"Państwo jest poważne. (...) Staramy się, by odpowiedzi na interpelacje były jak najbardziej satysfakcjonujące. (...) Myślę, że to jakiś jednostkowy przypadek" - tak o odpowiedzi ministra Jana Krzysztofa Ardanowskiego na interpelację posła Adama Andruszkiewicza mówi Łukasz Schreiber, minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Ardanowski na pytania Andruszkiewicza odpowiedział dwoma słowami: "Znakomicie" i "wszystkie".
Poseł PiS odniósł się też do pytań o projekt ustawy, który miał zagwarantować wynagrodzenie dla małżonków prezydentów. Nie znam takiego projektu i nie znam takiego pomysłu na tę chwilę. Mówimy o sprawie sprzed 2,5 roku, która jest dawno zamknięta, która trwała 2 dni i tyle. To, czy wrócimy, być może ktoś ma takie pomysły, ja ich nie znam na tę chwilę - mówi gość Marcina Zaborskiego.
W internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Łukasz Schreiber był pytany o szczegóły projektu deglomeracji. W sobotę plan przeniesienia instytucji centralnych do miast poza stolicą ma przedstawić wicepremier Jarosław Gowin. Nie będzie to dotyczyło jednak rządu. "Nikt nie będzie przenosić ministerstw z Warszawy, bo to by było czymś absurdalnym, co by destabilizowało pracę rządu" - stwierdził minister w kancelarii premiera. Czy rodzinne miasto posła może liczyć na swój "przydział" w tej kwestii?
"Zawsze jestem chętny, by ważne instytucje znalazły się w moim ukochanym mieście, ale myślę, że rzecz w tym, żeby skutecznie do tego doprowadzić, a nie żeby dywagować na ten temat" - uznał Schreiber.
"Ile powinien zarabiać prezes NBP?" - to kolejne z pytań, które usłyszał gość RMF FM. "Według mnie tak, jak to dzisiaj obowiązuje, to nie jest złe rozwiązanie. Można myśleć o systemowym rozwiązaniu, ale wtedy ono musi dotyczyć - bo to jest w jednej puli - także innych osób. To jest decyzja, o której można dyskutować" - tłumaczył. "Nawet pan premier Mateusz Morawiecki czy też pan prezes Jarosław Kaczyński nie mają żadnej możliwości wpływania ani na wysokość zarobków, ani na to, czy taki czy inny dyrektor w NBP ujawni swoje dochody, bo absolutnie nie ma ku temu obowiązku. I nigdy nie miał" - mówił Schreiber.
Marcin Zaborski, RMF FM: Łukasz Schreiber, poseł, minister w kancelarii premiera, PiS. Dobry wieczór.
Łukasz Schreiber: Kłaniam się Państwu.
Na początek zaproponuję krótką zamianę ról. Pan będzie pytał, a ja będę odpowiadał, ale proszę się nie martwić, wszystko jest zaplanowane i upisane. Bo pana kolega z rządu - poseł Andruszkiewicz, teraz już wiceminister, pisze interpelację do ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego o pracę resortu. Czyli pan czyta to wytłuszczone, a ja będę czytał odpowiedzi, jeśli pan pozwoli.
Nie wie, pan... Naprawdę.
Bardzo proszę. Słuchacze chętnie usłyszą, to jest bardzo ciekawa wymiana zdań...
Znaczy wie pan co, nie wiem...
Dobra, to ja zaczynam sam w takim razie, skoro pan nie chce...
Być może jest ciekawa wymiana zdań...
Bardzo ciekawa. Pan poseł Andruszkiewicz pyta: Jak wygląda podsumowanie rozpoczętych i zakończonych głównych prac i działań w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi w 2018 roku? Odpowiedź? Znakomicie. Które z tych prac są dla resortu priorytetowe - pyta poseł Andruszkiewicz? Wszystkie - odpowiada pan minister rolnictwa. Kurtyna, boki zrywamy, śmiejemy się, jest zabawa. Poważne państwo, panie ministrze?
Państwo oczywiście jest poważne.
A ten dialog jest poważny?
Musiałbym do tych interpelacji spojrzeć.
Ale to jest cała treść w dialogu między panem posłem a panem ministrem.
No tak. Widzę w tym momencie tylko kartkę papieru.
Proszę bardzo. Kartkę papieru z całą treścią i zawartością tej wymiany myśli.
Staramy się, ja mogę tak powiedzieć, za to, co zawsze odpowiadam. Staramy się, by te odpowiedzi były jak najbardziej satysfakcjonujące...
Dwa słowa: znakomicie, wszystkie. Bardzo satysfakcjonująca odpowiedź...
No to pewnie umiarkowanie satysfakcjonujące.
Panie pośle, pamięta pan jak pani Beata Szydło jako premier rządu na początku kadencji mówiła: umiar, praca i pokora.
Zgadza się.
Dokładnie to pan widzi na tej kartce?
Nie no, wie pan, naprawdę myślę, że to jest jakiś jednostkowy przypadek. Natomiast akurat tak się składa, że ja też w zakresie swoich kompetencji mam interpelacje, które przechodzą, które są raz rozdzielane, a dwa - często zdarza mi się odpowiadać w imieniu - gdy przychodzą one np. sygnowane do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, i staramy się udzielać odpowiedzi znacznie bardziej dogłębnych.
Na takie właśnie liczę już teraz panie ministrze. Czy to nie jest absurd, że z powodu pytań o zarobki dwóch pań dyrektor w Narodowym Banku Polskim Prawo i Sprawiedliwość będzie zmieniało przepisy, zmieniało ustawę. Przygotowujecie projekt w tej sprawie.
Ja nie wiem za bardzo, czego ma dotyczyć ten absurd.
Witold Waszczykowski mówił rano w tym studiu: "Nie rozumiem tej całej dyskusji na temat zarobków kilku osób." Wasz poseł, były minister.
Proszę zwrócić uwagę na to, że my po pierwsze staramy się podchodzić do tej sprawy znowuż poważnie. Tzn. mamy sytuację jaką? Narodowy Bank Polski rzeczywiście odpowiada za co? Przede wszystkim podstawowym zadaniem Narodowego Banku Polskiego jest trzymanie stabilnego poziomu cen. Czyli czego? Czyli odpowiada w dużej mierze za inflację. Inflacja jest dziś na 1,1 proc. To też warto podkreślić. Przy jednoczesnym wspieraniu polityki gospodarczej rządu, to jest jedna rzecz. Druga rzecz, Narodowy Bank Polski jest instytucją, organem niezależnym.
I dlatego być może pytamy co się dzieje w Narodowym Banku Polskim, panie pośle. Prezes NBP Adam Glapiński mówił wczoraj tak: "Uczepiono się dwóch pań dyrektor, haniebne, brutalne, prymitywne, seksistowskie pastwienie się nad matkami, nad ich dziećmi i mężami. Czy politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy pytają o zarobki tych dwóch pań dyrektor dołączyli do tego seksistowskiego pastwienia się nad tymi dwiema paniami dyrektor?
Wie pan, ja jestem państwowcem ja mam silnie pro republikańskie takie poglądy i naprawdę uważam, że nie jest moją rolą komentowanie dziś takich czy innych wypowiedzi prezesa Narodowego Banku Polskiego. To nic nie wnosi do sprawy. Widzi pan z jednej strony mamy tak: mamy bardzo częste pytania, przez tydzień wałkowaną sprawę zarobków, z drugiej strony są pretensje teraz, gdy Prawo i Sprawiedliwość chce przedstawić projekt ustawy o tym, by te zarobki na dyrektorskich stanowiskach w Narodowym Banku Polskim były jawne.
To pan pracuje nad tymi przepisami?
Nie, to będzie, jak sądzę, projekt poselski.
Ale pan też jest posłem, więc pytam czy pan jest może zaangażowany w pracę nad tymi przepisami.
Nie, moja rola jest inna.
Pytam dlatego, że pan kiedyś pilotował w sejmie projekty, które zakładały coś zupełnie innego niż teraz słyszymy, bo pan jako poseł Prawa i Sprawiedliwości razem z grupą innych posłów chciał podnosić ludziom w urzędach pensje w Polsce...
Nie, to nie tak...
Tłumacząc, że zarabiają za mało i nie chcą pracować, i odpływają z urzędów i instytucji państwowych.
Nie, nie, tamtego projektu to byłem co najwyżej wnioskodawcą, to jednak jest inna kwestia, czyli posłem, który przedstawia takie stanowisko, natomiast przypomnę panu, że jeżeli mówimy o posłach czy o ministrach, to tamta ustawa absolutnie nie weszła w życie, natomiast weszła w życie ustawa, która obniża wynagrodzenie o 20 procent.
Tak, ale tamte są bardzo interesujące...
Być może...
To były dwa projekty. W obu był pomysł, by przyznać wynagrodzenie małżonkom prezydentów w Polsce. Wrócicie teraz do takiego pomysłu, żeby pierwsza dama miała wynagrodzenie?
Nie znam takiego projektu i nie znam takiego pomysłu...
Ale to pan miał być sprawozdawcą tego projektu i w tym projekcie było zapisane, że trzeba takie wynagrodzenie przyznać.
No dobrze, ale panie redaktorze mówimy o sprawie sprzed 2,5 roku, która jest dawno zamknięta, która trwała dwa dni i tyle.
Kilkanaście tygodni temu marszałek Bielan mówił, że wrócicie do tego pomysłu. To nie jest sprawa sprzed 2,5 roku.
Nie, to jest sprawa sprzed 2,5 roku, to o co pan pyta, a to czy wrócimy, jak pan mówi każdy, być może ktoś ma takie pomysły. Ja ich nie znam na tę chwilę, także trudno mi się naprawdę wyrażać na ten temat - zwłaszcza, że pan wie, że mandat posła jest wolny.
Od 121 do 166 złotych brutto - takie podwyżki ministerstwo edukacji zapisało w rozporządzeniu wysłanym do konsultacji społecznych. 121, 166 zł brutto - robi wrażenie?
Wie pan...15-procentowe podwyżki w 3 lata, które się przełożą na około powiedzmy 444 złote dla stażysty, prawie 500 złotych dla nauczyciela kontraktowego...
W 3 lata.
W 3 lata, na 640 złotych dla nauczyciela mianowanego i wreszcie ponad 800 złotych dla nauczyciela dyplomowanego - no brzmią dość poważnie.
Pamięta pan, ile policjanci wywalczyli podwyżki w tym roku?
Policjanci otrzymają podwyżki, które też jakoś skumulowane wyniosą około 1100 złotych.
500 złotych teraz i następne 400 za rok. To są troszkę inne skale niż w przypadku nauczycieli.
No dobrze, ale...
Pamięta pan, jakie jest wynagrodzenie nauczyciela stażysty na przykład? Czyli tego, który zaczyna pracę w szkole?
Wynagrodzenie nauczyciela stażysty zdaje się, że będzie minimalnie wynosiło 2500 złotych, natomiast... Bo też jest zaproponowany przez panią minister taki program startowy, natomiast proszę pamiętać...
2500 tysiąca złotych. To proszę pozwolić. Wyborczy program Zjednoczonej Prawicy. Czytam: "W dobrej szkole nauczycielom trzeba stawiać wysokie wymagania..."
Zgadza się.
"...ale jednocześnie trzeba ich doceniać i należycie wynagradzać". Te 2500 złotych to jest to należyte wynagrodzenie?
Panie redaktorze, to nie jest tak, że można wieloletnie zaniedbania, które były na każdym obszarze, rozwiązać w trzy lata.
Zawsze można powiedzieć, że tamci nie dali i są winni.
Nie, ale panie redaktorze, rozmawiajmy poważnie...
Bardzo poważnie rozmawiamy.
Bo to są podwyżki, jeżeli mówimy o kwotach ok. 6,5 miliarda złotych. I teraz tak - proszę pamiętać, że wcześniej gdy chodzi o budżetówkę w ogóle całą - bo czemu my rozmawiamy tylko o nauczycielach, mówimy o wielu innych przykładach, możemy mówić, gdy urzędnicy w urzędzie skarbowym zarabiali 1800 złotych brutto.