W środę do Polski przyjedzie Wołodymyr Zełenski - zapowiedział w Porannej rozmowie w RMF FM Marcin Przydacz szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej.

Względy polityczne i bezpieczeństwa muszą być brane pod uwagę, ale umówiliśmy się ze stroną ukraińską, że tę informację przekażemy do opinii publicznej - powiedział Przydacz.

Jak powiedział gość Roberta Mazurka, prezydent Zełenski przyjeżdża do Polski na zaproszenie prezydenta Andrzeja Dudy. Chce spotkać się z Polakami, z Ukraińcami mieszkającymi w Polsce. Takie spotkanie planujemy na środowy wieczór, popołudnie na Zamku Królewskim w Warszawie - zapowiedział Marcin Przydacz. Jak dodał, spotkanie planowane jest na Placu Zamkowym i w części górnej Zamku Królewskiego. Zapewnił, że każdy będzie mógł przyjść na to spotkanie. Każdy będzie mógł zobaczyć prezydentów, na pewno na telebimie, a być może nawet w bliższej relacji - dodał.

Przydacz podkreślił, że ta wizyta Zełenskiego będzie miała charakter szczególny - choć jak na razie wszystkiego nie można zdradzić. Jak mówił, wcześniejsze wizyty Zełenskiego za granicą - w Londynie, Waszyngtonie, Paryżu i Brukseli - odbywały się w ciszy i tajemnicy. Były to wizyty czysto robocze - zauważył Przydacz. Tutaj mówimy o wizycie oficjalnej, po drugie będzie też ten element natury publicznej. Prezydent Zełenski chce też powiedzieć kilka słów do Polaków w kontekście tego, co wydarzyło się w ostatnim roku, jak Polacy pomagają Ukrainie, jak pomagali uchodźcom na granicy, później przyjmując ich do swoich domów - myślę, że taki jest cel tego spotkania - mówił nasz gość.

Wizyta odbywa się na zaproszenie prezydenta Dudy i w naturalny sposób pierwszym rozmówcą będzie pan prezydent Duda i to będą długie rozmowy, szerokie, nie tylko na temat sytuacji bezpieczeństwa, ale także o sytuacji gospodarczej, także o tematach politycznych, historycznych - zapowiadał Marcin Przydacz.

Robert Mazurek pytał swojego gościa, czy wśród tematów poruszanych z prezydentem Zełenskim będą także problemy z ukraińskim zbożem. Ta agenda będzie pełna, rozmowy będą długie i szczegółowe, także dotyczące sytuacji w rolnictwie, bo tak jak wskazywano, to zboże przede wszystkim powinno być tranzytowane przez Polskę do polskich portów i wypływać w kierunku Afryki Północnej czy Bliskiego Wschodu. Unia Europejska tutaj podjęła decyzję o zliberalizowaniu ceł. Niestety, kilku czy kilkunastu cwaniaków spowodowało sytuację, w której to zboże rozlało się po rynkach Polski i kilku innych państw Europy Środkowej i Wschodniej, nadużywając tej dobrej woli, dlatego teraz ministerstwo rolnictwa w trybie pilnym wzmacniać kontrolę na granicy, na tyle na ile możemy to zrobić jako państwo w ramach Unii Europejskiej - deklarował Przydacz.

Prezydencki minister powiedział też, że do Ukrainy dotarło już kilka polskich migów. Według moich informacji ten proces już się zakończył, czyli przekazanie tej pierwszej części. Będzie rozmowa oczywiście o ewentualnym dalszym wsparciu - mówił Przydacz.

"Sprzęt wojskowy musi trafiać na Ukrainę szybciej i w dużo większej liczbie"

Dużo dobrego wydarzyło się w relacjach polsko-ukraińskich, tych społecznych, ale także i politycznych w ostatnim czasie. Będziemy starali się wypracować kolejne dobre rozwiązania tych trudnych spraw. Bo te sprawy wciąż są na agendzie. To nie jest tak, że one zostały odłożone - mówił Marcin Przydacz w Porannej rozmowie RMF FM o środowej wizycie prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego w Polsce.

Szef Biura Polityki Międzynarodowej Prezydenta mówił też o planowanej przez Ukrainie kontrofensywie i niezbędnych do tego dostawach sprzętu z Zachodu. Ukraina zbiera siły. I im szybciej ten sprzęt z zachodu Europy i z USA dotrze, tym szybciej tę gotowość osiągnie - mówił. Rosjanie, co prawda starszych czołgów, ale mają nie kilka sztuk, ale kilka tysięcy. Więc dobrze, że ta koalicja została stworzona i utrzymana na zachodzie Europy, ale ten sprzęt musi trafiać w dużo większej liczbie i dużo szybciej, aby Ukraina mogła Rosję odeprzeć, bo przecież ona walcząc dziś na froncie, broni stabilności nas wszystkich - dodał Przydacz.

Prezydencki minister odniósł się też do niedawnej decyzji MKOL-u, żeby dopuścić do igrzysk olimpijskich rosyjskich sportowców, którzy nie popierają Putina, pod warunkiem, że będą występować pod neutralną flagą. Trzeba wzmóc nacisk dyplomatyczny na MKOL, żeby tę decyzję zmienić. Nie może być tak, że państwo, które morduje ludzi, równolegle uczestniczy w olimpiadzie, która miała być świętem pokoju i przyjaźni - powiedział Przydacz.

W Porannej rozmowie w RMF FM padło też pytanie o objęcie przez Rosję z początkiem kwietnia przewodnictwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.

Dla całościowego oglądu sytuacji, jeśli chodzi o bezpieczeństwo, z całą pewnością ONZ nie poradziła sobie i Rada Bezpieczeństwa też sobie nie poradziła - tak Marcin Przydacz skomentował postawę ONZ-u wobec wojny na Ukrainie. Według prezydenckiego ministra mało znacząca rola ONZ wobec konfliktu a nasza wschodnią granicą może wynikać z tego, że jednym z najważniejszych członków tej organizacji jest Rosja. Miała być elementem stabilizującym rzeczywistość, a Rosja jest po prostu najzwyczajniej w świecie agresorem - mówił Przydacz. Dodał jednak, że ONZ-owi nie można całkowicie odmówić braku zaangażowania. Dla usprawiedliwienia trzeba powiedzieć, że kilka elementów udało się wynegocjować Sekretarzowi Generalnemu, jak np. porozumienie zbożowe przez port w Odessie, gdzie przy udziale Turków zboże wypływa - powiedział prezydencki minister.

Opracowanie: