"Jedziemy na mundial z nadziejami, z otwartą głową, ale też z pokorą. Wierzę w swoją pracę i wierzę w drużynę, bo trener bez drużyny nic nie znaczy. Mam nadzieję, że zrobimy niespodziankę, wyjdziemy z grupy i powalczymy o coś więcej" - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski, Czesław Michniewicz. Jak ujawnił gość Roberta Mazurka, jest szansa, że Biało-Czerwoni rozegrają w Warszawie towarzyski mecz z Brazylią.
"Myślę, że to nie jest urzędowy optymizm" - podkreślił selekcjoner. "Wyjście z grupy byłoby pierwszym etapem, bo dawno nie wychodziliśmy z grupy, a co będzie dalej, zobaczymy. Dzień po meczu zadzwonił do mnie nasz były selekcjoner, fantastyczny trener, który dwa razy prowadził drużynę na mistrzostwach świata i zdobył medal, pan trener Antoni Piechniczek, i życzył mi z całego serca, żebym poprawił jego osiągnięcia i śp. Kazimierza Górskiego" - mówił.
Czy mundial w Katarze to ostatnia szansa Roberta Lewandowskiego na duży sukces z reprezentacją? "Opowiem panu historię, która się wydarzyła w tunelu tuż przed wyjściem na mecz ze Szwecją. Wojtek Szczęsny mobilizował drużynę i mówił, żeby się zmobilizować, "że to jest ostatni turniej dla mnie, dla 'Lewego', dla Kamila Glika, dla 'Krychy'". Po meczu "Lewy" zażartował: "dlaczego ty powiedziałeś, że to jest mój ostatni turniej. Ja chcę jechać jeszcze na następne mistrzostwa". Robert na pewno nie kończy kariery po tych mistrzostwach" - podkreślił selekcjoner.
Starcie Polski z Argentyną na mundialu będzie też wielkim pojedynkiem Lewandowskiego z Leo Messim. "Na pewno będzie takim pojedynkiem, ale też jest kontekst ważny. Będziemy po dwóch meczach i wszystko będzie zależało też od tego, ile punktów będzie miała Argentyna, a ile my. Może ktoś będzie miał dużo punktów i Messi czy Lewandowski nie będzie musiał w tym meczu wystąpić" - śmiał się selekcjoner. "To żarty. Takiego scenariusza nie zakładamy, to będzie zacięta grupa, Argentyna jest zdecydowanym faworytem" - dodał.
"A kto będzie faworytem całego mundialu? Od maleńkości, od 1978 roku, kibicowałem Argentynie, a także Brazylii. Teraz będę kibicował tylko reprezentacji Polski" - zaznaczył. Brazylia, Argentyna, Niemcy, Francuzi - te ekipy Michniewicz wymienił w gronie faworytów.
"16 listopada chcielibyśmy zagrać w Warszawie, o ile się uda tutaj zakontraktować silną drużynę z Ameryki Południowej bądź Środkowej. Jest duża szansa, że będzie to Brazylia" - ujawnił Michniewicz.
Poinformował także, że podczas mistrzostw świata w Katarze reprezentacja Polski będzie stacjonowała w stolicy, Dosze. "Wszystko jest pod kontrolą, wszystko jest idealnie przygotowane, wiemy, w którym hotelu będziemy mieszkać" - powiedział.
Robert Mazurek: Dzień dobry, kłaniam się państwu nisko, z głowami już w Katarze na mistrzostwach świata w piłkę nożną. A moim gościem trener reprezentacji Polski, Czesław Michniewicz. Dzień dobry.
Czesław Michniewicz: Witam serdecznie, witam wszystkich słuchaczy.
To co, jedziemy do Kataru po trzy mecze jak zwykle, czy po medal?
Jedziemy po trzy mecze i później zobaczymy, ale jedziemy z nadziejami, jedziemy z otwartą głową, ale jedziemy też z pokorą i z drugiej strony z wiarą w to, że mamy naprawdę bardzo dobrą drużynę, mamy świetnych piłkarzy i mam nadzieję, że wszystko to pokażemy w Katarze.
Ale to jest urzędowy optymizm, czy pan naprawdę wierzy w to, że to nie będzie tak jak zawsze: mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor?
Ja myślę, że to nie jest urzędowy optymizm. Mieliśmy okazję rozmawiać dwa miesiące temu i też się wypowiadałem w podobnym tonie, u pana i w różnych innych mediach, że ja wierzę w swoją pracę, wierzę przede wszystkim w drużynę, bo trener bez drużyny nic nie znaczy. Tak że cieszę się, że jedziemy na mistrzostwa świata, cieszę się, że jest bardzo dużo czasu, żeby się idealnie do tego przygotować pod każdym względem. Mam nadzieję, że zrobimy niespodziankę, że wyjdziemy z grupy i powalczymy o coś więcej.
No dobrze, a co będzie sukcesem, to mniej więcej wiemy. Jak zostaniemy mistrzami świata, to będzie sukces, ale taki sukces, może ciut mniejszy, który pan już uzna za sukces, to co to będzie, wyjście z grupy?
Wyjście z grupy byłoby pierwszym etapem, bo dawno nie wychodziliśmy z grupy, a co będzie dalej, zobaczymy. Dzień po meczu zadzwonił do mnie nasz były selekcjoner, fantastyczny trener, który dwa razy prowadził drużynę na mistrzostwach świata i zdobył medal, pan trener Antoni Piechniczek, i życzył mi z całego serca, żebym poprawił jego osiągnięcia i śp. Kazimierza Górskiego.
Jakby to panu powiedzieć: naprawdę nie będziemy mieli nic przeciwko.
Ja też nie miałbym nic przeciwko temu. Pamiętam tamte okoliczności, byłem młodym jeszcze chłopcem, 1981 i 1982 rok, to się wszystko tworzyło, też były różne trudne sytuacje. Nikt nie chciał z nami grać, afera na Malcie, na Okęciu... Od tego się wszystko zrodziło. U nas też nie brakowało zgrzytów, gdy ta reprezentacja tutaj powstawała za mojej kadencji. Tak że analogii jest troszeczkę.
Ale skoro pan już przywołuje historię, panie trenerze, jeżeli się kierować takimi analogiami historycznymi, to tak: z Meksykiem nam się dobrze grało w 1978 roku, ale na litość boską, już nawet najstarsi kibice ledwo to pamiętają. Wtedy wygraliśmy na mistrzostwach świata w Argentynie 3-1 i niestety z Argentyną przegraliśmy 0-2.
Panie redaktorze, ja pamiętam, że ze Szwecją też nam się źle grało. A z Argentyną pamiętam, że graliśmy naprawdę dobrze. Gdyby Kempes nie złapał ręką piłki lecącej do bramki, to pewnie walczylibyśmy o mistrzostwo świata.
Kempes został królem strzelców, a myśmy odpadli. No i co?
Tak, ale pomógł sobie ręką. Dzisiaj już by tego nie zrobił, bo gralibyśmy w przewadze. Oczywiście możemy sobie szukać różnych analogii, ale boisko wszystko zweryfikuje. Ale też pamiętam taki mecz towarzyski za kadencji trenera Piechniczka, który wygraliśmy w Argentynie z mistrzami świata wtedy. To było tuż przed mistrzostwami w Hiszpanii. Pojechaliśmy tam z jednym bramkarzem Józkiem Młynarczykiem, który miał złamany palec, bo Mowlik miał akurat tragedię rodzinną, pogrzeb. I wygraliśmy tam, to jest sport, to jest piłka, wszystko jest możliwe.
Wszystko jest możliwe, świetnie, tylko, czy jest możliwe, że przełamiemy tę klątwę gry z reprezentacjami pozaeuropejskimi? Pamięta pan cztery lata temu w Rosji, Senegal, Kolumbia, z Japonią żenujące zwycięstwo 1-0, a z Senegalem i Kolumbią wtopione.
Każdy pamięta to, co chce. Pamięć nasza jest wybiórcza. Ja pamiętam Polska - Peru 5-1...
Ja też to pamiętam, OK. 1982 rok.
Pamiętamy, pamiętam też z Marokiem, 1986 rok. To zupełnie inny świat dziś, inna piłka.
Dobrze, inny świat, inna piłka niż cztery lata temu, niech będzie. Robert Lewandowski też jest inny i wszyscy mówią: 34-letni Robert Lewandowski, najlepszy piłkarz świata, to jest ostatnia jego szansa, żeby z reprezentacją osiągnąć wielki sukces?
Opowiem panu historię, która się wydarzyła w tunelu tuż przed wyjściem na mecz ze Szwecją. Wojtek Szczęsny mobilizował drużynę i mówił, żeby się zmobilizować, "że to jest ostatni turniej dla mnie, dla ‘Lewego’, dla Kamila Glika, dla ‘Krychy’". Po meczu "Lewy" zażartował: "dlaczego ty powiedziałeś, że to jest mój ostatni turniej. Ja chcę jechać jeszcze na następne mistrzostwa". Robert na pewno nie kończy kariery po tych mistrzostwach.
Niech on sobie oczywiście gra jak najdłużej, niech gra do sześćdziesiątki. Wszystko super. Biologia biologią. Zbigniew Boniek w jego wieku już dawno był po karierze. Rozumiem, że teraz zawodnicy prowadzą się higieniczniej. Ma pan takie wrażenie, że mecz z Argentyną będzie takim wielkim pojedynkiem najwybitniejszych napastników: Messi kontra Lewandowski?
Na pewno takim będzie pojedynkiem, ale też jest kontekst ważny. Będziemy po dwóch meczach i wszystko będzie zależało też od tego, ile punktów będzie miała Argentyna, a ile my. Może ktoś będzie miał dużo punktów i Messi czy Lewandowski nie będzie musiał w tym meczu wystąpić.
Oczywiście. Jak wygramy z Meksykiem i jeszcze po druzgocącym zwycięstwie będziemy się cieszyli sześcioma bramkami. Albo tak jak z Haiti - siedmioma, z Arabią Saudyjską, no to może Lewandowski odpocznie?
Nie, to żarty oczywiście. Takiego scenariusza nie zakładamy. To będzie zacięta grupa, rywalizacja myślę, że do ostatniej sekundy, bo każdy ma nadzieję na to, że awansuje. Argentyna jest faworytem zdecydowanym. Ale też wiemy, że te zespoły z Ameryki Południowej, Środkowej, czy z Afryki - akurat my nie gramy z Afryką - że im dłużej trwa turniej, tym więcej zgrzytów zawsze jest w tych reprezentacjach.
Wiemy też, że czasami faworyci nie wychodzą z grupy. To się parę razy zdarzyło. Na każdych mistrzostwach zawsze tak jest.
No tak. Tak było z Francją, która była mistrzem świata, a nie wyszła w Korei z grupy. Tak było ostatnio z Niemcami także. Akurat Argentyna jest tylko i aż mistrzem Ameryki w poprzednim roku. No jest faworytem, co tu dużo gadać.
Gdyby pan nie prowadził polskiej reprezentacji i chwilowo nie Polska miałaby największe szanse na mistrzostwo świata, to kto będzie faworytem tych mistrzostw?
Ja powtórzę, to, co mówiłem wcześniej. Od maleńkości kibicowałem Argentynie, od 1978 r., odkąd pamiętam mistrzostwa, miałem wtedy 8 lat. Mario Alberto Kempes i plejada gwiazd...
Luque.
Tak, Pasarella i wielu, wielu innych. Burruchaga później, do Maradony. I powiem tak, że zawsze kibicowałem Argentynie i Brazylii. To były najpiękniej grające zespoły. Teraz oczywiście będę kibicował tylko reprezentacji Polski. Ale też będę spoglądał na to, co się dzieje wokół. Myślę, że Brazylia, Argentyna, Niemcy, Francuzi też, chociaż rzadko myślę, że się zdarza, żeby dwa razy zostać mistrzem świata, turniej po turnieju. Pokazały to mistrzostwa Europy, że Francuzom się nie udało zdobyć mistrzostwa tak, jak im się wcześniej udawało zostać mistrzem świata i Europy.
Wiosną w Lidze Narodów będziemy grali z bardzo silnymi reprezentacjami - z Belgią, Holandią i Walią. Pytanie, czy my zdążymy jeszcze zagrać może z jakąś południowoamerykańską drużyną? Z kimś, kto gra trochę inaczej, żeby się jakoś przygotować na Meksyk i Argentynę?
Co do meczu z Walią, który ma się odbyć we Wrocławiu 3 czerwca jest duży znak zapytania, bo Walijczycy prawdopodobnie będą grali w finale barażu o mistrzostwa świata. Tak że tego meczu może nie być. Zobaczymy, czy w to miejsce zagramy z kimś innym 3 czerwca, czy po prostu ten termin będzie wolny. Później dwa mecze wyjazdowe z Belgią i z Holandią. I kończymy tutaj z Holandią, u siebie 13 czerwca. We wrześniu będą jeszcze rewanże tych spotkań Ligi Narodów. Ale tutaj toczy się dyskusja na temat jednego meczu kontrolnego. Spotkamy się 14 listopada dopiero później. Już terminów żadnych nie ma. I 16 listopada chcielibyśmy zagrać w Warszawie, o ile się uda tutaj zakontraktować silną drużynę z Ameryki Południowej bądź Środkowej. Jest duża szansa, że będzie to Brazylia.
O proszę. No to rzeczywiście.
Ale daleko jeszcze do podpisania dokumentów.
Najpierw z Brazylią, później z Argentyną. Nagra się pan przynajmniej z najlepszymi. Ale czy mamy gdzie mieszkać w Katarze? Bo już się kibice martwią, że nie tylko oni nie będą mieli gdzie mieszkać, ale jeszcze piłkarze nie będą mieli gdzie mieszkać, bo na pewno wszystkie hotele już zajęte. A to nieduży kraj.
Nie. Wszystko jest pod kontrolą. Byliśmy całą delegacją z PZPN-u. Wszystko jest idealnie przygotowane.
Czyli wy już wiecie, gdzie będziecie mieszkać?
Tak, my już wiemy, w którym hotelu będziemy. FIFA nam zaproponowała też boiska. Wybraliśmy odpowiednie dla nas - będą dwa boiska do dyspozycji. Tak że też chciałbym uspokoić kibiców tutaj, bo na dziś nie można zarezerwować żadnego hotelu. FIFA Family, bo tak to się nazywa, ma takie specjalne biuro, w którym w pierwszej kolejności federacje rezerwują bilety dla siebie, dla sponsorów, dla rodzin. Ale te hotele są i one zostaną zwolnione lada moment.
Wy będziecie mieszkali w Dosze, tak? W stolicy Kataru.
Tak, Doha. Tam będziemy grali dwa mecze. Tam jest łącznie 7 boisk - tych głównych aren mistrzostw. Widziałem ten nasz stadion kontenerowy, na którym będziemy grali. Przejeżdżaliśmy wczoraj, jadąc na lotnisko.
Wszystkie stadiony rzeczywiście klimatyzowane?
Klimatyzowane , ale nie wszystkie zamknięte. Ale mówią wszyscy, że będzie fantastyczna pogoda, ok. 25 stopni.
W listopadzie Katar jest bardzo przyjemny. Wiem, co mówię.