

Panie ministrze, im bardziej pan mówi, że nic się nie dzieje, tym bardziej w ludziach, którzy tego słuchają, narasta wściekłość.

Panie redaktorze, pan doskonale powinien wiedzieć, że różne są szkoły w Polsce, takie, które mają nawet po 1000 i więcej uczniów - niestety to molochy budowane w wielkich miastach. W mniejszych szkołach kilkusetosobowych nie ma problemu chodzenia na dwie zmiany. Pan, jak rozumiem, podaje przykłady szkół np. w Warszawie, gdzie niestety część dzieciaków uczy się na dwie zmiany.

Nie prawda, mamy głosy słuchaczy z całej Polski. Panie ministrze, po pierwsze na dwie zmiany to było od zawsze, teraz są trzy zmiany i po drugie nie z dużych miast. Mamy głosy rodziców zewsząd, z Krotoszyna, skądkolwiek, spod Opola.

Zdecydowana większość szkół w Polsce pracuje na jedną zmianę. Dzieciaki nie powinny mieć więcej, niż 7 godzin w ciągu jednego dnia.

Po prostu nie umiecie ułożyć planu.

Pan redaktor tak mówi.

Dobrze to kiedy podwyższymy nauczycielom pensum i pensje? Od 1 września przyszłego roku?

Taki jest plan, pan minister Czarnek przedstawiał to kilkanaście dni temu. Chcemy, aby nauczyciele mogli rzeczywiście więcej zarabiać.

Chcemy, żeby nauczyciele mogli więcej pracować, a nawet musieli.

Dziś nauczyciele przeciętnie, oprócz 18 godzin tablicowych, które są obowiązkowe, statystycznie pracują około 3 godziny nadliczbowo, czyli 21 godzin lekcyjnych przy tablicy.

A wy chcecie, żeby miał 22 godziny przy tablicy, plus 8 na rzecz szkoły. Nie do końca rozumiem, co oznacza 8 godzin na rzecz szkoły?

Dziś wyraźnie w przepisach jest zapisane, że nauczyciel ma 40-godzinny tydzień pracy. W ramach tego tygodnia przygotowuje się do zajęć, sprawdza klasówki, uczestniczy w radach pedagogicznych, organizuje wycieczki i ma inne obowiązki.

Co oznacza te "plus 8"?

To chodzi o to, aby nauczyciel był dostępny w szkole dla ucznia czy dla rodzica, aby mógł także wypełnić niektóre obowiązki na rzecz szkoły.

Zaraz się okaże, że oni nie mają gdzie siedzieć, ci nauczyciele. Ale to jest inna sprawa.

Nieprawda.

Oczywiście, mogą siedzieć wszyscy na kupie w pokoju nauczycielskim, po troje w jednym stoliku, poprawiać te prace domowe. Naprawdę komfort pracy im wzrośnie tak, że hu hu. Ale dobrze, panie ministrze, nauczyciel pana nie przekonuje. Ja mógłbym powiedzieć tak, gdyby chodziło o ZNP, tobym powiedział: dobra, oni zawsze protestują. Ale ja rozmawiałem z moim sympatycznym kolegą. Mój kolega z ławki szkolnej i w podstawówce i w liceum jest nauczycielem. I wie pan, on mi powiedział tak: "Jakie to są podwyżki?" Bo rzeczywiście podwyżki są mniej więcej o 1000 zł do pensji zasadniczej.

O około 1400 zł.

No nie, panie ministrze, niech się pan nie gniewa, ja mam przed sobą dane ministerstwa. Pensja stażysty z plus minus 3 tys. wzrośnie do 4 tys. Nauczyciel mianowany - z 3,5 tys. do 4,5 tys., a dyplomowany z 4 do 5 tys.

5100 zł, ale mówimy także o przeciętnym wynagrodzeniu. Proszę pamiętać, że oprócz wynagrodzenia zasadniczego są różnego rodzaju dodatki, m.in. dodatek stażowy. Nauczyciel dyplomowany z kilkunasto- czy z dwudziestokilkuletnim stażem ma dodatek stażowy ok 20 proc. Jeżeli ponad 5 tys. zasadniczego wynagrodzenia plus 20 proc., czyli plus dodatkowy 1000 zł.

Ale panie ministrze, sekundkę, zejdźmy na ziemię z pańskich wyżyn ministerialnych. Otóż ten nauczyciel, który dzisiaj dostaje tej podstawowej pensji 4 tys., mówimy o pieniądzach brutto, od razu dodajmy, to on ma płacone te 4 tys. za 18 godzin. Teraz będzie miał 5 tys., ale za godzin 30. To od razu powiedzmy naszym serdecznym słuchaczom, że nauczyciele nadal będą zarabiali tyle samo, ile zarabiali, nie będzie żadnej podwyżki. Tylko się teraz będzie to nazywało nie "dodatek za godziny nadliczbowe", tylko pensja.

Nie do końca tak, ponieważ przy godzinach nadliczbowych nie liczy się chociażby dodatek stażowy. No i ustalmy w końcu, czy nauczyciel pracuje jednak 40 godzin w tygodniu, czy 18.

Ustalmy jeszcze jedno. Dlaczego w Polsce nauczyciel stażysta zarabia w tej chwili pensję na poziomie minimalnej krajowej? Minimalnej, najniższej. Powiedzmy to ludziom jasno.

W ostatnich kilku latach doprowadziliśmy do tego, że wzrosły wynagrodzenia nauczycieli o około 30 proc.

Panie ministrze, wzrosła pensja minimalna. Ja panu powiem, wasze plany życie zweryfikuje w ten sposób, bo pan mówi...

Ale to dlatego, między nimi, chcemy doprowadzić do wzrostu wynagrodzeń. Jest to chyba też czymś naturalnym, że większe wynagrodzenie...

Ja od razu powiem, że to nie jest prawda.

Ale panie redaktorze, jeżeli uznamy, że nauczyciel pracuje 18 godzin, to myślę, że większość Polaków by przeciwko temu protestowała i sami nauczyciele również. Ale jeżeli uznamy, że nauczyciel pracuje 40 godzin w ciągu tygodnia, to przeliczając te nowe stawki, o których pan zaczął mówić, to one są zdecydowanie wyższe niż stawki 40-godzinnego tygodnia pracy - te, które w tej chwili obowiązują.

Panie ministrze, ja mam dość krytyczne zdanie na temat nauczycieli, ale jestem całym sercem po ich stronie w tej chwili. Naprawdę posyłanie dziecka do szkoły i oddawanie go pod opiekę kogoś, komu płacimy, uwaga, mniej niż sprzątaczce i to są realia, bo sprzątaczka będzie od przyszłego roku miała 3010 zł, bo taka będzie pensja minimalna, a nauczyciel ma 2949 zł.

Nauczyciel po wzroście wynagrodzenia będzie miał ponad 4 tys. zł, ten który rozpoczyna pracę. Ten, który ma już doświadczenie będzie miał ponad 5 tys. zł.