"Dwa lata to gigantyczny okres pracy, zmęczenie wyraźnie widać. Myślę, że zmiana na stanowisku premiera jest konieczna" - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM poseł Kukiz’15 Marek Jakubiak, a dopytywany, czy na czele rządu powinien stanąć Jarosław Kaczyński, odparł: "To jest naturalne. Jak pan Kaczyński nie był pewien tego, czy odniesie sukces, to mógł się wahać. Ale skoro dzisiaj włącza się telewizor na jakimkolwiek kanale i same sukcesy - to czego tu się bać". "Zostawiłbym pana premiera Morawieckiego, dlatego że on uspakaja rynki, natomiast ja nie widzę tam jakiejś wielkiej pracy. Lekcję z lat 70. odrobił: ta retoryka gierkowska została bardzo dobrze przyswojona" - stwierdził również Jakubiak, po czym kontynuował: "Nie powiem przecież, żeby zostawić ministra obrony narodowej. Łatwiej będzie, jeżeli pan Szyszko odejdzie, jeżeli odejdzie pan Macierewicz, jeżeli odejdzie pan Waszczykowski - wtedy będziemy usatysfakcjonowani".
Robert Mazurek, RMF FM: "Ta decyzja została podjęta" - powiedziała w TVN24 Bogdanowi Rymanowskiemu pani premier. Czyli rekonstrukcja będzie.
Marek Jakubiak: I bardzo dobrze. Świeża krew powinna dodać rządowi energii, nowych pomysłów i szybszego tempa realizacji tych pomysłów. Takie zmiany nie są destrukcyjne, one powodują, że ewolucja trwa.
No dobrze, tylko teraz pytanie: jak bardzo głęboko to będzie rekonstrukcja? Czy pani premier zmieni się w pana premiera?
Ja bym proponował takie rozwiązanie. Dwa lata to jest gigantyczny okres pracy, bardzo wzmożony i zmęczenie wyraźnie widać. W materiałoznawstwie mamy zmęczenie materiału, a tutaj mamy zmęczenie tkanki ludzkiej i umysłu. Myślę, że wymiana na stanowisku fotela premiera jest również konieczna.
Rozumiem, że Jarosław Kaczyński powinien objąć...
To jest naturalne. Powiem tak: jak nie był pan Kaczyński pewien tego, czy odniesie sukces, to mógł się wahać. Ale dzisiaj, skoro telewizor się włącza na jakimkolwiek kanale i same sukcesy, to czego tu się bać?
Zaraz, zaraz, ale właśnie te sukcesy są sukcesami rządu Beaty Szydło. Ten gabinet jest popularny, jak nigdy dotąd, sama pani premier jest bardzo popularna...
Troszkę dzięki telewizji narodowej. Z sukcesami trochę wolniej.
Okej, ale dlaczego w takim razie ją zmieniać?
Teraz myślę, że taki rząd prawicy, jak mówi pan Kaczyński, potrzebuje takiego wyrazistego przywództwa i wydaje się, że Kaczyński pasuje do tego.
A kogo by pan ocalił z rządu?
Zostawiłbym pana premiera Morawieckiego, dlatego że on uspokaja rynki, natomiast ja nie widzę tam jakiejś wielkiej pracy. Lekcje z historii lat 70. odebrał i pojął bardzo dobrze, bowiem ta retoryka taka gierkowska bardzo dobrze została przyswojona.
Czyli za retorykę gierkowską i propagandę sukcesu?
Nawet widzę te niezapowiedziane wizyty gospodarskie w tych wszystkich zakładach, gdzie to wszystko tak ładnie...
Muszę panu powiedzieć, że wicepremier Gowin, co prawda wicepremier od nauki, też ciągle jeździ i się fotografuje. Naprawdę, stal się leje, moc truchleje, wicepremier Gowin patrzy.
Tak, te "rządy facebookowe", w ogóle jakaś moda jest w tej chwili na tworzenie PR-u, a nie rzeczywistości. Prawdę powiedziawszy...
Okej, no to zostawiłby pan Morawieckiego. Kogo jeszcze?
No przecież nie powiem, żeby ministra obrony narodowej zostawić. Łatwiej będzie, jeżeli powiem, że jeżeli pan Szyszko odejdzie, jeżeli odejdzie pan Macierewicz, jeżeli odejdzie pan Waszczykowski, to będziemy usatysfakcjonowani.
Ale wie pan dobrze, że tak się przynajmniej z Antonim Macierewiczem nie stanie.
Może być to problem.
Wymienił pan te trzy osoby. Te trzy osoby by pan obalił.
Tak.
Macierewicza, Szyszkę...
Może nie obalił, bo to jest takie słowo trochę... Ja po prostu uważam, że jest tylu zdolnych ludzi, którzy mogliby to lepiej po prostu robić. Nie wierzę w omnibusów, którzy wszystko wiedzą najlepiej i najlepiej rządzą.
Skoro jesteśmy przy Antonim Macierewiczu i bliskim panu - w końcu wiceszefie sejmowej komisji obrony - temacie wojska, to czy między prezydentem a szefem MON-u dojdzie do jakiegoś, no właśnie, zawieszenia broni?
Pewnie dla lepszego, takiego dobrego jutra to zawieszenie broni powinno być, ale na jakiś warunkach. To nie może być tak, że pisma, które prezydent pisze do pana ministra obrony narodowej pozostają bez odpowiedzi albo z arogancką odpowiedzią. To nie może tak być. Tam musi być wiadomo - jak to w wojsku - kto dowodzi. A dowodzi prezydent za pośrednictwem ministra obrony narodowej. Dlatego w tym zakresie jest potrzebna zmiana konstytucji. Tu muszą prerogatywy prezydenta być jasne i klarowne. Nie może być falandyzacji prawa w tym zakresie, bowiem mówimy o obronności polskiej.
Dobrze, panie pośle, tylko w tej chwili konkretnie wygląda to tak, że ogłoszony jest duży sukces, czyli wzrost nakładów na obronę do 2,5 procent PKB - to rzeczywiście jest duży sukces, kiedyś nie mieliśmy 2 procent, ledwo do tego doczłapaliśmy, a chcemy więcej.
Panie redaktorze nie trywializując, ale powiem, że problem polskiej armii, jak i zaopatrzenia polskiej armii, polega na tym m.in., że zamówienie na broń strzelecką spowodowało, że Radom potrzebuje 300 osób do pracy. Nic więcej, nic mniej. A jak będą tak produkować, jak do dzisiaj, to za jakieś 12 lat naprodukują tych karabinów.
Będą nominacje generalskie 11 listopada? Co wie na ten temat komisja obrony?
Komisja obrony nic nie wie na ten temat, bo to jest bezpośrednio na linii prezydent - Ministerstwo Obrony Narodowej. Komisja jest tutaj gdzieś tam z boku. Natomiast myślę, że nominacje jakieś muszą być, bowiem w historii Rzeczpospolitej tak mało generałów żeśmy nie mieli, a teraz do dyspozycji podał się następny.
Tylko te nominacje zakładają, że dojdzie do jakiegoś porozumienia między Andrzejem Dudą a Antonim Macierewiczem. Na razie tego porozumienia nie ma i nie bardzo wiadomo, kiedy ma nastąpić.
Myślę, że to mądrość prezydenta przemówi za nominacjami generalskimi.
Sam pan powiedział, że prezydent nie powinien ustępować.
Nie powinien, ale mądrość prezydenta powinna też tutaj brać górę. Z tymi generałami trzeba rozmawiać. Natomiast prawda jest taka, że mamy już za mało generałów, pułkownicy nie mogą, oficerowie, co prawda, siedzieć w nieskończoność na etatach generalskich.
Pan się spodziewa tych nominacji czy raczej je postuluje?
W części się spodziewam. Natomiast z drugiej strony pan Macierewicz w niezrozumiały sposób atakuje oficerów, którzy współpracują bezpośrednio z prezydentem. I też powinien sobie już odpuścić trochę te ataki personalne.
Ale mam wrażenie, że Antoni Macierewicz dostał już jednego, a nawet może dwa drobne prztyczki. Pierwszym było odwołanie jego bliskiego współpracownika Piotra Woyciechowskiego z Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych. To bardzo ważny urząd, bo generujący duże pieniądze. No i tam jest teraz człowiek ministra Błaszczaka, a nie ministra Macierewicza.
Te personalne przepychanki, o których mówi pan Kaczyński nawet w swoich wypowiedziach, że te ambicje personalne nie są dla Polski aż tak bardzo ważne, natomiast one mogą powodować falę takiego niezrozumiałego przepychania się - kto jest ważniejszy albo kto ma większe wpływy. To jest zawsze niebezpieczne, tym bardziej w rządach prawicowych, albowiem to są same ogiery, samce alfa.
Nie, nie. Na takie pola mnie pan nie wypuści. To ja przejdę do innego prztyczka, a właściwie do ważnej deklaracji - wspólnej deklaracji prezydenta i prezesa. Jarosław Kaczyński powiedział, że należy do nielicznych ludzi, którzy czytali aneks do raportu z likwidacji WSI i naprawdę lepiej będzie, jeśli nie zostanie on opublikowany.
A niby z jakiego powodu? Ma być opublikowany, musimy wyczyścić wodę.
No to pan w tej sprawie mówi głosem Antoniego Macierewicza.
To znaczy, że zdarza się, że minister mądrze mówi. Trzeba opublikować aneks WSI - tym bardziej, że pan Macierewicz wie, o czym mówi. I to jest tak, że jeżeli szeregowy poseł Kaczyński czyta sobie tajny aneks...
Nie, nie. Zna go pewnie z czasów, kiedy był premierem, a nie szeregowym posłem.
Nie sądzę, bo to teraz wybuchło. "Czytałem, przypomniałem, lepiej nie publikować". Ja bym chciał, żeby wszystko, co dotyczy lat 70., zostało opublikowane. Tak jak Instytut Gaucka w Niemczech zrobił: wyczyścił sprawę, wszystko jest wiadomo. Kto miał sobie wybaczyć, to sobie wybaczył i tyle. Natomiast to pozostawia takie pole do niedomówień. To znaczy, że coś wiem na twój temat albo nie wiem czegoś... to takie mistrzostwo pana Macierewicza.
"Już widzę, jak Petru ze Schetyną się dogadują i mało tego: że mają wspólne zdanie. Otóż nie - jeden i drugi są ludźmi, którzy wyglądają mi na zjawisko narcystyczne i nie ma możliwości dogadania się między tymi dwoma panami" - tak szanse na polityczny sojusz Nowoczesnej i Platformy Obywatelskiej oceniał w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Marek Jakubiak.
Poseł Kukiz’15 krytykował działania obu ugrupowań. "Dziwię się tym ludziom, jak oni, mieniący się opozycjonistami, chcą już mówić za wyborców, kogo mają wybierać" - mówił.
Gość Roberta Mazurka złożył jednoznaczną deklarację ws. wyborów samorządowych: "Nie będę kandydował na prezydenta stolicy". Nie chciał jednak zdradzić nazwiska osoby z Kukiz'15, która mogłaby wystartować. Gdy jednak prowadzący przedstawił rysopis wicemarszałka Sejmu Stanisława Tyszki, Jakubiak uznał, że ma "zbieżne poglądy w tej sprawie".
Pytany o to, czy ruch Kukiza może stać się politycznym zapleczem Andrzeja Dudy, gość RMF FM zaprzeczył. "Jeżeli mamy własne zdanie, a prezydent nas w tym zdaniu wspiera i mówi: 'Ja też mam podobne', to wcale nie znaczy, że następne cztery zdania nie będą nas różniły" - stwierdził.