„Nie za mocno licytujemy. Wiemy, jaka jest atmosfera społeczna. Widzimy, jak ludzie, którzy przyjechali 4 czerwca z całej Polski, dobrze to (marsz – przyp. RMF FM) wspominają. Parę dni temu na Kaszubach spotkałam ludzi, którzy byli na marszu 4 czerwca. Mówili: ‘Oczywiście przyjedziemy (na marsz w październiku – przyp. RMF FM) i bierzemy więcej osób, bierzemy rodzinę’” – tak na pytanie o to, jak zmobilizować milion Polaków na marsz zapowiedziany na październik przez Donalda Tuska, odpowiedziała w Porannej rozmowie w RMF FM Barbara Nowacka.
Posłanka nie obawia się, że w razie fiaska frekwencyjnego rządzący będą politycznie wykorzystywać porażkę marszu. Dla rządzących poprzednio pół miliona osób (na marszu - przyp. RMF FM), to byli ludzie, którzy szli do zoo i stali w kolejce. Mniej więcej taki był przekaz w mediach publicznych. Oni zawsze będą mówili, że jest mało i zawsze będą się bali. Bo doskonale wiedzą, że zmieniła się w Polsce atmosfera - zaznaczyła.
W Porannej rozmowie w RMF FM pojawił się też wątek wagnerowców, którzy pojawili się na Białorusi. Uważam, że trzeba poważnie traktować zagrożenie i oczekuję od premiera pełnej powagi. Jeżeli mówi, że jest zagrożenie, to chwilę później nie jedzie na piknik - mówiła Nowacka.
Liderka Inicjatywy Polskiej nie dziwi się, że połowa Polaków obawia się obecności najemników przy naszej granicy. Nic dziwnego, bo widzimy tę wojnę bardzo blisko - oceniła. Ja bym chciała, żeby bezpieczeństwo Polski nie było tematem kampanii wyborczej, tylko pewnej zgody politycznej. Znowu, ciężko mieć wrażenie, że premier traktuje sprawę poważnie, jeżeli w jednym momencie wygłasza poważne wystąpienia, a później jedzie obrażać opozycję. Chwileczkę, on jest reprezentantem Rzeczpospolitej i ma dbać również o nasze bezpieczeństwo - dodała.
Jej zdaniem patrząca na to, jak działają rządzący "czasem trzeba się obawiać czy Polska jest przygotowana" na ewentualne zagrożenie ze strony wagnerowców. Jeżeli goście, którzy zgubili rakietę, potem ukrywali, że jej szukają i zwalili winę na dowództwo, oni odpowiadają za polską armię, to widzimy chaos. Po prostu boimy się, że to dowództwo może nie dźwignąć ewentualnych zagrożeń albo wprowadzić chaos - zaznaczył.
Piotr Salak dopytywał, jak Koalicja Obywatelska ma zamiar przekonać do zagłosowania za złagodzeniem prawa aborcyjnego ugrupowania Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołownię. Kiedy przyjdzie do głosowania, to nie sądzę, żeby przeciwko liberalizacji prawa aborcyjnego zagłosowała chociażby Urszula Pasławska czy Joanna Mucha. Władysław Kosiniak-Kamysz już wielokrotnie niestety deklarował to, jak zagłosuje. Wydaje mi się, że społeczeństwo bardzo wiele pokazało. 2020 rok - kiedy masowo ludzie wychodzili na ulicę nie tylko w wielkich miastach, ale często w małych miejscowościach, które nigdy nie widziały protestu - również jest znakiem dla PSL-u, że dla kobiet ich wolność i prawo do decydowania jest po prostu bardzo ważne - mówiła.
Dopytywana, jak przekonać Andrzeja Dudę do zmiany prawa, odpowiedziała: To jest zdecydowanie większy problem, natomiast proszę pamiętać, że prezydent Duda będzie prezydentem wyłącznie do końca swojej kadencji, czyli do 2025 roku. Nowacka podkreśliła też, że w pierwszej kolejności chce doprowadzić do tego, by ustawa dekryminalizująca aborcję weszła w życie. Posłanka jest zdania, że w tym przypadku łatwiej będzie przekonać prezydenta i przyszłych koalicjantów.
Z tego co wiem, a wydaje mi się, że trochę wiem, nikt Romana Giertycha nie zgłasza (...). Żadna z partii, która bierze udział w pakcie senackim, tej kandydatury nie wysuwa - podkreśliła Barbara Nowacka. Wszyscy doskonale pamiętamy, co robił, będąc ministrem edukacji. W jaki sposób wprowadzał do polityki dzisiejszą Konfederację, czyli dawną Młodzież Wszechpolską, znamy jego poglądy - mówiła.