"W naszej prognozie zakładamy, że (spadek polskiego PKB w tym roku) albo będzie wynosił powyżej 4 procent w scenariuszu pierwszym: nie chcę mówić, że optymistycznym, ale bardziej optymistycznym, no i też może wynosić powyżej 7 procent" - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM szef Polskiego Instytutu Ekonomicznego Piotr Arak.
Pytany, co musiałoby się wydarzyć, by ten ostatni, najczarniejszy scenariusz się zrealizował, ekspert wyjaśnił: "Przede wszystkim musielibyśmy mieć nawrót epidemii jesienią. (...) W tego typu sytuacji jakieś działania państw i przede wszystkim spadek konsumpcji związany z tym, że ludzie znowu zamkną się w domach (...), to może spowodować dodatkowe problemy".
"Na pewno jest tak, że deficyt (budżetowy) w tym roku będzie w Polsce rekordowy" - ocenił również Piotr Arak.
Komentując sytuację na polskim rynku pracy, ekspert stwierdził natomiast: "Według tego, co dzisiaj obserwujemy na rynku pracy, to stopa bezrobocia może osiągnąć na koniec tego roku około 10 procent (...). Więc jakieś półtora miliona osób może rzeczywiście być bez pracy - i to może być wzrost o mniej więcej 500 tysięcy".
Zaznaczył przy tym, że polskie "firmy korzystały ze wsparcia" w ramach tarczy antykryzysowej.
"Widać to w naszych badanach: 61 procent firm w Polsce zawnioskowało o przeróżne instrumenty wsparcia, które w różnych tarczach funkcjonują - a nie badaliśmy jeszcze tarczy finansowej" - podał.
Szef Polskiego Instytutu Ekonomicznego stwierdził również, że "może ten kwiecień i okres lockdownu to było to, co najgorsze, w ciągu tego roku".
"Stabilizacja i relatywny optymizm (przejawiający się) w tym, że firmy coraz rzadziej mówią, że będą dokonywały redukcji zatrudnienia, oraz to, że utrzymuje się odsetek firm (...), które planują zatrudnianie pracowników, mogą sygnalizować, że może te kolejne miesiące będą lepsze. Ale że jest dobrze, to na pewno nie da się powiedzieć. Jest źle - i może będzie mniej źle w miesiącach kolejnych" - skomentował Piotr Arak.
"Jeżeli chodzi o płatności gotówkowe i bezgotówkowe dokonywane przez Polaków w centrach handlowych i sklepach, to sytuacja realnie się poprawia. Dochodzimy w maju - czyli w zeszłym tygodniu i w tym pewnie też - do sytuacji prawie porównywalnej z tym, co było w styczniu czy w lutym" - zauważył natomiast dyrektor PIE w internetowej części rozmowy.
Marcin Zaborski zapytał eksperta również o regulacje dot. wakacji kredytowych, które zawarte zostały w tarczy antykryzysowej 4.0 - i które skrytykowała Konfederacja Lewiatan twierdząc, że wakacje kredytowe mogą wywoływać zatory w przepływie pieniędzy.
"Trochę musimy chronić konsumentów po to, żeby mieli z czego kupować później produkty produkowane zarówno w Polsce, jak i w Europie Środkowo-Wschodniej czy Europie w ogóle. I ważne jest, żeby mieli minimum dochodu i też trochę więcej gotówki (...). Bo w tej pierwszej fazie wychodzenia z kryzysu będziemy odbudowywać się tylko i wyłącznie przez konsumpcję. W drugim etapie - przez inwestycje" - podkreślił w odpowiedzi Piotr Arak.
W internetowej części rozmowy padło również pytanie o to, ile będzie wynosiło w przyszłym roku zadłużenie naszego kraju.
"Perspektywa jest taka, że najprawdopodobniej zadłużenie Polski w relacji do PKB będzie utrzymywać się w przyszłym roku w granicach 60 procent. Potem ono zacznie spadać. Natomiast nie zakładam, by była jakaś szybka ścieżka zejścia z tej wysokości zadłużenia naszego kraju" - ocenił szef Polskiego Instytutu Ekonomicznego.