"Nie możemy tych wszystkich ludzi przyjąć. Polska powinna przede wszystkim rozpocząć działania dyplomatyczne. Porozumieć się z Unią Europejską, bo to jest problem nie tylko polski, ale i całej UE" – tak sytuację na granicy z Białorusią, gdzie koczuje obecnie około 800 migrantów, w Porannej rozmowie w RMF FM skomentowała Małgorzata Kidawa-Błońska. Wicemarszałek Sejmu przyznała, że „sprawa jest bardzo poważna”. "Nie można wpuszczać każdej osoby, która chce wejść do naszego kraju, ale nie spełnia warunków, nie jest sprawdzona. To wszyscy wiemy" – wyjaśniała posłanka.

"Powinniśmy zacząć współpracę z Unią Europejską"

Przed rządem stoi bardzo trudne zadanie, ale uważam, że powinniśmy zacząć współpracę z Unią Europejską w sprawie migrantów na granicy - powiedziała w Porannej rozmowie w RMF FM Małgorzata Kidawa-Błońska. W tej chwili to jest rodzaj wojny hybrydowej, na którą straż graniczna nie była przygotowana. Stan wyjątkowy nie pomógł. Migranci, jak przychodzili, tak przychodzą - zauważyła wicemarszałek Sejmu.

Sam mur, sam stan wyjątkowy nie rozwiąże tego problemu jeżeli nie zaczniemy działać międzynarodowo. Jeżeli nie zaczniemy współpracować z organizacjami, które przeszły ciężką edukację - dodała. 

Według Małgorzaty Kidawy-Błońskiej "wszyscy w Polsce chcą bronić naszej granicy, ale też chcemy być w tym wszystkim ludźmi". To jest bardzo trudne - powiedziała polityk. 

Polski rząd mógł wzmocnić straż graniczną, bo ona potrzebuje pełnego wsparcia, ale prowadził działania dyplomatyczne w Europie i z krajami, z których przyjeżdżają ci uchodźcy, żeby zatrzymać loty samolotowe - zaznaczyła. 

"Chciałabym dowiedzieć się naprawdę, jak wygląda sytuacja na granicy"

Chciałabym dowiedzieć się naprawdę, jak wygląda sytuacja na granicy, chciałabym, żeby premier powiedział dokładnie, jakie plany ma polski rząd, jakie działania podejmie, jak wygląda współpraca z naszymi sojusznikami i krajami, które borykają się z tym samym problemem. Chciałabym się też dowidzieć, co robi polska dyplomacja - powiedziała Kidawa-Błońska.



Spodziewam się tego, że będzie jak zawsze. To znaczy, że wyjdzie premier i powie, że wszystkiemu winna jest opozycja i gdyby nie my, to Polska byłaby wspaniałym krajem - dodała. 

"Każdy marsz może być, jeżeli nie przekracza się granicy i zasad"

Każdy marsz może być, jeżeli nie przekracza się granicy i zasad. Każdy kolejny marsz powodował zdemolowanie części Warszawy. Nie możemy mówić, że tu jest wszystko w porządku - tak Małgorzata Kidawa-Błońska uzasadniała brak zgody prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego na organizację Marszu Niepodległości.

W programie padło też pytanie o to, czy Platforma Obywatelska jest za legalizacją aborcji. PO uważa, że aborcja jest złem i nie powinna mieć miejsca, chociaż jeżeli chcemy, żeby tej aborcji w naszym kraju nie było, trzeba spełnić pewne warunki. Żaden z tych warunków prawie nie jest spełniony. Ponieważ zniszczono kompromis, dopuszczamy możliwość aborcji w wyjątkowych sytuacjach, nie tak na życzenie - odpowiedziała wicemarszałek Sejmu.

Robert Mazurek zapytał też swojego gościa, czy PO uważa, że Lewica "podaje rękę PiS-owi". Na pewno zbyt mocno nie opiera się PiS-owi - odpowiedziała Kidawa-Błońska.

Przeczytaj całą rozmowę Roberta Mazurka z Małgorzatą Kidawą-Błońską

Robert Mazurek, RMF FM: Dzień dobry, wicemarszałek Sejmu, Małgorzata Kidawa-Błońska jest ze mną. Dzień dobry pani marszałek.

Małgorzata Kidawa-Błońska: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.

Czego się pani spodziewa po dzisiejszym, nadzwyczajnym posiedzeniu Sejmu.

Niestety, chciałabym dowiedzieć się naprawdę, jak wygląda sytuacja na granicy, chciałabym, żeby pan premier powiedział dokładnie, jakie plany ma polski rząd, jakie działania podejmie, jak wygląda współpraca z naszymi sojusznikami, z krajami, które borykają się z tym samym problemem. Chciałabym się też dowidzieć, co robi polska dyplomacja. Tego bym chciała.

A czego się pani spodziewa?

Spodziewam się, że będzie jak zawsze. To znaczy, że wyjdzie premier i powie, że wszystkiemu winna jest opozycja.

A później wyjdzie opozycja i będzie...

... że wszystkiemu winna jest opozycja i gdyby nie my, to Polska byłaby wspaniałym krajem. Nie odpowie na żadne pytanie i przez 15 minut, bo tyle ma czasu, będzie nas obrażał, próbował wzbudzić wielkie emocje.

Happeningów opozycji, pani koleżanek i kolegów, się pani nie spodziewa?

Ta sprawa jest naprawdę bardzo poważna.

Pani Jachira znowu przyjdzie z karteczkami, które będzie rozrzucać?

Ta sprawa jest bardzo poważna, naprawdę bardzo poważna. Dlatego ja wiem i jestem przekonana, że moje koleżanki i koledzy będą zadawali pytania te właśnie, na które chcielibyśmy poznać odpowiedź.

To byłoby po raz pierwszy w historii, ale zobaczymy, jak będzie.

To nie jest tak, bo były pytania bardzo poważna, stawiane z mównicy sejmowej, na które niestety...

Bardzo panią przepraszam. Kiedy była ostatnio taka sytuacja, że premier przemawiał, to jedyną osobą była pani posłanka z Koalicji Polskiej z PSL-u, która jako jedyna w formie pytania zadała pytanie. Cała reszta wykorzystała czas na pytania na wyrażenie swej głębokiej niechęci, grzecznie to ująłem, do rządu. Ale zostawmy teraz to, bo ja mam jedno pytanie - czy Polska powinna przyjąć tych ludzi, którzy stoją na tej granicy?

Polska powinna przede wszystkim rozpocząć działania dyplomatyczne, porozumieć się z Unią Europejską, bo to jest problem nie tylko polski, ale całej Unii Europejskiej.

Tak pani marszałek, ale czy powinniśmy ich przyjąć do Polski?

Ale nie możemy sobie tych wszystkich ludzi przyjąć do Polski.

A pani koleżanki z Platformy Obywatelskiej uważają inaczej. Iwona Hartwich mówi, że "wpuście w końcu tych ludzi do Polski, kim są sprawdzi się później". To jest wypowiedź sprzed jakiegoś czasu.

Trzeba sprawdzić...

Ale sekundkę, ostatnio zabrała głos Janina Ochojska, która powiedziała, że nawet jeśli do Polski chce się dostać 5 tys. osób to w końcu, czy my ich nie możemy przyjąć? Ona w ogóle mówi, że moglibyśmy spokojnie przyjąć 50 tys. osób, jedna rodzina na parafię.

Ale tu nie chodzi o ilość osób, ale rzeczywiście nie możemy wpuścić do Polski osoby, która nie jest sprawdzona.

Pani Iwona Hartwich mówi, że możemy.

Moje koleżanki patrzyły na te sceny, które działy się na granicy. Niestety nie ma tam polskich dziennikarzy. Ja bardzo żałuję, bo może ten obraz wyglądałby inaczej. Może mielibyśmy większe zaufanie do tego, co się dzieje. Ja rozumiem, że ona (Iwona Hartwich - przyp. red.) reaguje sercem. Jest bardzo zaangażowana w sprawy społeczne. Jeżeli widzi dzieci na granicy to każdy z nas w taki sposób reaguje.

Naprawdę pani też uważa, jak Janina Ochojska, że możemy przyjąć 5, a nawet 50 tys. osób od tak?

Od tak nie, ale kiedyś przyjęliśmy prawie 30 tys. zdaje się Czeczeńców.

I teraz powinniśmy zrobić to samo?

Ale było wtedy to robione systemowo, nie było tak, że przyjeżdżał każdy, kto chce. Nie możemy wpuszczać...

Wtedy to byli uchodźcy, teraz to są migranci. Ludzie, którzy chcą lepszego życia.

Nie można wpuszczać każdej osoby, która chce (wejść - przyp. red.) do naszego kraju, kiedy nie spełnia warunków. To wszyscy wiemy i tutaj chyba nikt z tym nie polemizuje. Wszyscy w Polsce chcą bronić naszej granicy, ale też chcemy być ludźmi w tym wszystkim. To jest bardzo trudne, dlatego przed rządem stoi bardzo trudne i poważne zadanie, ale ja uważam, że naprawdę powinniśmy zacząć współpracować z Unią w tej sprawie.

Pani marszałek, czy Platforma popełniła błąd głosując przeciwko wprowadzeniu stanu wyjątkowego?

Wprowadzenie stanu wyjątkowego - myśmy byli przeciwko temu, bo uważaliśmy, że to nie rozwiąże żadnego problemu. I nie rozwiązało.

To niech pani sobie wyobrazi, że teraz, w obliczu tego naporu migrantów na granicy biega nadal z torbą poseł Sterczewski, pani Jachira krzyczy na funkcjonariuszy straży granicznej.

To były dwa, niezbyt...

Ale ja mogę dalej wymieniać. Posłowie Joński i Szczerba.

Nic takiego nie zrobili. Byli na granicy, chcieli coś przekazać, nie przekazali. To nie jest ważne, ważne jest to, że...

Wpadli z pizzą, ja wiem, ja to wszystko rozumiem.

Rozmawia pan o czterech czy pięciu jednostkowych wypadkach posłów. A mamy problem na granicy.

A to są wasi ludzie. Ludzie, których nie spotkało nic złego, czyli to nie był z waszej strony eksces.

Na granicy, rzeczywiście, straż graniczna ma bardzo poważne problemy. W tej chwili daje sobie lepiej radę, przygotowała się na to, bo to było dla wielu strażników zaskoczeniem, że idzie taki napór uchodźców. Nie widzieli, jak mają działać, mają bardzo trudną sytuację. A w tej chwili to jest taki rodzaj wojny hybrydowej, na którą straż graniczna nie była przygotowana.

A może błędem było to, że głosowaliście przeciwko budowie muru na na granicy?

Był stan wyjątkowy, nic nie pomogło. Migranci, jak przychodzili, tak przychodzą, granica była dziurawa.

To niech pani sobie teraz wyobrazi, co by było gdyby nadal nie było stanu wyjątkowego. Gdyby tam byli posłowie opozycji, którzy urządzają happeningi i gdyby nie było muru, bo Platforma też było przeciwko temu, żeby tam powstały te zasieki.

Ja sobie wyobrażam, że polski rząd mógł wzmocnić straż graniczną, bo ona potrzebuje pełnego wsparcia, prowadził działania dyplomatyczne w Europie i z krajami, z których przyjeżdżają ci uchodźcy, żeby zatrzymać loty, żebyśmy rozmawiali.

Prowadzimy te działania.

Podobno prowadzimy. Chciałabym, żeby wykorzystać doświadczenia Fronteksu.

Konsulaty białoruskie zostały zamknięte.

Tak, to rzeczywiście rozwiązało problem. Problem nie polega na konsulatach białoruskich.

To, że oni nie będą dostawać np. wiz i zezwoleń.

I to na pewno by rozwiązało część tego problemu, bardzo trudnego, bo Łukaszenko cynicznie to rozgrywa.

Pani marszałek, czy nie myliliście się, czy nie myliła się pani, głosując przeciwko budowie zapory, płotu na granicy z Białorusią?

Każdy płot, jak nawet widzimy na tych zdjęciach, można zniszczyć i pokonać.

Dlatego lepiej go w ogóle nie stawiać? Dziwna logika.

W tej chwili nie wiem, czy zatrzyma takie zmasowane uderzenie.

Ale gdyby go nie było, to czy byłoby lepiej?

A gdybyśmy lepiej do tego się przygotowali i gdybyśmy działali wspólnie i umiędzynarodowili?

Ale w jaki sposób "się przygotowali" i bez zasiek, za to z posłem Sterczewskim i torbą z Ikei? Mogę mówić o posłance Jachirze...

Zapłacili za to swoją cenę, wiedzą, że te działania nie były dobre, są niedoświadczeni. Ale naprawdę sam mur, sam stan wyjątkowy nie rozwiąże tego problemu, jeżeli nie zaczniemy działać międzynarodowo. Jeżeli nie zaczniemy współpracować z organizacjami, które przeszły ciężką edukację, bo przecież Włochy doświadczyły tego. Wykorzystajmy to.

Pani marszałek, zbliża się Święto Niepodległości, będzie Marsz Niepodległości. Przejdzie on, chociaż prezydent Warszawy nie wydał na to zgody. Czy to dobrze, że prezydent jednak nie wydaje zgody, a wie, że ten marsz i tak przejdzie? Nie lepiej byłoby to jakoś grzecznie załatwić? Normalnie, cywilizowanie.

Ale skoro Marsz Niepodległości chce iść miejscem, gdzie trwa budowa, jest plac budowy Warszawy. Teraz słyszałam właśnie, że całe służby miejskie chcą zabezpieczyć ten teren, żeby nie leżały kamienie, nie leżały cegły.

Nie, oni im specjalnie wystawili.

Specjalnie wystawili? Ta budowa trwa już... Panie redaktorze...

Mogliby od razu dawać do ręki kamień i racę.

Sytuacja jest trudna, ale bardzo nie podoba mi się to, co mówi minister sprawiedliwości, który mówi, że "proszę bardzo, róbcie, macie prawo."